W ten ważny dzień mama obudziła mnie bardzo wcześnie.
- Aby, wstawaj! Dziś się przeprowadzamy!
Zamiast obrócić się na drugi bok i jęczeć w poduszkę, posłusznie się podniosłam, skopawczy wcześniej kołdrę. Rozejrzałam się moim pokoju, w którym właśnie spędziłam ostatnią noc. Ciasny, z wielkim oknem bez rolet, z szafą, biurkiem, i łóżkiem zajmującymi całą dostępną powierzchnię.
Nie chciałam opuszczać mieszkania, ale mama twierdziła, że pan Lisowsky ma dużo lepszą willę i będę mieć własny pokój wielkości naszego starego domu.
Oby nie, nie lubię dużych przestrzeni.
Mama wpadła do mojego azylu, gdy pedantycznymi ruchami składałam pościel i chowałam do ostatniego kartonu. Ciekawe, jak udało mi się zasnąć bez maskotki Prosiaczka, hmm. Moja rodzicielka położyła na gołym materacu błękitną sukienkę. O, nie...
- Ubierz ją, do tego masz baleriny na dole - rzuciła i tyle ją widziałam.
Zerknęłam bezradnie na ciuch, ale posłusznie zaczęłam się rozbierać z piżamy.
***
Mijaliśmy zielone wzgórza Alabamy. Obserwowałam wszystko bez emocji, starając się pozbyć mdłości, przez które nie potrafiłam się skupić na czytaniu. Wyświechtana książka leżała samotnie na moich kolanach, wręcz błagając o uwagę.
Mama świergotała przez telefon jak nastolatka, a nie kobieta pod trzydziestkę. Czułam się dziwnie. Zwykle mówiła przez nos, z tym swoim brytyjskim akcentem, którego nie pozbyła się przez lata mieszkania w Stanach. Bogu dzięki, że obracając się w amerykańskim środowisku, pozbyłam się swojego.
Po pewnym czasie wzgórza zamieniły się w brzeg oceanu, potem małe domki. O szóstej zatrzymaliśmy się przy żółtej willi.
Przy płocie stał uśmiechnięty pan Lisowsky z jakąś starszą blondynką i dziewczyną w moim wieku, która chowała twarz za burzą orzechowych włosów. Między dorosłymi wyczuwalne było napięcie.
Mama bezczelnie zaparkowała na posesji i po raz kolejny było mi za nią wstyd.
- Jesteście nareszcie! - Usłyszałam podekscytowany głos męski. - Emmo!
- Kochany! - Wiedziałam, że mówi tak tylko dlatego, że ma problem z wymową tego imienia.
Rzucili się sobie w objęcia. Wyszłam z auta i ich ignorując, podeszłam kobiety i dziewczyny. Orzechowowłosa ścinęła ramię blondynki, patrząc z nienawiścią na pana Lisowsky'ego.
- Jestem Abigail - przedstawiłam się i obie przeniosły na mnie swój wzrok. - Przepraszam za zachowanie mojej matki.
- Nie ma za co - odpowiedziała kobieta, spuszczając głowę. - Jestem Kate.
- A ja Juliet - dodała dziewczyna.
♡♡♡
Witam cię czytelniku :) mam nadzieję, że historia Aby przypadnie ci do gustu...
Jw.
CZYTASZ
(0.) Ginger® (zawieszone)
Fiksi Penggemar'To było szybkie.' - Masz taką miękką skórę... 'Szybkie i gwałtowne.' - Nie mogę bez ciebie żyć. 'Za szybkie.' - Czemu zwróciłeś na mnie uwagę? 'Zbyt gwałtowne.' - Nie wiem. Po prostu... przyciągasz wzrok. 'Ale z pewnością prawdziwe.' - Przecież wol...