I

47 3 0
                                    


Pustka. Czy można to określić uczuciem? Jeśli tak, to czy można podzielić pustkę na podtypy lub rozłożyć na czynniki pierwsze? Gdzie się zaczyna, a gdzie się kończy. Jedno wiem na pewno , nie ma na świecie gorszego uczucia niż przerażające wrażenie, nie czucia niczego. Żadnej radości, żadnego smutku, żadnej zazdrości, żadnego strachu – chociaż nie, strach można wykreślić z tej listy – żadnej samotności, żadnej motywacji do zmiany. Jakby nie patrzeć, znalazłem odpowiedź na dręczące mnie pytanie. Pustka przychodzi z czasem. Wpierw czujesz się odrobinę smutny, później z każdym dniem jest coraz gorzej, rzeczy jak muzyka, książki, wyjście na rower z przyjaciółmi, które jeszcze kilka lat temu były dla ciebie źródłem inspiracji, teraz nie mają tak naprawdę najmniejszego znaczenia, bo i tak nic nie czujesz. Czujesz się wyssany ze społeczeństwa, jakby jakaś niewidzialna siła, usilnie zabierała cię do swojej pułapki i chociaż dzielnie walczysz, zapierasz się rękami i nogami ale jesteś bezradny wobec jej i nic, nic jej nie powstrzyma. Krzyczysz, twoje serce, dusza rozrywa się na pół, ale nikt nic nie widzi, lub po prostu nie chcą zwracać na to uwagi bo mają wystarczająco swoich własnych problemów. Nieuchronnie zaczynasz wycofywać się ze społeczeństwa, studia nie są już tak ważne, jedzenie przestaje być podstawową potrzebą, prysznic, rozczesanie włosów, umycie zębów stają się przeszkodą, którą nie sposób pokonać. Po pewnym czasie tracisz przyjaciół. I kolejna bezskuteczna próba zatrzymania przy sobie kogoś, kto mógłby ci jeszcze pomóc, wepchnąć na właściwe tory. W końcu zostajesz sam, w swoich szarych czterech ścianach i nic prócz łóżka –które swoją drogą woła o wymianę pościeli – nie ma znaczenia. Źle się czujesz, ale na to nie ma lekarstwa. Spadasz, widząc już ziemię ale tak naprawdę do gruntu jeszcze bardzo daleko.Jesteś jak rozpędzony pociąg, zbliżający się do zakrętu. Próbujesz hamować ale pociąg nabiera jedynie szybkości i nieuchronnie zbliża się do końca. Za chwilę się wykolei i spadniesz w dół. Nikt ci już nie pomoże.

W każdym razie pustka jest tym co definiuje całe moje życie. Pustka i chaos. Każdego dnia budzę się i mam wrażenie, że wszystko jest tylko bardziej złamane. Spoglądam na telefon, jakbym oczekiwał jakieś wiadomości. Szybko go jednak wyłączam i odrzucam na drugi koniec łóżka. Odwracam się na drugi bok zakopując się całkowicie pod pościelą zwijając się w kulkę, obejmuję się ciasno ramionami, zupełnie jakby to miało dać mi schronienie przed całym światem. Jakbym miał stać się niewidzialny, aby nikt nie mógł mnie zobaczyć. Szybko zacząłem się pocić ale nie bardzo mnie to obchodziło. To nie miało już żadnego znaczenia, to tylko błahostka. Kogo obchodzi to jak pachnę? I tak tu nikogo nie ma.Jaki mamy dzień? Jaki miesiąc? Jaką porę roku? Nie wiem, nie pamiętam kiedy ostatni raz byłem na zewnątrz. Bo czy tak mała, nieistotna rzecz jak pora roku mogłaby wywołać uśmiech na mojej twarzy? Mogłaby wyplenić wszystkie diabły, szajby, głosy,szaleńców z mojej głowy? Oczywiście,że nie. Chociaż przyznaję,że zima jest sezonem w którym czuję się najlepiej. Mogę się skryć pod za dużymi ubraniami, kocem i mówić,że po prostu jest mi zimno. Ale po zimie już dawno nie ma żadnego śladu. Jestem szalony, ale tylko trochę. Chociaż nie, wcale nie jestem szalony. To tylko gadanie moich stukniętych lekarzy którzy sami są nienormalni. Nie mają własnego życia dlatego wchodzą z buciorami innych ludzi. Może innym to nie przeszkadzało ale mi owszem. Nie chciałem ich tutaj ale według mamy w głębi swojej połamanej, czarno białej duszy tego chciałem. Może kiedyś, na początku tak, ale na pewno nie teraz. Wolałem zostać sam w swoim małym złamanym świecie i czekać na śmierć. Śmierć która była dla mnie jak wybawienie.Musiała się jednak gdzieś zgubić, pomylić adres bo nie potrafiła mnie odnaleźć. A może powinienem jej pomóc? Może była zbyt zajęta aby zaszczycić mnie swą obecnością i zabrać prosto do piachu. Prawdopodobnie jestem samolubnym draniem ale nie rozumiałem dlaczego dopada ludzi którzy chcą żyć, którzy mają na świecie ważną rolę do wypełnienia, dzieci które dopiero się urodziły albo nawet te jeszcze nie narodzone. Dlaczego nie zabierze mnie? Przecież ja tego chcę, ja tego desperacko pragnę. Pragnę w końcu zniknąć, zasnąć i nie czuć już pustki, nigdy więcej. Chcę zasnąć i już nigdy się nie obudzić, przestać być problemem, obciążeniem dla mojej mamy i dla świata. Jestem niepotrzebnym nikomu problemem. Mam 22 lata ale swoje życie przegrałem już wiele lat temu i nie dało się tego naprawić w żaden sposób. Takie osoby jak ja są potwornym błędem Boga, błędem w procesie tworzenia.

ground  • lashton ff •Where stories live. Discover now