Per. Sasuke
Co. Ja. Najlepszego. Zrobiłem?!
Teraz Naruto mnie nienawidzi...
Opadłem na łóżko zły na siebie. Po chwili do pokoju wszedł jeden z moich współlokatorów, Alan. Usiadł obok mnie i po chwili ciszy zapytał:-Co mu zrobiłeś?
-Ehhh...
Usiadłem i opowiedziałem mu wszystko co się stało. Gdy skończyłem mój "kolega" zaczął się śmiać.
-Z czego się śmiejesz?
Zapytałem, trochę poirytowany jego reakcją.
-Sasuke... Nie chce Cię obrazić, ale nigdy nie spotkałem takiego głąba jak ty...
Znów zaczął się śmiać, a ja tylko westchnąłem. Miał rację. Jestem głąbem. Spojrzałem na niego, a on się uspokoił.
-Posłuchaj... Nie poderwiesz go w ten sposób...
Na te słowa spaliłem buraka, a chłopak obok znów wybuchł śmiechem.
-Jeżeli naprawdę chcesz mu zaimponować to... Nie wiem... zabierz go w jakieś romantyczne miejsce... daj mu coś... ale nie całuj go na siłę z nadzieją, że w ten sposób go w sobie rozkochasz... To tak nie działa Sasuke...
-Ale... ugh... on uważa, że jest hetero...
-To tym bardziej nie powinieneś naciskać... Odpychasz go w ten sposób. Pomyśl tylko. Jeżeli będziesz taki w stosunku do...
-Naruto...
-Jeżeli będziesz taki w stosunku do Naruto, to on, później, nawet jak nie będziecie razem, to będzie myślał, że każdy chłopak, który jest gejem jest taki sam jak ty i w rezultacie nie będzie chciał być z żadnym. A tego chyba nie chcemy, co nie?
-Taa...
-No właśnie... Uwierz mi, że jeśli jesteście sobie przeznaczeni to będziecie razem szybciej niż Ci się wydaje...
Wstał, a ja spojrzałem na niego i się uśmiechnąłem.
-Dzięki Alan...
-Nie ma za co... -odwzajemnił uśmiech.- Trzymam za was kciuki...
Puścił mi oczko i wyszedł. Siedziałem tak jeszcze chwilę i zacząłem się zastanawiać jak go przeprosić....
Zanim się obejrzałem na dworze już było ciemno, więc zrobiłem wieczorną rutynę i poszłem spać.~ Następny dzień~
Wstałem dość wcześnie, żeby wymyśleć co dokładnie powiem Naruto jak przyjdę do niego z kwiatami. Tak... postanowiłem, że po prostu go przeproszę i dam mu kwiaty. Na początku zacząłem się zastanawiać skąd ja je wogule wezmę...
Padło na las nieopodal. Jest w nim taka łąka na której rośnie mnóstwo kwiatów. Skąd to wiem? Otóż byłem tutaj już rok temu i dokładnie obczaiłem teren.
Później bukiet obwiąże wstążką i gotowe.Parę minut później zrobiłem to co miałem zrobić i wróciłem do domku. Gdy prezent był gotowy poszedłem na śniadanie. Oczywiście przez cały czas starałem się unikać Naruto co nie było zbyt trudne. Skończyłem posiłek z prędkością światła i pobiegłem do domu. Wziąłem mój bukiet, odczekałem około 15 minut, żeby mieć pewność, że Naruto wrócił ze śniadania i ruszyłem.
Byłem okropnie zdenerwowany. A co jeśli nie przyjmie moich przeprosin? A co jeśli powie, że mnie nienawidzi?... Spokojnie, Sasuke, nie panikuj. Będzie dobrze...
Podeszłem pod jego drzwi i zawahałem się. Pukać, czy nie pukać? Stałem tak jak kołek dobre 5 minut, aż w końcu zebrałem w sobie resztki odwagi i zapukałem. Czekałem krótko, bo jakąś minutę, ale dla mnie było to jak wieczność. W końcu drzwi otworzył mi mój mały aniołek (czyt. Naruto). Spojrzał na mnie zdziwiony, a później przeniósł wzrok na kwiaty.-Co się stało Sasuke?
Zapytał, gdy stałem tak już jakiś czas nie odzywając się.
-J-Ja... Przyszedłem Cię przeprosić za to co było wczoraj...
Odwróciłem zażenowany wzrok.
-Nic się nie stało... -uśmiechnął się do mnie słodko, co odwzajemniłem.- A... jeśli mogę spytać... Dla kogo są te kwiaty?
-A! -zapomniałem o tych kwiatach- Są dla Ciebie...
Mówiąc to wyciągnęłem ręce przed siebie tak, żeby mógł wziąć bukiet. Zarumienił się słodziutko i przyjął podarunek.
-Tooo... ja już będę leciał...
Właśnie miałem iść, ale Naruto mnie zatrzymał i dodał cicho:
-Jak chcesz możesz zostać...
Uśmiechnąłem się.
-Bardzo chętnie...
Blondwłosy zaprowadził mnie do swojego pokoju i usiedliśmy na łóżku.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Mam nadzieję, że rozdział się podobał. Z góry przepraszam za wszystkie błędy.
Ashie~
CZYTASZ
Wakacyjne ciepło // SASUNARU [COMPLETED]
FanfictionUzumaki Naruto to młody i bardzo żywiołowy chłopiec. Jego rodzice zginęli w wypadku. Od tamtej pory Naruto zajmuje się Iruka Umino. Jednak nie mają oni relacji jak ojciec z synem, wręcz przeciwnie. Traktują siebie bardziej jak współlokatorów. Pomim...