Przypadek (bez)nadziejny

282 15 3
                                    

"W życiu spotykają nas różne przygody. Jedne miłe i przyjemne, takie, które wspominamy z sentymentem, a nawet i malutką łezką wzruszenia, świecącą gdzieś w kąciku oka. Inne z kolei są dla nas trudne, a nawet krzywdzące i często nie chcemy o nich pamiętać. Jednakże to właśnie one nas kształtują, decydują o tym, jakimi ludźmi się stajemy. Czy tego chcemy, czy nie, czasu nie da się cofnąć".

Takie refleksje nachodziły mnie bardzo często w nastoletnich latach mojego życia. Może to głupie, bo co dziecko (nastolatki, to też dzieciaki, nikt nie wmówi mi, że jest inaczej) może wiedzieć o życiu? Wtedy myślałam, że wiem wszystko, a nikt i nic nie jest w stanie mnie zrozumieć. No, może poza jednym, małym wyjątkiem...

Nie wiem, jak miał na imię, nie jestem sobie w stanie tego przypomnieć. Możliwe, że nawet o to nie spytałam, w szale pierwszej młodzieńczej miłości. Przyjaciele mówili do niego Cody, tak samo rodzice, a nawet dalsza rodzina, o której często mi opowiadał. Sama również go tak nazywałam, co bardzo mi się podobało. Uwielbiałam używać rozmaitych zdrobnień pod jego adresem, na dźwięk których zawsze uroczo marszczył nos i mrużył oczy, a potem uśmiechał się szeroko.

Był całym moim światem. Kochałam, gdy grał dla mnie na gitarze i klawiszach. Nikt tak jak on, nie trafiał w moją wrażliwość. Zawsze czytał ze mnie jak z otwartej księgi. Wiedział, kiedy jestem smutna, kiedy wesoła, bezbłędnie rozpoznawał, kiedy udaję, że wszystko jest w porządku, choć w rzeczywistości życie wali mi się na głowę.

Kolana zawsze miękły mi, gdy słodko i powoli pieścił w ustach moje imię. Szeptał „Natalko..." tuż przy moim uchu. Nigdy „Natalio", „Natusiu" czy „Nati"... Zawsze „Natalko"... Czułam się wtedy tak wyjątkowo, że nawet nie umiem tego opisać słowami.

Teraz jedynie mogę wracać do tych wspomnień, bo coś, co stało się później... Boli mnie do teraz, mimo że minęło już kilka lat. Nie mogę go za nic winić, obydwoje byliśmy młodzi i... mieliśmy marzenia.

Pewnego dnia Cody i jego przyjaciele otrzymali propozycję – kontrakt, którego konsekwencją było koncertowanie w całej Polsce. Często zastanawiam się, co musieli o tym myśleć. Kilku nastoletnich chłopców, kochających muzykę, pragnących sławy i żądnych przygód... Nic dziwnego, że po kilku tygodniach od ich wyjazdu nasz kontakt osłabł. Po pół roku nawet nie próbowałam już dzwonić ani pisać, bo wiedziałam, że nie odbierze, nie odpisze... Kto wie, może nawet zmienił numer?

'''

Możliwe, że po pewnym czasie całkowicie bym o nim zapomniała. Spaliłabym w piecu wspólne zdjęcia, wyrzuciła wiersze, które dla mnie pisał, przestała wracać do starych płyt, których razem słuchaliśmy...

Jednak pewnego dnia, jadąc autobusem usłyszałam niewyraźnie słowo, które jakbym już kiedyś słyszała, ale nie mogłam sobie przypomnieć skąd. Niewiele myśląc wyrzuciłam je z pamięci, jednak później, gdzieś na mieście zobaczyłam plakat, a na nim tak dobrze znane mi twarze. Pośród nich był on, Cody we własnej osobie... Nie zmienił się prawie w cale.

Wtedy wszystkie wspomnienia uderzyły we mnie ze zdwojoną siłą. Informacja głosiła, że niedługo w mieście obok grają koncert. Niewiele myśląc wróciłam do domu z zamiarem kupienia biletu. Felivers jeszcze istnieją, a to dopiero historia...
'''

Podczas występu stałam z przodu, wpatrzona tylko w niego. Czułam się głupio, znając tekst tylko starszych, najbardziej popularnych piosenek, jednak ani jednej nie zaśpiewałam, gdyż szloch cisnął mi się do gardła.

Sama nie wiem jak potem dotarłam do ich garderoby. Kto mnie tam wpuścił, jaki to był przekręt... Nie wiem też, gdzie podziali się ochroniarze, dźwiękowcy, techniczni, członkowie zespołu czy sam menadżer.

Wiem tylko tyle, że siedziałam na jego kolanach, płacząc jak dziecko, a on uspokajająco głaskał mnie po plecach i mimo, że sam miał łzy w oczach, to dał radę zapanować nad swoim głosem i szeptał tylko „Natalko...", tak jak kiedyś.

A ja poznałam największą tajemnicę.

- Piotrek...

~~

Ta historyjka jest nieco dłuższa niż poprzednia, ale to jeszcze nie 100% moich możliwości 😄😅
Mam nadzieję, że wam się spodobała, a jeśli macie jakieś uwagi czy zastrzeżenia, to piszcie w komentarzach. 
Nowe imaginy można zamawiać  w pierwszym "rozdziale", zapraszam!
💖💥

Felivers || ImaginyWhere stories live. Discover now