✨👠✨

292 23 1
                                    




Wnętrze domu wypełniała cisza, zagłuszana echem rozbijających się o dach i szyby kropli. Dołączył do niej odgłos upadających butów, który chwile później przemienił się w szuranie. Woda zaszumiała także w domu, uderzyła najpierw o dno metalowego dzbanka, by następnie zetknąć się z porcelanowym naczyniem, w którym czekały już liście herbaty.

Rytuał powitalny, w postaci parzenia herbaty dobiegł końca. Jasny dzbanek spoczął na niskim stoliku, przy którym czekała [Imię].

- Nie możesz mieć mi za złe, czegoś czego sam nie rozumiem - zaczął zajmując miejsce obok - Nie musisz też martwić się o mnie, jak widzisz radzę sobie dobrze całkiem sam -oplótł dłonie na filiżance, racząc się ciepłem naczynia - Powiem ci tyle ile wydaje mi się, że sam wiem.

Słuchała w milczeniu. Powstrzymując łkanie. Pain przedstawił jej bliżej sylwetkę jednego z lepszych uczniów w szkolę, którego nigdy nie posądziłaby o tego typu zachowanie. Nie mogła uwierzyć, że prymus posiadł tak odmienne poglądy, motywacje i sposób postrzegania świata. Mogła jednak przyjąć, że jeśli jego rozumienie było tak odmienne Pain i reszta jego znajomych zrezygnowała z utrzymywania kontaktu z Orochimaru. Urażony za punkt honoru postawił naprzykrzanie się dawnym znajomym przy każdej możliwej okazji.


~*~


Dziewczyna przysunęła się bliżej niego. Chwile wpatrywała się w niego usiłując wyczytać z jego twarzy jakiekolwiek emocje. Był spokojny, zamyślony. Nic więcej. Cała złość, irytacja i niezrozumienie kłębiły się wewnątrz niego. Już dawno musiał nauczyć się maskować wszystkie zbędne uczucia.

Rudowłosy zdając sobie sprawę, że jest obserwowany, spojrzał w kierunku swojej towarzyszki. Wilgotne włosy układały się w nieładzie. Na policzkach wciąż widniało zaczerwienienie, wywołane ochłodzeniem. Oczy nie lśniły typowym dla niej szczęściem.

Jego dłoń zaczęła gładzić niesforne kosmyki dziewczyny. Nie rozumiał jak to możliwe. Pozwolił sobie na chwilę nieuwagi, w wyniku której zakochał się.

Zakochał się?

Cóż miała dla niego znaczyć miłość? Martwił się, to mógł przyznać. Martwił się, że tej kruchej, siedzącej obok dziewczynie mogłoby się coś stać z jego winy. Już teraz Orochimaru wciągnął ją w swoje chore gierki.

[Imię] odwróciła się w jego stronę. Niepewnie wyciągnęła dłoń w jego kierunku. Gładziła nią jego policzek. To trwało zaledwie chwilę. Jej drobna dłoń znalazła się w uścisku Paina. Przyciągnął ją do siebie, by złożyć na jej wierzchniej stronie pocałunek.


~*~


Gładził jej jasną skórę. Robił to wolno. Delektował się. Nie robił tego pierwszy raz, jednak pierwszy raz czuł z tego prawdziwą przyjemność.

Muskał wargami jej szyję. Pieścił płatki uszu. Wracał do ust. Zezwalał jej na połączenie spragnionych ust. Pogłębiał pocałunki. Przygryzał wargi. Odrywał się gwałtownie. Wracał. Przerywał. W końcu oderwał się od niej na dłużej.

Dziewczyna w spokoju oczekiwała dalszego rozwoju wydarzeń, świadoma tego, co wkrótce nastąpi.

Pain wyprostował się, pociągając swojego gościa ku górze. Na powrót połączył ich wargi. Doprowadził do sytuacji, w której [Imię] oplotła wokół niego nogi, by móc w ten sposób przejść z nią do sypialni.

[Kolor]włosa znajdowała się już na łóżku, on dominował nad nią, pogłębiając pocałunek. Oderwał się. Chciał z odległości napawać się widokiem.

Zawstydzona nastolatka spoglądała na niego, co jakiś czas uciekając spojrzeniem w bok. Chwile później jej oczy utkwiły w jego spojrzeniu. On sam w tym czasie, sprawnie odpinał guziki swojej koszuli.

Rudowłosy z całą pewnością zaczynał prezentować się nie jako nastolatek, a młody, dorosły mężczyzna, o czym doskonale świadczyło umięśnione, wyrzeźbione ciało.

Znów muskał wargami skórę na szyi dziewczyny. W tym samym czasie pokonując przeszkody, jakie stawiał przed nim szkolny mundurek. Guziki ustąpiły. Warstwy koszuli rozeszły się. Jego dłoń skierowała się do piersi dziewczyny. Początkowo pieścił je przez delikatny materiał stanika. Ostatecznie uznał, że ów cienka warstwa materiału, również stoi na jego drodze.

Teraz mógł ze spokojem pieścić piersi dziewczyny. Mógł przygryzać sutki, lizać je, drażnić palcami, kiedy językiem pieścił jej podniebienie.

Prawa dłoń poderwała szkolną spódniczkę [Imię], ku górze. Tym samym dając mu pole manewru do działania palcami. Sunął wzdłuż jej kobiecości. Wolno, delikatnie, spokojnie. Nieustannie penetrował jej usta, tłumiąc jęki nastolatki.

Gdy uznał, że jego kochanka jest już gotowa wsunął pod warstwę materiału dłoń. Czuł pulsujące ciepło, która mieszało się pożądaniem.

Dłoń, która drażniła piersi skierowała się do drugiej, by przy użyciu dwóch rąk zsunąć  skrawek materiału z ud dziewczyny.

Odsunął się od niej. Wyprostował. Pozbawił się pozostałej części garderoby. Usiadł na niej okrakiem. Pieścił biust. Muskał szyje. Pozostawiał znaki swojej obecności w postaci malunek.

Ona dłońmi starała się go objąć, jednak ruchy jakie wykonywał uniemożliwiały to. W końcu wszedł w nią, pozwalając jej na wbicie paznokci w jego skórę.

Poruszał się początkowo wolno. Kiedy przywykła do jego obecności zaczął poruszać się szybciej. 

Wtórowała mu jękami, które przerywał całując ją. Ich języki łączyły się, rozpoczynały niedbały taniec.

Raniła jego skórę. On sam zdawał się nie czuć dodatkowej porcji bólu jaki powodowały jej paznokcie.

Przyspieszył czując, że dochodzi do własnych granic. Doszedł wypełniając ją.

~*~

Dzień dobiegał końca, gdy opuścili dom. Pain postanowił nie ryzykować i odprowadzić [Imię].

- Nie wejdziesz? - zaproponowała.
- Innym razem, obiecuje - odparł.

Dłoń rudowłosego skierowała się na tyle głowy dziewczyny. Przysunął ją ku sobie, a następnie musnął czoło dziewczyny wargami. 
- Obiecuje - powtórzył.

~*~

Nastolatka skierowała się wprost do pokoju. Skierowała się wprost do okna, by jeszcze przez chwile obserwować sylwetkę oddalającego się rudowłosego. Kiedy tylko zniknął z pola widzenia [Imię] chwyciła za telefon, postanowiła zwierzyć się fioletowlosej.

Ekran telefonu rozświetlił się, dziewczyna wybrała numer przyjaciółki.

- Konan, ja chyba wszystko zepsułam - głos nastolatki drżał.
- Ha? Co się stało?
- Konan... ja... Pain... my... Konan zrobiliśmy to - wydusiła w końcu.
- [Imię]!?
- Nie chciałam... To znaczy chciałam... ale...
- Nie przejmuj się - Konan starała się uspokoić przyjaciółkę - będzie dobrze.
- Skąd wiesz?
- Pain traktuje cię poważnie, zaufaj mi. Nie powiedział ci tego?
- Nie!
- Wiec poczekaj, z pewnością ci powie. To dla niego trudne.

Tango [Pain x Reader]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz