Siedziałam z dzieciakami w salonie i bawiliśmy się w sklep.
–Dzień dobry. - przyszłam do Amy jako klientka i podałam jej zakupy. Dziewczynka zabrała się za kasowanie.
–400 dolarów. - odpowiedziała mi „pani kasjerka". Zaśmiałam się lekko na te cenę. Jak za cztery bułki i sok pomarańczowy to dość sporo.
–Skarbie, 4 dolary. Jest tam przecinek. - dziewczyna zrobiła minę „a no tak". Po chwili zaczęłam wyliczać pieniądze, ale pukanie do drzwi nie dało mi skończyć. - Obsłuż Archi'ego. Pójdę otworzyć.
Wstałam i podeszłam do drzwi. Gdy je otworzyłam nie mogłam uwierzyć własnym oczom.
–KJ?! - od razu go przytuliłam. To mój dawny przyjaciel z liceum. Nasz kontakt się rozpadł, po tym jak na koniec szkoły, powiedziałam mu, że go kocham ale mnie odrzucił.
–Cześć Lili. Ślicznie wyglądasz.
–Dziękuję, ty też dobrze, ale co ty tutaj robisz? - zapytałm idąc już z nim do kuchni w celu zrobienia kawy.
–Wiesz.. Przeprowadziłem się niedawno do LA i postanowiłem, że cię znajdę. No wiesz, od twojej kuzynki można się dużo powiedzieć.
–Stop. Rozmawiałeś z nią za moimi plecami?
–Nie miałem do ciebie kontaktu.
–Na własne życzenie. - puściłam mu oczko.
–Mamo!! Archie nie chcę zapłacić. - usłyszałam z salonu. Po chwili oby dwoje byli przedemną i KJ'em.
–Mamo? - zdziwił się. - to twoje dzieci. - skinęłam głową na tak.
–To Amy. Ma 5 lat. A ten mały trzyletni łobuziak, to Archie. Mam też męża, Cole'a.
–Jezu, kilka lat cię nie widziałem a ty mi z dziećmi i męże wyskakujesz. - zadziwiłam się.
–Nie masz internetu?
–Otóż nie. Przez ten cały czas podróżowałem po świecie stopami. Miałem jedynie telefon na kartę i brak internetu. Spałem w hostelach lub schroniskach. Stałem się nawet wegetarianinem. Miałem już dosyć tych wiecznych „luksusów" Chciałem nauczyć się życia, dowiedzieć się czegoś nowego. - stałam jak wryta.
Zwiedził cały świat?! Jeju, tak bardzo sama chciałabym to zrobić. Ale z dzićmi, taka wyprawa jak jego jak dla mnie jest niemożliwa fizycznie, a bez dzieci psychicznie. O nie, wykluczone. Nie rozdzilę się z dziećmi, żeby potem wrócić i dowiedzieć się, że mnie nie pamiętają.
–Cudownie. - uśmiechnęłam się.
–Wiesz, może kiedyś zabierzesz się ze mną do Afryki.
–Mam męża. - odpowiedziałam bez zastanowienia.
–Zazdrosny będzie?
–Tak, ale tylko dlatego, że mnie kocha.
–Ogranicza cię. Jest zazdrosny, chce cie mieć tylko dla ciebie. W dodatku zrobił ci dzieci. - zdenerwowałam się.
–To chyba logiczne, że chce mnie mieć dla siebie. Jestem jego żoną? A co do dzieci, nie masz prawa tak mówić. To były nasze wspólne decyzje i do nieczego mnie nei zmuszał. Zresztą, to nie twoja sprawa.
–Wybacz. Poprostu jestem szczery.
–To szczerze lepiej by było, gdybyś wyszedł. - zdzwił się, ale po chwili do mnie podszedł i wyszeptał:
–Wiem, że nadal coś do mnie czujesz. - po czym opuścił mój dom.
![](https://img.wattpad.com/cover/198087759-288-k392453.jpg)