richie był gadułą. każda osoba, która miała z nim do czynienia wiedziała o tym dobrze. czasami okazywało się to całkiem pomocne, lecz na co dzień było to dość denerwujące.
jednak teraz pomiędzy nim a eddie'm panowała kompletna cisza. nie należała ona do tych przyjemniejszych, była raczej niezręczna i trochę krępująca. żaden z nich nie czuł się swobodnie, a czas dłużył się im niemiłosiernie.
siedzieli w parku na ich niegdyś ulubionej ławce. eddie dokładnie pamiętał jak ostatni raz spotkali się w tym miejscu. pamiętał co wtedy powiedział richie'mu. nie należało to do przyjemnych wspomnień. jakiś czas później, nastolatkowie zaczęli ze sobą na nowo gadać i pomiędzy nimi nastał 'pokój', lecz ich przyjaźń nie była już taka sama.
ciszę przerwał cichy chichot richie'ego.
'pamiętasz jak mieliśmy po dziewięć lat i przychodziliśmy tutaj codziennie po szkole?'
eddie uśmiechął się do richie'ego. niższy chłopak bardzo dobrze wspominał te czasy.'przypomniało mi się jak uciekaliśmy przed bowersem i to jak wtedy przywaliłeś mu swoją nerką. ciągle mnie zastanawia co ty tam miałeś schowane, że go tak powaliło'
'prawdopodobnie jakąś szklana butelka z syropem' zaśmiał się cicho eddie.
'wtedy już byłeś we mnie zakochany?' spytał niższy chłopak patrząc na twarz richie'ego, który nie był zadowolony z zadanego mu pytania.
'grubo lecisz' zaśmiał się niezręcznie brunet 'szczerze mówiąc, nie wiem. pierwszy raz uświadomiłem sobie o tym, że czuję coś do ciebie kiedy miałem z trzynaście lat'
'zamierzamy coś z tym zrobić?' zapytał eddie po czym położył swoją dłoń na ręku okularnika.
richie'ego zdziwił ten krok. po niezręcznym wyznaniu miłości niższy chłopak stara się ograniczyć jakikolwiek kontakt cielesny z przyjacielem.
'chciałbym i to bardzo, ale nie chce być pocieszeniem dla ciebie po wyjeździe soph. znaczy, chcę, ale nie w ten sposób' eddie bał się, że szatyn to powie.
'nie wiem jak ci mam na to odpowiedzieć rich. nie wiem już sam co czuje. strasznie tęsknię na sophią, która chyba kochałem. jednak to o tobie myślę codziennie od naszego pierwszego pocałunku. chciałbym dać ci tą miłość, której oboje pragniemy, ale nie wiem czy jestem już w stanie to zrobić. jestem rozdarty, nie radzę już sobie z tym wszystkim'
richie przyciągnął do siebie przyjaciela po czym zamknął go w szczelnym uścisku 'dobrze, nie będę na ciebie naciskał. chcę żebyś czuł się dobrze. czekałem na ciebie od trzynastego roku życia, więc przetrwa jeszcze jakiś czas'
eddie poczuł jak łzy nadchodzą mu do oczu, wtulił się w richie'ego. zdał sobie sprawę z tego jaki głupi był przez ten cały czas.
richie uniósł twarz niższego chłopaka na wysokość swojej, wytarł kciukiem łzy, które splynęły po policzkach eddie'ego. po czym zaczął dokładnie oglądać twarz przyjaciela.
'mogę cię poca-' brunet nie zdążył dokończyć swojego pytania, bo poczuł usta eddie'ego na swoich. richie od razu oddał pocałunek. już zapomniał jak genialne były usta kaspbraka.
eddie po chwili odsunął się od chłopaka. na ich twarzach widniał uśmiech. żaden z nich nie czuł się tak dobrze od dawna.
'będę na ciebie czekać eddie, tak długo jak będziesz chciał'
---
sorcia że tak długo, jutro wstawię rozdział też jak coś
kc