Poranna kłótnia

200 6 3
                                    

~Marco~
Kiedy leżałem już w łóżku była godzina 00;15. Nie mogłem zasnąć, a to wszystko przez dzisiejszą, a właściwie to już wczorajszą randkę z Jacky.
W końcu ok 1;30 udało mi się zasnąć.

***Ranek***
~Star~
Była już 7;30, a Marco nadal nie schodził na dół. Nie wiedziałam co się dzieje, więc postanowiłam pójść do jego pokoju i zobaczyć co się dzieje.
Zapukałam trzy razy do pokoju i nic, zapytałam się czy tam jest i też nic, więc postanowiłam wejść. To co tam zobaczyłam... No po prostu ręce mi opadły, jest już 7;45 a ten sobie chrapie w najlepsze.
Podeszłam do niego i zaczęłam nim trząsać i mówić do niego, aby się obudził. Gdy to nie poskutkowało stwierdziłam, że czas użyć ostrzejszych środków, poszłam więc do łazienki nalałam do takiej psikawki lodowatą wodę i wróciłam do pokoju mojego przyjaciela. Zaczęłam go psikać.
Na szczęście zaczął się budzić, a ja dalej go psikałam żeby tylko znowu nie zasnął.
Kiedy ostatecznie już wstał nakrzyczałam na niego.

-Marco! Czy ty wiesz która jest godzina. Zaraz spóźnimy się do szkoły

- Co?!- Krzyknął lekko zły i przerażony.

- Czemu mnie wcześniej nie obudziłaś Star?!

-Próbowałam lecz nic nie skutkowało. Dopiero psikaczem z lodowatą wodą udało mi się ciebie obudzić. Poza tym to nie moja wina, że poszedłeś spać dopiero po 1;30?!- Było mi przykro, że Marco na mnie nakrzyczał z powodu takiej błahostki.
Momentalnie oczy zaczęły mi się szklić, a usta ustawiały mi się w podkówkę

- Ok mas rację... Czekaj Star czy... Czy ty... płaczesz.? Star nie płacz. Przepraszam.- Niestety, Star zaczynała coraz bardziej płakać i w dodatku wybiegła z domu. Wnioskuje to po tym, że usłyszałem mocne trzaśnięcie drzwiami, co prawda rodziców nie było w domu, ponieważ wyszli z rana do pracy, ale wiedziałem że przedzędzej czy później zauwarzom, że się pokłóciłem że Star.
Kiedy już się ogarnąłem pobiegłem do szkoły mając jeszcze nadzieję, że może dogonię Star. Niestety przeliczyłem się i nie udało mi się jej dogonić.

~Star~
Nie byłam wcale zadowolona z tego poranka że względu na kłótnie z Marciem.
Kiedy doszłam do szkoły, zaraz po wejściu zaczepiła mnie Jenna.

- Hej Star!
- O hej Jenna Banana! Co tam?
- Dobrze, ale słuchaj czy ty wiedziałaś, że Marco i Jacky chodzą ze sobą?
- Coo?! - krzyknęłam na pół korytarza, aż wszyscy stający tam spojrzeli na mnie, i po chwili już wrócili do swoich spraw. Nie wiem czy byłam bardziej smutna czy wesoła z powodu związku mojego najlepszego przyjaciela Marca.- Od kiedy?
- To Marco ci nic nie powiedział?! Od wczoraj są razem.
- Nie Marco nic mi nie mówił, poza tym wrócił wczoraj po 23;30 do domu i byliśmy oboje zmęczeni, ja dlatego że na niego czekałam a on... jak widać z powodu swojej WYDŁUŻONEJ RANDKI.
- Star! Czyżbym wyczuwała zazdrość w tobie?- Zaśmiałam się.
- Nie! Jenna no co ty! DobrE wiesz, że Marco to tylko mój przyjaciel.
- Oj Star. Dawaj powiedz mi prawdę, dóbrze wiem, że coś do niego czujesz.
-Nie Jenna!! I Daj mi już spokój!
- Rany, Star nie poznaje cię. Czemu tak się zachowujesz? Coś się stało?
- Daj mi już spokój, i nie wtrącaj się w nie swoje sprawy! - oczywiście, że nie czułam się dobrze z tym, że właśnie krzyczę na swoją przyjaciółkę z Ziemi, ale miałam jej już na dzisiaj dosyć- A jeżeli chcesz to tak bardzo wiedzieć to spytaj Marco! - Krzyknęłam do Jenny ostatnie zdanie i pobiegłam w stronę toalet.
- Star! Czekaj!
~Jenna~
Oj już ja sobie pogadam z tym kretynem i wypytam się go co takiego zaszło pomiędzy nim a moja przyjaciółką. Powiedziałam cicho pod nosem i ruszyłam w stronę wejścia szkoły mając nadzieję, że spotkam tam wchodzącego Marca.
Mówi się, że nadzieja matką głupich a mi się jakoś poszczęściło znalazłam osobę której szukałam tam gdzie myślałam.
Od razu do niego pobiegłam.

~Marco~
Była już 8;15 kiedy weszłem do szkoły, miałem jeszcze 15 minut do dzwonka na pierwszą lekcję. Kiedy wchodziłem do szkoły, nagle zaatakowała mnie przyjaciółka mojej przyjaciółki- Jenna- i zaczęła się na mnie wydzierać na oczach wszystkich.

~Jenna~
- Ughhhhh! Nawet nie wiesz jak jestem na ciebie wściekła! - Zaczęłam krzyczeć na tego głupola. Co z tego, że wszyscy w okół się na nas patrzyli, nie obchodziło mnie to w tej chwili że względu na stan mojej przyjaciółki.
- Co ty sobie wyobrażasz Marcu Ubaldo Diazie!
- Jenna odbiło ci?! - zupełnie nie wiedziałem o co jej chodzi niestety to co usłyszałem chwilę później...
- Mi?! - wykrzyczałam lekko oburzona - Nie, ale tobie najwyraźniej tak, jeżeli traktujesz w ten sposób swoją najlepszą przyjaciółkę!
- Czy ty wiesz w jakim stanie Star przyszla do szkoły?!
- Co? Nic nie rozumiem.
- Jak możesz tego nie rozumieć. Star przyszła cała roztrzęsiona do szkoły a później jak z nią rozmawiałam zaczęła na mnie krzyczeć i płakać jednocześnie.

***W tym samym czasie u Star***
~Star~
Wpadłam do toalety jak burza, na moje szczęście nikogo nie było w tej łazience. Weszłam do pierwszej lepszej kabiny i zaczęłam cicho szlochać.
Nagle usłyszałam jak główne drzwi do łazienki na parterze się otwierają, ale nie przejęłam się tym zbytnio. Gdy usłyszałam jak ktoś puka do mojej kabiny przez chwilę siedziałam cicho, ale postanowiłam odpowiedzieć.
- Zajęte - powiedziałam płaczliwa głosem po kilku sekundach usłyszałam znajomy mi głos i pytanie. To była Jacke. Nie miałam ochoty jej teraz widzieć, nie do końca wiedziałam dlaczego, ale tak było.

~Jacke~
- Star? To ty?- i cisza. Powtórzyłam swoje pytanie. Jednak tym razem usłyszałam odpowiedź.
- Tak to ja.
- Star słyszałam, że płaczesz. Chcesz pogadać.?
- Nie. Dzięki Jackie, ale musiało co się coś wydawać.
- Star to mi się wcale nie wydawało. Dlaczego nie chcesz mi nic powiedzieć.?
Proszę otwórz kabinę i porozmawiaj ze mną.

~Star~
Chwilę się wachałam czy zrobić to o co poprosiła mnie Jacky. Jednak przystałam na jej prośbę ponieważ stwierdziłam, że muszę się komuś wyżalić, mimo, że nie koniecznie chciałam żeby to była ona.
- Dobrze. Już otwieram - twarz miałam całą mokrą o troszkę czerwoną od złości i płaczu. Kiedy tylko wychyliłam się z kabiny blondynka rzuciła się na mnie z przytulasem, którego teraz tak bardzo potrzebowałam, ponieważ widziała w jakim jestem stanie.
- Star?
- Hm?
- Czy teraz mi powiesz co się stało?
- Dobrze

***W tym samym czasie u Marca i Jenny***
- Czy już rozumiesz?- Udało mi się wytłumaczyć temu głupolowi, że to co zaszło rano u niego w domu bardzo zraniło Star.
- Tak. Dzięki Jenna. Pomożesz mi teraz znaleźć Star? - Czułem się starsznie, wiedziałem, że zrobiłem Star przykrość krzycząc rano na nią o taką błachostkę.
- Muszę ja koniecznie przeprosić. Wiesz gdzie jest?
- To dobry pomysł. Nie, nie mam pojęcia gdzie może być. Chodź poszukajmy jej.
- Okej.

Dobra mamy już drugi rozdzialik. Jak wam się podoba na razie? Piszcie w komentarzach i zostawcie po sobie jakiś ślad.😘😘😘
Do następnego. Ol-cix

Miłość ważniejsza niż wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz