Młodzieńcze sny

400 21 7
                                    

Słońce chyliło się już ku zachodowi, wiał lekki wietrzyk, a w powietrzu czuć było wilgoć i przyjemną woń lasu. Ostatnie ptaki odfrunęły – kto wie, może do ciepłych krajów? A może tak, jak my, postanowiły opuścić rodzinne strony i wyruszyć w nieznane? Nie... To głupie. Przecież ptaki nie myślą jak ludzie, one są tylko...

- ...ubierz to- głos Miłosza wyrwał mnie z zamyślenia, a po chwili miałam na ramionach jego jeansową kurtkę.

- Um... Dzięki- powiedziałam cicho, czując jak cała się rumienię.

Chłopak usiadł obok mnie, wyciągając ręce w stronę ogniska płonącego przed nami. Ładnie wyglądał w blasku zachodzącego słońca, mogłabym na niego patrzeć godzinami...
- Śpiewamy coś?- zapytał inny męski głos, dobiegający zza nas.

- Pewnie, podaj tylko gitarę- odparł Cody, niespodziewanie pojawiając się po mojej lewej stronie- Chcesz wybrać piosenkę, Natalka?- spytał, mrugając do mnie.

- Ja... yyy... nie- szepnęłam cicho, mocniej otulając się kurtką.

Po chwili Zboro, czyli inicjator naszego grupowego śpiewania przyniósł gitarę i wręczył ją Cody'emu. Dyskretnie posłał mi uśmiech, a potem usiadł po drugiej stronie ogniska.

- Nie musisz się tak wstydzić- rzucił wesoło Miłosz, a potem objął mnie ramieniem- Ulubioną piosenką Natalki jest Can we Dance- dodał już nieco głośniej, by pozostali mogli go usłyszeć, na co ja tylko ukryłam twarz w dłoniach, czując na sobie spojrzenia całej grupy.

- Niech będzie- zgodzili się pozostali, a po chwili dało się słyszeć pierwsze dźwięki gitary i zgodny chórek, nucący pierwszą zwrotkę mojej ulubionej piosenki.

Poczułam, jak Mani obejmuje mnie, jednocześnie nie przestając śpiewać, więc tylko wtuliłam się w niego mocniej. Byłam bardzo zawstydzona, ale po kilku chwilach udało mi się przełamać i powoli nuciłam tuż przy uchu chłopaka.

Kilka piosenek (i butelek taniego piwa) później byłam już zupełnie ośmielona i śpiewałam sama, momentami krzycząc na całe gardło. Nie był to może zbyt piękny występ, ale alkohol i ręka Miłosza spoczywająca na moim kolanie, dodawały mi wiele otuchy. W tamtym momencie nie przejmowałam się tym, co kto powie ani co pomyśli.

'''

Noc spędziliśmy w busie chłopaków, śpiąc na rozłożonych siedzeniach. Jedynie Wojtek uparł się, na pozostanie na złożonym fotelu, w efekcie czego spał na miejscu kierowcy, z głową opartą o kierownicę.

Zboro i Konrad spali wtuleni w siebie na tylnych siedzeniach, wyglądając naprawdę uroczo, a ich splątane ze sobą niebiesko-różowe włosy tworzyły niezwykle ładną całość. Przyglądałam im się przez chwilę, a potem zrobiłam kilka zdjęć, by mieć co wspominać. To nasza ostatnia noc spędzona wspólnie w Sochaczewie. Jutro chłopaki wyjeżdżają w trasę, a po niej... Już tutaj nie wrócą, bo przeprowadzają się do Warszawy. Muszę więc zapamiętać jak najlepiej każdą, spędzoną tu z nimi chwilę.

Zasnęłam ostatnia, leżąc na piersi Miłosza, który nieświadomie uroczo się uśmiechał. Pewnie miał dobre sny, ciekawe tylko jakie.... Ja przebudzałam się ciągle i obserwując gwiazdy przez szybę samochodu, wymyślałam dobre życzenia dla każdego z nas. W pewnym momencie poczułam silne ramiona Cody'ego, obejmujące mnie od tyłu, ale... może to był tylko sen?


~~

Historyjka powstała na zamówienie @PaniFornal i mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu. Jest nieco krótka, ale to tylko rozgrzewka 😉

Jeżeli macie jakieś opinie, to zapraszam do wygłoszenia ich w komentarzach oraz do zamawiania w pierwszym "rozdziale"! ♥ 

Felivers || ImaginyWhere stories live. Discover now