Budzi mnie budzik. Niechętnie wyłączam alarm i widze że jest 11:00...tak...lubie długo spać jednak teraz za długo sobie nie pospałam. Przecieram zaspane oczy i wstaje oraz idę do toalety odświeżyć się i zrobić lekki makijaż, a następnie wracam do sypialni i z szafy wyciągam żeczy które postanowiłam wybrać sobie na koncert:
Tak...moim UB jest Jimin i to głównie dla niego idę na ten koncert. Wyszykowana ide do kuchni zjeść śniadanie. Postanowiłam na coś szybkiego czyli pładki na mleku. Zalewam płatki mlekiem i wkładam do mikrofali. Czekam...i czekam. Kiedy usłyszałam dziwięk oznaczający że amu jest gotowe wyciągnełam jedzenie i zaczełam jeść. Skończyłam, pozprzątałam po sobie i czekałam na telefon od przyjaciułki że mogę do niej iść. Postanowiłam zająć się telewizorem.
Kiedy mineły jakieś 20 minut zegarek wskazywał 12:50 co oznaczało że MiJin powinna dzwonić. W końcu usłyszałam tą melodię która oznaczała że ktoś dzwni. Odebrałam.(J-Ja M-MiJin)
J: Halo ?
M: Hej !
J: Oh...myślałam że już nie zadzwonisz.
M: Dobra, dobra...mniej gadania więcej chodzenia...idyma do mnie i to szybko.
J: Za raz będę.
Rozłączyłam się i postanowiłam iść założyć buty, a następnie wyjść z domu. Szłam i szłam...tak serio to tylko na następną stronę bo mieszka naprzeciwko. Wchodzę bez pukania i zastaje MiJin która je spageti w piżamie.
J: Ty jeszcze nie ubrana ?
M: Oj daj spokój...przecież koncert jest dopiero o 19...zmieniając temat... urywasz dupe w tej tunice.
J: Przestań...nie urwyam dupy-mówię mega cicho na co MiJin zaczeła się śmiać.
M: Oh...zawiszę ta sama Mini...i co tak stoisz...siadaj obok.
Zajmuję obok niej miejsce i widzę że ogląda jakąś Japońską drame bez tłumaczenia.
J: A ty to rozumiesz o czym gadają ?
M: Em...nie ale za to jaka obsada ! Patrz ty to jaki przysto...brała bym.
Wywracam oczami i lekko się rumienie.
J: To po co to oglądasz ?
M: Po to aby mieć widoki ?
Cicho chichocze. Po 30 bardzo długich minutach oglądania niezrozumiałej dramy wkońcu przyjaciułka postanowiła się ruszyć i coś ubrać.
Ubrała się tak:I brawo dla spostrzegawczych że jej UB jest Jhope.
M: Gotowa.
J: To co chcesz robić ?
M: A czy ja wiem...choć po coś do jedzenia-mówi głaszcząc sie po brzuchu, a ja reaguję uśmiechem.
J: Dobra, dobra a która godzina ?
M: Jest...coś koło 13:30.
J: No luz...to choć.
Wychodzimy z jej domu.
M: Mini...nie chce mi się iść z buta...jedzimy samochodem... proszę.
J: Eh...no okej...a miałam ochotę się przejść...
Tak...MiJin ma prawojazdy, a ja jestem leniwa i nie chce mi sie pozatym poprostu za dużo tych znaków i jeszcze zdawania praktyk i teori. Na samą myśl wywracam oczami.
M: Nie wywracaj oczami tylko rusz się do samochodu.
J: Jasne, jasne.
Wsiadamy, a MiJin rusza.
J: Czego potrzebujesz ze sklepu ?
M: Nie wiem...albo wiem... potrzebuję pochodzenia między pułkami...to mi dobrze zrobi-obydwie śmiejemy się.
Kiedy wyszłyśmy ze sklepu obładowane torbami z produktami spożywczymi postanowiłyśmy włożyć wszystko do bagażnika i wracać do jej domu. Po powrocie ja ide do salonu, a MiJin idzie do kuchni wypakować składniki do ludówki.
J: Ej...wiesz że zostawiłaś włączony telewizor ?
M: Nie martw się...mama płaci za prąd.
J: Aha...
(Me-media)
Me: mineła piętnasta, a my zpraszamy na wiadomości.
J: Teee MiJin...pietnasta ale ten czas leci...
M: Co ty gadasz...już ?
Wchodzi do pokoju
J: No gadają tak na tym programie...
M: Czyli zostało jeszcze 4 godziny ?
J: Tak ale wyjdziemy za 3 bo w kolejce stać trzeba
M: Okej...ja bym teraz coś ugotowała aby mieć kolacje bo będziemy strasznie zmęczone jak wrucimy...nie ?
J: Racja...mogę ci pomuc ?
M: Zawsze i wszędzie.
Śmieje się i biegnie do kuchni, a ja za nią.
J: A jeszcze obiad...
M: Jakieś kanapki zrobimy i weźmiemy ze sobą.
J: No okej, a co szef kuchni proponuje ?
M: SzefOWA proponuje naleśniki.
J: Jej ! Kocham naleśniki.
M: Taa...zacznijmy robić ciasto.
Po 1,5 godzinach robienia naleśników starczających przynajmiej na rok poszłyśmy do pokoju i usiadłyśmy przed telewizorem oraz kontynuowałyśmy nasze oglądanie japońskich dram i komętowanie wyglądu różnych przystojniaków.
M: Mini...jest już 17:50 szybko bo nie zdążymy.
Kiedy MiJin mi przypomniała niemal natychmiast wystrzeliło mnie z kanapy aby poprawić makijaż i jeszcze raz umyć zęby. Jak dobrze że mam swoją własną szczoteczke u niej bo był by problem. Wziełyśmy jeszcze potrzebne żeczy i wyszłyśmy z domu jakoś o 18:25, a następnie wsiadłysmy do auta MiJin.
M: No to kierunek stadion... gotowa ?
J: "Zawsze i wszędzie".
Śmiejemy się, a MiJin rusza
M: Spróbuję nas nie zabić...
J: Nie strasz...
M: Straszyć to ja cię dopiero mogę zacząć...
Kiedy po 10 minutach jazdy dojechałyśmy wysiadamy i idziemy do naaaaaprawde długiej kolejki.
M: O w mordę...ile my tu będziemy stać ?
J: Dobra choć bo jeszcze więkaszasię zrobi.
Czekałyśmy i czekałyśmy asz w końcu weszłyśmy do środka w zamian za bilety.
J: I jesteśmy za raz się zacznie.
M: Jestem taka podekscytowana !
CZYTASZ
/CZY TO MOŻLIWE?\
FanfictionSama jeszcze do końca nie wiem co chcę pisać w tej książce xD Ale jak przeczytasz to się dowiesz 😉