Odetchnęłaś pełną piersią, czując delikatny, chłodny powiew londyńskiego powietrza.
Kochałaś to miejsce od zawsze.
To zaczęło się już w nastoletnich czasach, kiedy pierwszy raz usłyszała subtelne dźwięki gitary z utworu Lucky Man.
Utworu twojego ukochanego zespołu.
The Verve.
Nadal doskonale pamiętałaś chwilę, gdy pierwszy raz ujrzałaś teledysk do ukochanego utworu.
Gdy twoje źrenice gwałtownie rozszerzyły się, w reakcji na blask dnia nad Tamizą. I tego loftu.Od tamtej chwili utwór Lucky Man stał się twoim hymnem.
Każdego dnia, gdy niebo było bezchmurne, a w powietrzu czuć było delikatny chłód, wyobrażałaś sobie, że stoisz na tarasie tego wymarzonego loftu na Tamizą.
Loftu w którym kręcono ten teledysk.
Wszystkich męczyłaś historią, że kiedyś będziesz miała wystarczająco dużo pieniędzy bo kupić to miejsce.
A wtedy twoje życie nabierze zupełnie innych barw - wyobrażałaś sobie, że każdy ranek będziesz spędzać na tarasie, pijąc niespiesznie kawę, wpatrując się w fale dostojnej Tamizy i łapiąc delikatną parę unoszącą się z kubka, przyjemnie grzejącego twe palce swym ciepłem.
W twych myślach dzień był dokładnie taki sam jak w teledysku - bezchmurne niebo, światło słońca, delikatna mgła i subtelny chłód, który powodował, że w swych wyobrażeniach miałaś na sobie ciepły, miękki sweter, koniecznie w beżowym kolorze.
Są takie chwile, gdy idąc wśród drzew, wdycha się powietrze pełną piersią i spogląda się, jak słońce gra w liściach. Tamta chwila, z twej wyobraźni była właśnie taka - niespieszny poranek, mindfulness, podziwianie industrialnego miasta oraz dostojnych fal rzeki.
A teraz, wreszcie stałaś na tym tarasie.
Wreszcie mogłaś odetchnąć tym chłodnym powietrzem.
Bóg chyba wiedział czego ci trzeba, gdyż na niebie nie było ani jednej chmurki, a słońce grzało przyjemnie swym blaskiem, sprawiając, że delikatne, jednak już trochę zimne, jesienne powietrze nie było nieprzyjemne.
Specjalnie wybrałaś tą porę roku. Jesień najbardziej kojarzyła ci się z teledyskiem do Lucky Man.
Mimo, że nigdy nie sprawdziłaś kiedy w istocie był kręcony, ale ufałaś swoim odczuciom, które towarzyszyły ci od zawsze.
Co prawda loft nie był twoją własnością - wynajęłaś go na kilka dni, ale mimo to czułaś rozpierającą radość. Spełniałaś właśnie swoje największe marzenie.
No, może brakowało jedynie Richarda, który byłby tam z tobą.
Richard Ashcroft.
Był twoim ideałem.
Zdawałaś sobie świetnie sprawę, że jego uroda nie była książkowa i wśród twoich znajomych uchodził raczej za, delikatnie mówiąc mało urodziwego.
Dla ciebie był jednak piękny.
Uwielbiałaś jego pełne usta, jego duży nos i szeroko osadzone, przeszywające spojrzeniem, niebieskie oczy.
Skrycie marzyłaś o tym, że kiedyś go poznasz i będziecie się kochać w lofcie, o poranku, gdy aura dworze będzie taka jak w teledysku.
Cóż, jedno ze swych marzeń właśnie spełniałaś - byłaś w tym miejscu.
Kto wie, co jeszcze przyniesie Londyn...
YOU ARE READING
The Verve & Richard Ashcroft Fanfiction
FanfictionDla wszystkich tych, którzy tak jak ja uważają, że Richard jest piękny. Bardzo krótki imagin/ff.