Pustka.
Ciało i duszę rudowłosej ogarnęło to dziwne uczucie.
Wdech, wydech.
Westchnięcie.
Wszystkie jej poglądy o świecie w ciągu kilku godzin zmieniły się drastycznie. Jeżeli James i Felix byli wampirami to kto jeszcze mógł być przedstawicielem tego gatunku? Niall, pan Trymedi, nawet jej własna mama!
Paranoja, poczucie obserwowania, pustka.
A miało być tak dobrze...
Do drzwi pokoju zapukała jej rodzicielka. Ann z westchnieniem podniosła się i podeszła do drzwi, chcąc w ten sposób do czegokolwiek się zmotywować. Otworzyła je, patrząc pytająco na mamę. Nie miała siły nawet zapytać jej o co chodzi.
- Nie wiem czy pamiętasz, a z twojego wyglądu i zachowania raczej sugerowałabym, że nie. - zmierzyła ją wzrokiem, szczerze zmartwiona. Ann praktycznie nie wychodziła z pokoju przez ostatni dzień, ten również się na taki zapowiadał. Nie odpowiadała na pytania i jadła bardzo mało. Wyglądała niczym zombie, brakowało jej tylko szaleńczego wzroku, który i tak był już nieco martwy. - Dzisiaj jest pokaz mody. Chcę, żebyś na nim była kochanie. To dla mnie ważne. Jeżeli będziesz chciała porozmawiać, jestem dzisiaj do szesnastej w pokoju. - odczekała kilka chwil, w nadziei, że jej ukochana córeczka w końcu zechce porozmawiać, ale gdy nie zapowiadało się na taki obrót wydarzeń, odeszła poddając się.
Ann bolało, że ją raniła, ale wiedziała, że tym razem nie może jej nic powiedzieć, a nie chciała kłamać rodzicielce po raz kolejny. Szczególnie, że teraz nie miała siły tego ukrywać.
Pamiętała, co dzisiaj ma się wydarzyć, ale nie chciała tam iść. Wiedziała, że będzie tam James. Było to niemal pewne.
Oprócz pustki panującej w jej duszy, czuła się również oszukana. Czemu nie powiedział jej wcześniej? W głębi serca wiedziała, że nie jest taki jak Felix. To porównanie nie do końca było słuszne. Ale co jeśli on też straci nad sobą kontrolę? Cholernie trudno było jej pojąć, że na świecie, po ulicach, wśród zwykłych ludzi żyją wampiry. WAMPIRY! Czuła się teraz jak bohaterka jakiejś książki. To się nie mogło dziać naprawdę...
Wampiry, to wymysł ludzkiej wyobraźni... - powtarzała sobie, nie wierząc aktualnie ani trochę w te słowa. Pokazał jej przecież dowody. To nie mógł być ani sen, ani żart.
Przygryzła wargę i niemrawo ruszyła do szafy. Wyciągnęła z niej czarną spódniczkę i biały, elegancki top. Z tym zestawem ruszyła do łazienki, lecz zanim zatrzasnęły się za nią drzwi, stanęła w nich mama Ann.
- Zapomniałabym. Kupiłam ci śliczną sukienkę specjalnie na dzisiejszy dzień. - uśmiechnęła się, wciskając jej biały materiał.
- Dzięki. - starała się uśmiechnąć jak najlepiej potrafiła i ucałowała ją w policzek.
Dwie godziny później stała przed lustrem, gotowa, wpatrując się w swój ubiór i twarz.
Miała na sobie zwiewną, białą sukienkę zakupioną przez jej rodzicielkę. Była przed kolana, z opuszczonymi ramionami, odsłaniająca lekko jej plecy. Wyglądała w niej naprawdę ślicznie, ale czuła się okropnie. Włosy zostawiła rozpuszczone, twarz pokryła delikatną warstwą kremu kryjącego oraz korektorem pod podkrążone oczy, zrobiła sobie kreski, a usta pomalowała czerwoną szminką.
Żołądek ściskał jej się za każdym razem, gdy pomyślała, o nieszczęsnym pokazie, który niczym sobie nie zawinił. Bała się reakcji jej ciała, gdy go zobaczy.
CZYTASZ
Projekt Wampirza Miłość
Vampire"-Nie chce mieć z tobą nic wspólnego! Jesteś jednym z tych nadętych chamów, którzy nie znają umiaru i nie umieją spojrzeć z innej perspektywy! Zapamiętaj, że za pieniądze nie kupisz miłości... - powiedziała odchodząc. - I właśnie dlatego cię kocham...