bederatzi

34 2 0
                                    

W całym domu rozległ się głośny dźwięk dzwonka. Kihyun w tym czasie wsypywał orzeszki do miski, dlatego od razu po skończeniu tej czynności prędko wyszedł z kuchni i skierował się w stronę wejścia. Spojrzał przez wizjer, uśmiechnął się pod nosem i otworzył drzwi.

— Trafiłem? — spytał Sungho. — Wow, jestem z siebie niezwykle dumny.

— Ciebie też miło widzieć, przyjacielu. — Zaśmiał się drugi.

— Serio ci mówię, w tych czasach nie da się połapać co jest gdzie! Nawet GPS nie działa poprawnie, tylko wywozi na drugą stronę miasta, tragedia.

— To by wyjaśniało twoje spóźnienie... Wejdziesz kiedyś czy będziesz tak tu stał i opowiadał? — Kihyun zrobił krok do tyłu, aby Sungho miał jak przejść. Ten jedynie wzruszył ramionami i udał się do środka.

— Ale twoi rodzice mają fajną chatę! Czemu ty z nimi nie mieszkasz? Taki dom to marzenie... — Powzdychał jeszcze chwilę, dokładnie się rozglądając.

Przyjaciel Kihyuna właśnie poznawał całe jego dzieciństwo. To w końcu tutaj się wychowywał, dorastał. Nad komodą, w ramce, nadal wisiał obrazek, który kiedyś wykonał dla mamy z okazji jej urodzin. Dokładnie pamiętał jej reakcję na ten prezent. Niedługo po zachwycaniu się przedpokojem, Sungho przeszedł do salonu, gdzie usiadł na brunatnym narożniku. Wyciągnął telefon z kieszeni, odpisał na smsa i odłożył urządzenie na szklany stolik do kawy.

— Przypomnij mi, ile mamy lat?

— Hej, jestem przecież sporo młodszy!

— Całe dwa lata! Ale cóż, w moim wieku to wstyd mieszkać z rodzicami, trzeba się przecież usamodzielnić i w ogóle... — powiedział Kihyun wracając z kuchni. W ręku trzymał miseczki z przekąskami.

— To po co tu jesteś? — spytał chłopak, po czym wystawił rękę, wziął orzeszka i włożył go do ust.

— Pisałem ci przecież, muszę pilnować siostry. — Zamyślił się. — Chociaż to trochę bez sensu, bo ma siedemnaście lat. Nasi rodzice są strasznie nadopiekuńczy.

— Ładna jest? — mruknął Sungho uśmiechając się głupawo.

— A czy ja jestem ładny? — Zaczął teatralnie mrugać i udawać, że nawija swoje wyimaginowane włosy na palec kręcąc nim.

— Tak Kihyun, byłaby z ciebie cudowna kobieta. Ej, ale serio, myślałeś kiedyś o tym, żeby zostać trans? Zresztą po co, skoro już teraz faceci na ciebie lecą! — powiedział roześmiany.

Mina starszego momentalnie zrzedła. Te słowa okropnie go zabolały, a Sungho doskonale wiedział dlaczego. Sam teraz zdał sobie sprawę, co tak naprawdę powiedział. Rozszerzył oczy i zastygł. Oboje nie byli w stanie z siebie niczego wydusić. Siedzieli w milczeniu, aż Yoo odważył się to przerwać.

— Ja... chyba pójdę do kuchni. Chcesz... no wiesz, coś do picia? — spytał niepewnie.

— Uch, nie, dzięki. Wybacz za to wcześniej, sam wiesz, że czasem nie mam pojęcia o czym mówię, a ostatecznie palnę takim chamskim tekstem. To nie było na miejscu.

— Dobrze wiesz, co się dzieje u mnie w pracy, jak śmiesz z tego jeszcze szydzić? — wybuchnął Kihyun wstając z fotela. Oddalił się do innego pomieszczenia, jednak Sungho poszedł tuż za nim.

— Proponowałem ci wiele razy pozycję recepcjonisty w hotelu mojego ojca, czemu ty nadal nie zrezygnowałeś?

— Nie chcę żadnej łaski, szczególnie od twojego taty... — westchnął ocierając samotną łzę spływającą po jego policzku.

Some of Their Thoughts [y.kh x l.mh]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz