Adrien od rana chodził poddenerwowany. Wydawało się, że za chwilę w jego pokoju powstanie mała ścieżka, kiedy po raz kolejny przechadzał się w tę i z powrotem.
Nie mógł powstrzymać stresu, wywołanego przyjazdem swojego kuzyna — Félixa. Chłopcy widzieli się może kilka razy w życiu, jednak tyle wystarczyło, by zdążyli się nie polubić. A prościej ujmując, zdawało się, że kuzyn Adriena nie lubi nikogo, poza swoim wujkiem, Gabrielem.
Chociaż, może dla Adriena, Félix był obojętny, to jego zachowanie już niekoniecznie.
Wyniosły, niemiły i egoistyczny. Félix tak bardzo przypominał zielonookiemu swojego ojca. To by wyjaśniało, dlaczego właśnie z nim kuzyn najlepiej się dogaduje.
Mimo tego, że Adrien doskonale wiedział jaki zimny potrafi być jego ojciec, za każdym razem robiło mu się przykro, gdy wydawało mu się, że Gabriel jak syna traktuje nie jego, lecz Félixa.
Być może właśnie to wywołało u niego większą niechęć do tego chłopaka.
Najgorsze dla blondyna w tym wszystkim było to, że tym razem nie będzie musiał znosić swojego kuzyna przez kilka dni, lecz calutkie trzy miesiące.
Miał ochotę napluć swojemu ojcu w twarz, gdy ten zaproponował rodzicom Félixa, że może zabrać go do siebie na czas ich nieobecności, spowodowanej wyjazdem służbowym.
Jednak zmuszony był zgodzić się dotrzymywać swojemu kuzynowi towarzystwa, nie tylko w domu ale też w szkole.
Nie wiedział jak Gabrielowi udało się przekonać dyrektora swojej szkoły, by na te trzy miesiące Félix mógł dołączyć do jego klasy, jednak wpływy robią swoje i pan Agreste dobrze o tym wiedział.
Zielonooki przystanął w końcu, znajdując się tym samym przy jednym z wielkich okien. Od niechcenia skierował swój wzrok na widok za nim, dostrzegając przy tym otworzoną bramę oraz ciemny samochód z szoferem, który zapewne przywiózł Félixa.
Blondyn westchnął głośno i postanowił zejść na dół, zanim zawoła go Nathalie. Schodząc po schodach, zastanawiał się jak powinien zachować się przy kuzynie.
Pokonując ostatnie stopnie, do jego uszu dotarł już dźwięk dwóch głosów. Pierwszy z nich — głęboki i niski, należący do jego ojca. Drugi był nieco podobny, tak samo zimny jak poprzedni.
Félix.
— Witaj, kuzynie. — usłyszał, kiedy zatrzymał się przy schodach i zmusił się do spojrzenia na właściciela tego głosu.
— Witaj, Félix. — rzucił, lecz najchętniej nic by mu nie odpowiadał. Musiał to jednak zrobić ze względu na swojego ojca.
— Na pewno jesteś głodny, Nathalie zaprowadzi cię do jadalni, tam już czeka przygotowane dla ciebie jedzenie. — odezwał się Gabriel, przenosząc następnie wzrok na swojego syna. — Adrien dotrzyma ci towarzystwa, zanim się zjawię. Muszę jeszcze coś załatwić.
— Dziękuję, wujku. Nie trzeba było. — znów odezwał się ten pogardliwy głos, przez który Adrien miał ochotę wywrócić oczami.
Mimo słów jakie Félix wypowiedział, młody Agreste doskonale wiedział, że gdyby nie miał przygotowanego jedzenia po długiej podróży, na pewno poskarżyłby się rodzicom.
Podczas, gdy szofer odnosił bagaże Félixa na górę, chłopcy podążali za asystentką pana Agreste'a do jadalni.
Po chwili zostali już całkiem sami w wielkim pomieszczeniu, w którym znajdował się tylko długi stół i masa krzeseł.
— Jak ci minęła podróż? — odezwał się po chwili milczenia Adrien, chociaż wcale nie miał ochoty tego robić. Musiał chociaż przez jakiś czas utrzymywać te sztuczne pozory.
CZYTASZ
Effronté Mais Classe | [𝓛𝓲𝓵𝓪&𝓕𝓮𝓵𝓲𝔁]
Fanfiction[czytać do końca] Zastanawiało Was kiedyś, czy związek między kłamliwą Lilą Rossi a młodym, zabójczo przystojnym Agreste'm jest możliwy? Otóż, mnie tak. I postanowiłam to sprawdzić. I nie, mówiąc nazwisko "Agreste", wcale nie miałam na myśli Adrie...