Póki nauczyciele jeszcze dobrze się nie rozkręcili i nie zaczęli zadawać miliona prac domowych i robić takiej samej ilości sprawdzianów, postanowiłyśmy wyjść na miasto z dziewczynami. Niedaleko naszej szkoły jest fajna kocia kawiarnia. Jako, że wszystkie jesteśmy kociarami, uwielbiamy tam przebywać. Możesz spokojnie napić się gorącej czekolady, zjeść lody czy jak to w kawiarni, po prostu wypić kawę, a dookoła Ciebie wędrują ciekawe świata kociaki, które bez problemu dają się głaskać i przytulać. Zaraz po wyjściu z dziewczynami będę musiała wracać do domu, ale najpierw wstąpię jeszcze do Michała.
Poznaliśmy się jeszcze jako dzieciaki na podwórku. Mieszkamy na tym samym osiedlu i w dodatku dość blisko siebie. Ja mieszkam w jednym bloku na pierwszym piętrze, a on mieszka w drugim, centralnie naprzeciwko mnie z tym, że na drugim piętrze. Jak byliśmy mali często bawiliśmy się razem na osiedlowym placu zabaw. Razem chodziliśmy do podstawówki. Później nasze drogi się rozeszły, każdy spotkał swoich znajomych, ale urywany kontakt nadal gdzieś był. Niecałe 9 miesięcy temu zostaliśmy parą. On skończył szkołę i zaczął częściej pojawiać się na osiedlu. Czasami wychodziłam i ja, dosiadałam się do niego i rozmawialiśmy. I tak od słowa, do słowa coś zaiskrzyło. Rodzice nie mają nic przeciwko. Znają i Michała i jego rodziców. Nie ma się co dziwić, w końcu tyle lat mieszkamy praktycznie obok siebie...
Z dziewczynami siadłyśmy przy naszym ulubionym dużym stole w kącie kawiarni. Każda z nas sobie coś zamówiła i zaczęłyśmy rozmawiać w oczekiwaniu na nasze zamówienie. Przez wakacje ciężko było się złapać, bo jednak każda z nas gdzieś wyjeżdżała, każda w innym terminie i każda gdzie indziej, dlatego teraz w końcu jest okazja na spokojnie spotkać się i pogadać. W międzyczasie kelnerka przyniosła nasze lody i napoje. Rozmawiało nam się świetnie, każda miała coś do powiedzenia. Przygody z wakacji, miłości, przyjaźnie, śmieszne momenty... Wszystko o czym nie było czasu porozmawiać wcześniej. Nie ma się co dziwić, że się zasiedziałyśmy i nawet nie zorientowałyśmy się jak szybko czas upłynął. Spojrzałam na zegarek, jest już po 19. W sumie to dziwne, u Michała umówiliśmy się na 18... Dlaczego jeszcze nie zadzwonił? Może zeszło mu się dłużej z kumplami? Albo po prostu stwierdził, że nie będzie mi przeszkadzał. Wie ile znaczą dla mnie wyjścia z dziewczynami. Każda kobieta czasami tego potrzebuje. Tak, to z pewnością z tego powodu. Po prostu nie chciał przeszkadzać. W takim razie najwyższa pora wybrać się do niego.
Cały czas zastanawiając się dlaczego nawet nie zadzwonił podniosłam się z miejsca i zaczęłam żegnać z dziewczynami. Następnie wzięłam moją szklankę po gorącej czekoladzie i ruszyłam w stronę okienka, gdzie można odstawiać brudne naczynia. Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk telefonu. Wyjęłam go z kieszeni i spojrzałam na wyświetlacz. Na ekranie wyświetlał się nieznany numer. Odebrałam telefon:
- Halo?
- Witam, dzwonię ze szpitala przy ulicy Zamkowej, czy rozmawiam z Panią Anną?
Stanęłam w miejscu przerażona, nie bardzo wiedząc co wydarzy się dalej.
- T...Tak. To ja.
- Dostałam Pani numer od rodziców Pana Michała. Miał wypadek, jest w bardzo ciężkim stanie. - Świat zaczął wirować. Słowa wypowiadane przez pielęgniarkę przeplatały się ze strachem i dźwiękiem tłuczonej o podłogę szklanki. – Rodzice Pana Michała prosili, żeby Panią poinformować. Po więcej informacji proszę się zgłosić do recepcji szpitala.
W jednej sekundzie stałam, w następnej dziewczyny uratowały mnie przed upadkiem na ziemię. Muszę natychmiast się tam dostać. Michał, mój Michał leży w szpitalu...
CZYTASZ
Szczęście nie z tego świata
ÜbernatürlichesAnia jest tegoroczną, ambitną maturzystką. Mieszka z rodzicami w małym mieszkaniu na osiedlu. Spotyka się ze starszym od siebie chłopakiem, którego wielką pasją są motocykle. Pewnego dnia dochodzi do strasznego wydarzenia, które niesie za sobą jeszc...