[Bretwood]

274 45 36
                                    

25 grudnia, 04:51, Bretwood, Los Angeles.

Czarnowłosy przyspieszył machinalnie, próbując za wszelką cenę nie odwracać głowy za siebie. W rękach trzymał cenny przedmiot, którego zawartość była bezcenna dla zarówno policji, jak i przestępcy. Służby jeszcze nie wiedziały o znaczących materiałach, natomiast podejrzany już tak.

Dziennikarz miał przeczucie, że jest obserwowany od momentu nabycia informacji. Każdy przechodzeń wydawał mu się niebezpieczny i wzbudzał w nim niesamowity lęk. W głowie bruneta pojawił się pomysł zniszczenia dowodów, ale szybko odrzucił ten plan, martwiąc się, że może zostać posądzony o współudział w zbrodni.

Światła ulicznych latarni nieprzyjemnie raziły jego oczy, które napuchnięte były od płaczu, związanego z frustracją i przerażeniem daną sytuacją.

Był blisko domu, w którym miał zamiar skontaktować się z policją by przekazać dane i poprosić o ochronę dla niego i swojej rodziny.

Wchodził z rozmachem w boczny zakręt, który miał być jego ostatnim.

***

25 grudnia, 11:32, Los Angeles.

Niebieskowłosy zamrugał parę razy, nie dowierzając w to co usłyszał.

- Jest tylko jeden problem w waszym genialnym planie - uśmiechnął się ironcznie. - Nie jestem gejem.

Wszyscy zamilkli, wpatrując się raz w Jisunga, raz w Changbina, który podniósł prawą brew, myśląc, że się przesłyszał.

- Jesteś, jesteś. - Prychnął, patrząc na niego pogardliwie.

Han wziął nerwowy oddech, patrząc na starszego z niedowierzaniem.

- Nie jestem. - Wydusił przez zaciśnięte zęby, zaciskając przy tym nieświadomie dłonie w pięści.

- Jisung, nie musisz się ukrywać, nikt cię tutaj nie ocenia. - Bin widząc spojrzenie agenta, dodał szybko - Założę się, że co najmniej połowa tej kadry woli chłopców.

Po odważnych słowach bruneta, zebrani na sali obdarzyli go, po części, rozbawionymi i spanikowanymi spojrzeniami, a niezręczna cisza trwałaby dłużej, gdyby nie przeraźliwe krzyki ciężarnej kobiety, która wbiegła do pomieszczenia.

***

- Minęło parę godzin, Pani Park. - powiedział spokojnym głosem Seungmin, chwytając brzemienną za dłoń. - Możliwe, że pański mąż został trochę dłużej w pracy, albo miał coś ważnego do załatwienia.

Kobieta zakryła zmęczone oczy dłonią i zaczęła płakać, ściskając mocniej rękę młodszego.

- Nigdy się nie zdarzyło, żeby Jinyoung nie wrócił na noc do domu. - Wzięła głęboki oddech, przyjmując chusteczkę, którą wyciągnął w jej stronę Chris. - Mam złe przeczucie, proszę, powiedzcie, że go znajdziecie. Sama nie dam rady, mamy dziecko w drodze, rachunki do spłacenia... - Blondynka zaczęła panikować, machając niebezpiecznie ręką.

- Proszę się uspokoić, nie chce pani zrobić sobie krzywdy i przy okazji dziecku, prawda? - zapytał uprzejmym tonem Seungmin, patrząc z niepokojem na ruszający się pod koszulką brzuch.

Mężatka pokiwała spokojnie głową, wycierając brudne od tuszu policzki.

Bang przypatrując się sytuacji, zaprosił panią Park do pomieszczenia, w którym Woojin mógł przyjąć jej zeznania, po czym postanowił odnaleźć Jisunga, by wyjaśnić wcześniejszą sytuację.

***

- Powiedziałem już - zaczął chłodno Han. - nie podoba mi się płeć brzydka.

Changbin wywrócił oczami i widząc stojącego w drzwiach szefa, spojrzał na młodszego wymownie.

- Mam ci przypomnieć co działo się w liceum? - zapytał niby obojętnym tonem, poprawiając fryzurę w odbiciu telefonu.

Agent wypuścił ze świstem powietrze i parę sekund później znalazł się nad Binem, który zaskoczony sytuacją nie zdążył zakryć twarzy.

Christopher stał jak sparaliżowany i gdyby nie Felix, który słysząc krzyki, przybył na ratunek, buzia najniższego byłaby w jeszcze gorszym stanie.

- Co ty odpierdalasz, do cholery?! - krzyknął Felix do Jisunga, który w tym momencie stał z zakrwawionymi dłońmi nad Binem, który wyglądał jakby spodziewał się takiej reakcji.

- Próbuję wybić mu pewne rzeczy z głowy. - powiedział na powrót opanowanym tonem, rozmasowując nadgarstki.

- Że też mnie przy tym nie było! - krzyknął dramatycznie Hyunjin, który spocony wleciał do pokoju. - Tyle stracić!

- Jisung. - zwrócił na siebie uwagę, Chan. - Pora przedyskutować warunki pracy.

- Ale- -zaczął spanikowanym tonem, Han.

- Nie chcę tego słyszeć. - mówiąc to, Bang rzucił teczką o stół. - Zapoznaj się z tym i przyjdź do mnie. - dodał i wyszedł z pomieszczenia, obdarowując młodszego zdegustowanym spojrzeniem.

Po chwili ciszy słychać było czyjś śmiech.

- Rozpierdolę cię zaraz, przysięgam. - powiedział poważnym tonem Han, zmierzając w stronę bruneta.

- Spokój!

- Zrób to!

Felix i Hyunjin krzyknęli w tym samym czasie, by chwilę później spiorunować się nawzajem spojrzeniem.

- Miłej lektury! - powiedział radosnym tonem Changbin, trzmając się za zakrwawiony nos i obity brzuch. Przy pomocy Felixa opuścił pomieszczenie, udając się do medyka.

Jisung uśmiechnął się do niego sarkastycznie, siadając z impetem na plastykowym krześle.

<<<Witam!>>>

Podobało się? ):

Miłego wieczoru🧡

🧡

murder, baby. - hjs+lmhOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz