Następnego dnia, Félix siedział zmarnowany na łóżku po nieprzespanej nocy i pluł sobie w twarz za wydarzenia z wczorajszego balu. Czy Lila kiedykolwiek mu wybaczy? Czy uwierzy, że to tylko zwykłe nieporozumienie? Tego nie wiedział ale był gotowy zrobić wszystko by odpowiedź na te pytania brzmiała "tak".
Pozostali przyjaciele po wysłuchaniu tłumaczeń jego i Bridgette uwierzyli im i dodatkowo przeprosili nastolatkę za to jak się poczuła przez ich niedopatrzenie. Jednak ona czuła się teraz jeszcze gorzej, wiedząc co Lilii musi chodzić teraz po głowie. Gdy Lila wybiegła z balu, reszta jej przyjaciół również postanowiła wrócić do domu, zniechęcona nieprzyjemnymi wydarzeniami.
Rossi wracała nocą do domu, zapłakana, rozmazana i roztrzepana. Nogi bolały ją od biegu, więc szła teraz kompletnie bosa, trzymając w dłoni swoje szare szpilki. Jej suknia stała się zabłocona, gdy jej końce zaczęły stykać się z brudnym podłożem. Dziewczyna jednak nie dbała w tej chwili o swój wygląd. Jej opłakany stan, można było dostrzec tylko, gdy padało na nią światło ulicznych latarni.
W tym samym momencie Luka Couffaine również zmierzał w kierunku swojego domu, wciąż nie wiedząc po co w ogóle chciał brać udział w balu maskowym. Gdy akurat dostrzegł kuzynkę Marinette, ich grupka wyszła, a kierowca młodego Adriena, odwiózł wszystkich do domu.
Niebieskowłosy ściskał w dłoni swoją maskę, wpatrując się w nią, gdy usłyszał nagle cichy szloch. Uniósł głowę do góry i dostrzegł postać w balowej sukni, idącą po drugiej stronie ulicy. Nie wiedząc czemu, postanowił dowiedzieć się kto to.
— Przepraszam! — krzyknął, a postać odwróciła się gwałtownie. Luka w pierwszej chwili jej nie poznał, jednak gdy zaczął iść w jej stronę zmieniło się to. Dziewczyna rzuciła się do biegu, zapewne nie rozpoznając nastolatka. — Lila, poczekaj! To ja, Luka! — krzyknął, mając nadzieję, że jeszcze go usłyszy. Zatrzymała się. Dogonił ją zatem, a gdy znalazł się już przed nią, wprost wyczytał z niej jej cierpienie.
— Co się stało? — tylko tyle potrafił z siebie wydusić.
— Nic... — Lila spuściła wzrok na dół. Luka jednak nie odpuszczał i po dłuższej namowie, Rossi i tak mu wszystko powiedziała. Jemu również ta historia się nie spodobała. Już sam fakt, że nie przepadali za sobą z Félixem robił dużo, jednak gdy doszła do tego Bridgette, poczuł się prawie jak stojąca przed nim Lila. Odprowadził ją do domu, który jednak okazał się być pusty. Jak zwykle, jej mama pewnie została do późnych godzin w pracy i tam zasnęła. Couffaine nie chciał jednak zostawiać nastolatki samej w takim stanie i postanowił z nią zostać, mimo protestów.
Félix po dłuższym namyśleniu postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i wymknął się z domu, podążając w tylko sobie znanym kierunku.
— Bridgette, długo masz jeszcze zamiar się tak obwiniać? — spytała Marinette, spoglądając na swoją kuzynkę. Ona również nie za wiele spała. Od razu można było dostrzec, że coś ją gryzie bo nie była wesoła i energiczna tak jak zwykle.
— Wiesz, zarówno ja jak i Félix niedługo wyjeżdżamy z powrotem do domu... Nie mogę znieść myśli, że może nie udać im się pogodzić do tego czasu. A to wszystko moja wina. — mruknęła zmarnowana. Leżała teraz na łóżku, a jej głowa z niego zwisała.
— Jestem pewna, że jak wszystko sobie wyjaśnicie to będzie tak jak wcześniej. — nastolatka w kucykach usiadła obok niej.
— Akurat mi uwierzy... Przecież ona mnie nie znosi.
I gdy Marinette już miała jej odpowiedzieć, z dołu usłyszała głos swojego taty.
— Marinette, ktoś przyszedł!
CZYTASZ
Effronté Mais Classe | [𝓛𝓲𝓵𝓪&𝓕𝓮𝓵𝓲𝔁]
Fanfiction[czytać do końca] Zastanawiało Was kiedyś, czy związek między kłamliwą Lilą Rossi a młodym, zabójczo przystojnym Agreste'm jest możliwy? Otóż, mnie tak. I postanowiłam to sprawdzić. I nie, mówiąc nazwisko "Agreste", wcale nie miałam na myśli Adrie...