Ilsa i Thomas od zawsze marzyli o dużej rodzinie. Jeszcze przed ślubem zaczęli starać się o dziecko. Jednak lata mijały, a oni wciąż nie mogli doczekać się potomka. Uczęszczali na różnorodne terapie, próbowali leczyć swą bezpłodność, ale to nie przynosiło żadnych rezultatów. W końcu zaczęli myśleć o adopcji. Ponad rok czekali na pozytywne rozpatrzenie ich wniosku, ale w końcu udało się. Zaadoptowali malutką półtoraroczną dziewczynkę o imieniu Lily. Miała krótkie ciemne włoski i okropnie dużo pieprzyków na całym ciele poza twarzą. Nadali jej ich nazwisko i pokochali całym sercem. Nigdy nie byli szczęśliwsi. Od tylu lat ich największym marzeniem było dziecko i teraz wreszcie się ono urzeczywistniło. Lily była promyczkiem, który rozświetlał każdy aspekt ich życia. Uczyli ją mówić, każdego popołudnia całą trójką chodzili na spacerki, usypiali Lily śpiewając jej kołysanki i opowiadając przeróżne bajki na dobranoc. Ich córeczka była taka kreatywna nawet jak na małe dziecko. Zanim jeszcze nauczyła się porządnie mówić, wyśpiewywała niestworzone melodie z niezrozumiałymi słowami, tańczyła i malowała farbami po wszystkim co się tylko dało. Kiedy miała ze cztery latka wymyśliła sobie przyjaciela, którego nazwała Aidan. Ilsa była strasznie wzruszona tym faktem, bo uważała, że Lily nieświadomie ją naśladowała. Ilsa gdy była mniej więcej w tym samym wieku też wymyśliła sobie przyjaciela. Jej wyimaginowany stworek był pieskiem o imieniu Lucky, którego codziennie wyprowadzała na spacery. Wiedziała że Lucky tak naprawdę nie istnieje, ale chciała, by wszyscy udawali, że tak właśnie jest. Sądząc że jej córka czuje dokładnie to samo, Ilsa nie omijała tematu Aidana, wręcz przeciwnie - pytała czy się wyspał, czy chce coś zjeść. Lily odpowiadała, że Aidan nigdy nie śpi i nie je. Opowiadała mamie jak wygląda, co mówi, co lubi robić albo gdzie w tym momencie stoi. Thomas był nieco bardziej sceptyczny co do tego całego wymyślonego przyjaciela, ale był w stanie to zrozumieć. Ostatecznie Lily była tylko dzieckiem.
Problemy zaczęły się, gdy poszła do szkoły. Nadal uparcie twierdziła, że Aidan istnieje, mimo że rodzice starali się jej delikatnie dać do zrozumienia, że jest już trochę za duża na takie zabawy. Dzieci w szkole pytały ją o Aidana, a gdy Lily im o nim opowiedziała zaczęły się z niej śmiać. Spowodowało to, że Lily odcięła się kompletnie od swoich kolegów z klasy. Ilsa i Thomas bardzo się o nią martwili. Była już dość dużą dziewczynką, a wciąż gadała do siebie, upierając się, że rozmawia z Aidanem. Przerwy spędzała samotnie, podczas gdy inne dzieci bawiły się ze sobą. Ilsa pytała czemu Lily tak się od nich odcina, a córeczka tłumaczyła, że dzieci tylko się z niej śmieją. Wolała spędzać czas z Aidanem. Im była starsza tym bardziej było to niepokojące.
- Thomas, strasznie się o nią martwię - wyjawiła mężowi Ilsa któregoś wieczoru, gdy już uśpiła Lily - Ona nie chce się integrować z innymi dziećmi. Jej nauczycielka mówi, że w szkole bez przerwy gada sama ze sobą.
- Przecież w domu jest dokładnie tak samo - skwitował Thomas - Mogłaś jej nie pozwalać na te fanaberie, gdy była młodsza to teraz nie byłoby żadnego problemu.
- Naprawdę wciąż myślisz, że to tylko fanaberie, jej dziecinne wymysły?
- A cóżby innego? - nie rozumiał Thomas.
- Ona ma osiem lat, a wciąż ciąga wszędzie za sobą tego jej Aidana, rozmawia z nim i umie ci idealnie wskazać w którym miejscu stoi. Ja... - zawahała się - zaczynam myśleć, że ona wcale sobie go nie wymyśliła. Co jeśli naprawdę go widzi?
- O czym ty mówisz? - zdumiał się Thomas.
- O tym, że Lily może być na coś chora - wyrzuciła z siebie roztrzęsionym głosem - Nie wiemy kim byli jej biologiczni rodzice. A jeśli to jakaś choroba psychiczna? Schizofrenia? Lub coś podobnego?
- Przestań Ilsa - uspokoił ją mąż, obejmując ramieniem - Tylko się nakręcasz. Przecież jako noworodek była badana i nic u niej nie stwierdzono.
- Takie choroby często można rozpoznać dopiero po latach.
- Naprawdę nie sądzę, żeby Lily była chora psychicznie - zapewnił ją Thomas ze stoickim spokojem - Ale jeśli to cię martwi możemy ją zabrać do lekarza. Tak na wszelki wypadek.
Następnego dnia Lily na śniadaniu zapytała czemu chcą ją wysłać do lekarza.
- Kochanie, podsłuchiwałaś? - zezłościła się mama - Powinnaś już była spać o tej godzinie.
- Spałam - potwierdziła - To Aidan słyszał waszą rozmowę i mi powiedział.
Rodzice wymienili porozumiewawcze spojrzenia, a na następny dzień zapisali ją do psychologa.
Doktor twierdził, że choroba psychiczna jest mało prawdopodobna. Gdy usłyszał historię rodziny, wytłumaczył im, że jego zdaniem to wszystko ma korzenie w przeszłości dziewczynki. Lily wiedziała, że jest adoptowana i na pewno na swój sposób musiała to przeżywać. Doktor uważał, że wymyśliła sobie Aidana, by mieć kogoś z kim mogłaby dzielić swoje dziecięce troski. Możliwe, że z czasem by się z nim rozstała, ale stres związany z pójściem do szkoły i wyobcowaniem w grupie kolegów, spotęgował poczucie, że jest sama i sprawił, że jeszcze bardziej potrzebowała Aidana, który wydawał jej się jedynym prawdziwym przyjacielem. Zdaniem doktora Lily świetnie zdawała sobie sprawę, że Aidan nie istnieje, ale nie chciała tego zaakceptować, bo to równałoby się z przyznaniem, że jest sama.
Podczas pierwszej sesji Lily kręciła się na krześle, gdy psycholog zadawał jej pytania.
- Pamiętasz kiedy Aidan pierwszy raz się pojawił?
- On zawsze był ze mną - odparła niezbyt zainteresowana rozmową.
- A czy jest tak, że w pewnych momentach jest wyraźniejszy?
- Wyraźniejszy? - dziewczynka zmarszczyła nosek - Cały czas jest taki sam.
- Chodzi mi o to czy widzisz lub słyszysz go lepiej, gdy w twoim życiu pojawiają się jakieś problemy - wytłumaczył jej psycholog.
- Słyszę go jak się odzywa czyli prawie cały czas. A widzę go zawsze normalnie - Lily nie miała pojęcia o co chodzi doktorowi - Tak jak pana teraz.
- Widzisz teraz Aidana? - upewnił się.
- Tak.
- Ja go nie widzę.
- Nikt oprócz mnie go nie widzi - wyjaśniła.
- I nigdy nie wydawało ci się to dziwne?
Lily zamyśliła się, a na jej czole pojawiły się bruzdy.
- Nie wiem - wzruszyła ramionami.
- Może to że nikt oprócz ciebie nie może go zobaczyć ani usłyszeć oznacza, że Aidan tak naprawdę nie istnieje? - zasugerował jej psycholog.
- Istnieje! - krzyknęła - Nawet teraz tu jest! Zawsze jest ze mną.
- Posłuchaj - zaczął spokojnie - Czasem widzimy to co chcielibyśmy zobaczyć...
- Aidan się denerwuje - przerwała mu Lily - Nie lubi, gdy ludzie nie wierzą w jego istnienie.
- Lily, czy ty możesz Aidana zobaczyć?
- Tak.
- A usłyszeć?
- Tak.
- A dotknąć?
- No... - dziewczynka zawiesiła się na chwilę - Nie.
- Powinnaś się nad tym zastanowić - poradził jej doktor - Skoro Aidana nie można dotknąć i nie widzi go nikt oprócz ciebie to czy on może być prawdziwy? Zastanów się nad tym, jesteś już dużą dziewczynką. Nie powinno być tak, że widzisz coś czego nikt inny nie może zobaczyć. Jeśli naprawdę uważasz, że widzisz Aidana... to może coś jest nie tak?
- Ze mną? - zmarszczyła brwi.
- Z Aidanem - sprostował psycholog.
- Ale ja go widzę i mogę z nim rozmawiać! Może to ze wszystkimi innymi jest coś nie tak?
Ilsa i Thomas słuchali sesji, które streszczał im psycholog z coraz bardziej napiętym sercem. Doktor nadal nie uważał, by Lily naprawdę widziała Aidana, ale jej upór i niezmienna wersja wydarzeń zaczynały budzić w nim wątpliwości. Pracował z Lily i robił co w swojej mocy by jej pomóc, ale powoli tracił wiarę, że mu się uda. Jak miał wytłumaczyć dziecku, że to co ono widzi tak naprawdę nie istnieje?
CZYTASZ
Uwięzieni
Tajemnica / ThrillerTylko ona go słuchała. Tylko ona z nim rozmawiała. Tylko ona na niego patrzyła, podczas gdy inni mijali go, nie zauważając. Za to właśnie ją kochał. Była wszystkim co miał, całe jego życie obracało się wokół niej. Jednak czuł wściekłość, że ten ukła...