━━━━━━
❝ SORRY I DIDN'T KISS YOU, BUT IT'S OBVIOUS I WANTED TO ❞
❪ fem!oc × fem!oc ❫━━━━━━
Róża. Kwiat piękny tak samo jak niebezpieczny, dopóki nie wyciągnie się z niego kolców. Delikatna, elegancka, niedostępna.
Tak Malorie postrzegała uroczą blondynkę, pachnącą brzoskwiniami i przyciągającą uwagę nawet w tłumie wielu ludzi.
Zawsze z zazdrością przyglądała się jej na szkolnym korytarzu, rozmawiającą z przyjaciółmi i śmiejącą się ciepło od czasu do czasu. Cholera, jak ona uwielbiała ten jej chichot.
Irytowała ją ta masa chłopaków, kręcących się wokół niej jak natrętne komary. Nawet się nie przyjaźniły, więc dlaczego tak bardzo jej na niej zależało?
Yvonne Pérez była jedynym kwiatem, którego panienka Aldrey nie posiadała w swoim ogrodzie, a którego tak pragnęła tam zasadzić.
Zresztą, gdyby sama miała się porównać do jakiegoś kwiata to najpewniej byłaby to stokrotka, zwyczajna, skryta w cieniu piękniejszych od niej kwiatów.
Co dla duszy towarzystwa takiej jak Yvonne mogła znaczyć tak niezauważalna Malorie? Nawet nie zdawała sobie sprawy, jak wiele.
Pérez intrygowała postać drobnej szatynki, od której wręcz biła empatia, nic więc dziwnego że ludzie wręcz do niej legli, choć i tak większość bardziej rozpoznawalnych osobowości ze szkoły nie miała pojęcia o jej istnieniu. Ona też chciała choć raz znaleźć się w jej towarzystwie i wymienić z nią choć jedno słowo.
Francuzka od zawsze była rozmowna i łatwo przychodziło jej zagadanie do dowolnej osoby, więc dlaczego za każdym razem kiedy próbowała powiedzieć nawet zwykłe, krótkie "cześć" do szatynki, jej ręce zaczynały się pocić ze stresu, a tętno wyczuwalnie przyspieszało?
Odpowiedź była banalnie prosta: Malorie Aldrey najzwyczajniej w świecie jej się podobała. Jednak przyznanie samej sobie tego faktu nie było tak proste, przynajmniej nie w jej przypadku.
Obydwie najbardziej bały się opinii innych, ale jeszcze bardziej przerażone były wizją odrzucenia.
A wystarczyło tylko jedno niby nic nieznaczące spotkanie, aby Aldrey i Pérez zrozumiały że nie warto było chować swoich uczuć jak najdalej od siebie.
Tego dnia Seattle było jeszcze bardziej zachmurzone niż zazwyczaj o tej porze roku. Ten pochmurny klimat nie udzielił się na całe szczęście wnętrzu jednej z mniejszych miejscowych kawiarenek.
YOU ARE READING
MORTUO FLORES ( one-shots )
Short Storymortuo flores. a rose by any other name would smell as sweet. multifandom & original one-shots. lune_corvus, 2019