Nie lubiła tych spotkań. Psycholog wypytywał ją o dziwne rzeczy i próbował przekonać, że Aidana nie ma. Czasem zastanawiała się czy nie przyznać mu racji. Wtedy może wreszcie dałby jej spokój, a rodzice przestaliby na nią krzyczeć. Tylko wtedy Aidan by się strasznie zdenerwował. Zawsze był okropnie poddenerwowany, gdy ktoś twierdził, że tak naprawdę nie istnieje. Lily nie lubiła kiedy się wkurzał. To było jeszcze gorsze niż krzyki rodziców.
- Twoja mama mówiła mi, że nie chcesz rozmawiać z nikim oprócz niego - doktor spojrzał na nią znad grubych szkieł okularów.
Rzeczywiście ostatnio jedyną osobą, do której się odzywała był głównie Aidan, ale nie dlatego, że nie chciała rozmawiać z nikim innym. Po prostu... nie miała z kim. Dzieci w szkole śmiały się z niej, psycholog kwestionował każde jej słowo, a rodzice na nią krzyczeli. Najgorszy był tata. Mama jak już krzyknęła to zwykle kończyło się to jej płaczem i wyrzutami sumienia. Tata nie płakał. Tata kiedy ryknął to Lily miała ochotę wybuchnąć płaczem. Podobnie Aidan. Oboje zamykali się w sobie, chwilami nawet bojąc się taty. Ostatnio to zdarzało się coraz częściej.
- Ale to nie moja wina, że rodzice nie kupili ci tej wyścigówki! - usprawiedliwiała się któregoś wieczoru Lily - Przecież mówiłam im, że bardzo chcesz dostać tą zabawkę i prosiłam, żeby ci ją kupili, ale oni nie chcieli się zgodzić!
Siedziała na podłodze koło kominka miętosząc w rękach nową lalkę, którą dostała od mamy i taty tego samego dnia.
- Wiem, że nie lubisz bawić lalkami - tłumaczyła się - Ja też nie chciałam nowej, ale to nie przeze mnie nie dostałeś tej swojej wyścigówki!
Siedziała przez chwilę w milczeniu.
- Już próbowałam, przecież wiesz - jęknęła - Nie zgodzili się.
- Lily - usłyszała za plecami głos taty. Odwróciła się i spojrzała do góry, obserwując ogromną sylwetkę. Tata stał nad nią, rzucając cień na malutką dziewczynkę, sprawiając że czuła się osaczona. Powiedział coś do niej, ale Lily nie usłyszała ani słowa. Zirytwany Aidan właśnie zaczął wrzeszczeć. Był rozzłoszczony, że rodzice nie reagując na jego prośby, nie kupili mu zabawki, o której tak marzył, a zamiast tego znów obdarowali Lily jakąś lalką, mimo że wcale jej nie chciała.
- Co mówiłeś? - spytała, ale gdy tata powtórzył, znów zagłuszyły go krzyki Aidana. Lily nienawidziła, gdy się denerwował. Ciskał się wtedy i wrzeszczał jej prosto do ucha.
- Co? - zaryzykowała raz jeszcze, ale nie był to najlepszy pomysł. Rozsierdzony tata wrzasnął na nią.
- MASZ SŁUCHAĆ JAK DO CIEBIE MÓWIĘ! NIE IGNORUJ MNIE!
- Nie ignoruję! - skuliła się w sobie - To Aidan! Cały czas coś do mnie mówi! Przez niego nic nie słyszę!
- JESZCZE JEDNO SŁOWO O AIDANIE I TEGO POŻAŁUJESZ! - ryknął, a Lily miała ochotę uciec.
- To nie ja! Nie moja wina! To Aidan! - zaczęła płakać, a wtedy tata chwycił ją mocno za rękę i pociągnął na górę po schodach.
- Thomas, co ty wyprawiasz? - mama przybiegła do nich.
- Trzeba wreszcie ukrócić te fanaberie! Patrzy mi prosto w oczy i jawnie ignoruje, bo rozmawia z Aidanem! - tata szarpał małą córeczkę - Mam tego dość! Posiedzi w pokoju dopóki w końcu nie skończy tej idiotycznej zabawy! - po tych słowach wepchnął Lily do pomieszczenia i zatrzasnął drzwi.
Dziewczynka rzuciła się z płaczem na łóżko, a przez drzwi dochodziły do niej wrzaski kłótni rodziców.
- Dlaczego to zrobiłeś? - wychlipiała - To nie była moja wina, że ci tego nie kupili!
Wróciła do rzeczywistości, wyrywając się ze wspomnień. Spojrzała zmarnowanym wzrokiem na psychologa, czekającego na to aż się odezwie. Nie chciała nic mówić, bo to nie były przyjemne rzeczy, a nie wiedziała jaki inny temat mogłaby poruszyć, bo ostatnio właśnie tak wyglądały jej dni. Rodzice się denerwowali. Na nią czy na Aidana? To nie miało znaczenia. Krzyczeli i nie słuchali tego co się do nich mówi. Już nie pamiętała kiedy ostatnio spędzili razem trochę czasu. Nawet kiedy wydawało jej się, że mogłoby być tak jak dawniej, odzywał się Aidan, przypominając o swojej obecności. Wszystko się psuło, a rodzice coraz bardziej się od niej oddalali. Wysyłali ją do psychologa, by tam opowiadała o Aidanie. Ona nie chciała rozmawiać o nim z doktorem tylko... z nimi. Jednak najmniejsza wzmianka o Aidanie powodowała lawinę kłótni. Lily nie miała pojęcia co robić - ignorowanie Aidana wywoływało jego wściekłość, z kolei mówienie o nim - furię rodziców. Żadne wyjście nie było dobre, jednak zwykle stawała po stronie Aidana. Od rodziców przynajmniej mogła się odciąć choć na chwilę, na przykład chowając się w pokoju. Od Aidana nie.
- Dobrze, może zacznijmy od innej strony - podjął psycholog - Twoja mama kiedy ostatnio sprzątała twój pokój znalazła coś co ją zaniepokoiło.
Lily zmarszczyła brwi i spojrzała pytająco na doktora.
- Nie grzebała w twoich rzeczach - zapewnił ją - Rysunki leżały na biurku.
- Moje rysunki? - Lily wyciągnęła szyję, usiłując zobaczyć co chował za sobą.
- Tak - psycholog wyciągnął kartkę i położył ją przed sobą - To twój, prawda?
- Tak - potwierdziła, zastanawiając się co mogło zaniepokoić mamę w tym rysunku. Czy był za brzydki? Narysowany samym ołówkiem, niepokolorowany przedstawiał ich rodzinę. Na górze królował wielki napis "RODZINA" ozdobiony wokół serduszkami.
- To twoja rodzina? - upewnił się doktor.
- Tak - potwierdziła.
- To jest mama? - spytał wskazując wysoką postać z długimi włosami. Lily przytaknęła - A to tata?
- Przecież jest podpisane - zirytowała się dziewczynka, że psycholog pyta ją o takie banalne rzeczy.
- Tak, widzę - uspokoił ją - Tu jesteś ty... - dotknął palcem małej sylwetki - ...z Aidanem.
Pamiętała, gdy rysowała ten obrazek. Zaczęła od rodziców i zakończyła na sobie. Jednak wtedy poczuła, że Aidanowi jest smutno. Nie było go na rysunku z napisem "RODZINA", rodzice uporczywie twierdzili, że wcale go nie ma... a przecież też należał do tej rodziny.
- Należysz - zapewniła go Lily, dorysowując go na obrazku i podpisując jego imieniem - Widzisz? Teraz jesteśmy wszyscy razem.
W tej chwili patrzyła na rysunek małej dziewczynki, która była połączona grubą kreską z namazaną czarną chmurą unoszącą się nad nią.
Z Aidanem.
- Czyli... - podjął psycholog, obserwując uważnie twarz Lily - Aidan unosi się w powietrzu?
Przytaknęła.
- I trzymasz go na sznurku... trochę jak taki... balon, którego sprzedają w wesołych miasteczkach.
- Aidan nie jest balonem - oburzyła się Lily - Jest moim bratem.
CZYTASZ
Uwięzieni
Mystery / ThrillerTylko ona go słuchała. Tylko ona z nim rozmawiała. Tylko ona na niego patrzyła, podczas gdy inni mijali go, nie zauważając. Za to właśnie ją kochał. Była wszystkim co miał, całe jego życie obracało się wokół niej. Jednak czuł wściekłość, że ten ukła...