4.Hogwart

96 3 0
                                    

Wysiedliśmy i usłyszeliśmy pierwszoroczni do mnie!!

Poszliśmy w kierunku głosu tak jak zresztą wszyscy pierwszoroczni,
Właścicielką głosu była wysoka trzydziestolatka z nawet miłym wyrazem twarzy.
- jestem prof. Esor i będę waszą nauczycielką transmutacji - powiedziała ta kobieta, poczym poszła dalej drogą.

Szliśmy za profesor Esor (po cichu śmialiśmy się z tego imienia) i rozmawialiśmy o tym do jakiego domu
chcielibyśmy trafić
- ja do Hufflepuff - powiedział Fred
- mi tam obojętnie byle nie do Slytherinu - podsumowała Katra
- ja chyba do Gryffinforu - zamyśliłam się.

Skręciliśmy za zakręt i rozległy się jęki zachwytu,
Staliśmy nad skrajem wielkiego czarnego jeziora, po drugiej jego stronie stał na wysokiej górze, z oknami rozjarzonymi na tle gwieździstego nieba, wznosił się zamek z wieloma basztami i wieżyczkami. *

Oto Hogwart, a teraz wśadajcie po czterech do łódki - powiedziała prof. Wzkazując na łódki stojących przy brzegu więc wsiedliśmy z Fredem i Katrą do Łodzi razem z jakąś dziewczyną która przedstawiła się jako Nela Jamson, z tego co się o niej dowiedziałam lubiła quiddittcha, eliksiry i przyrodę, wyglądała na taką co ma charakter łobuziary.

Wreszcie docieraliśmy do urwiska nad którym
stał Hogwart, pochyliliśmy głowy kiedy łódki przepływały pod kurtyną bluszczu która ukrywała duży otwór w skale, a potem Płyneliśmy jakimś tunelem który chyba prowadził pod zamkiem, na końcu tunelu był suchy ląd gdzie wysiedliśmy i Szliśmy korytarzem, wreszcie wyszliśmy na światło dzienne ( choć teraz to już raczej nocne) obok dębowej bramy, prof. zastukała w bramę a ta się otworzyła, prof. poprowadziła nas do zamku.

Szliśmy przez chwilę korytarzem, było jasno bo na ścianach wisiały pochodnie i obrazy, niektóre osoby podskoczyły gdy zobaczyły że obrazy pochrapywały w swoich ramach.
Potem weszliśmy na schody które nagle zaczęły się ruszać, a jak zeszliśmy ze schodów to prof. zaprowadził nas do pustej komnaty
- słuchajcie, zaraz rozpocznie się ceremonia przydziału gdzie zostaniecie przydzieleni do Gryffindoru, Hufflepuffu, Ravenclawu lub Slytherinu. Będziecie spać w dormitoriach z członkami swojego domu, dzielić z nimi pokój wspólny w wolnym czasie i będziecie mieć z nimi lekcje.
Jeśli złamiecie zasady lub zachowacie się haniebnie wasz dom straci punkty, a jeśli zrobicie coś dobrego wasz dom je zyska, każdy dom ma swoją historię i czymś się cechuje.
Zaraz po was wrócę. - powiedziała prof. Po czym wyszła.

Po kilku minutach wróciła i kazała nam pójść za sobą,
Weszliśmy gęsiego do wielkiej sali,
Po naszych bokach stały cztery stoły przy których siedzieli uczniowie w wieku od jedenastu do siedemnastu lat, przed nimi stały złote puchary, talerze i inne takie.
Był jeszcze jeden stół który stał przed nami, siedzieli przy nim nauczyciele tak że mieli widok na całą salę.
Prof. Postawiła stołek z starą tiarą przed stołem rady pedagogicznej,
A tiara rozwarła szew tuż nad rondem i zaśpiewała :

Może i jestem stara lecz nadal służyć chcę, kiedyś dwóch mądrych czarodziejów i dwie czarownice
mądre też,
Postanowili uczyć młodzików magii tej, lecz niezgoda zakradła się, bo Zalazar Slitherin chciał uczyć tylko czystokrwistych i sprytnych,
Gryffindor więc postanowił, że odważnych uczyć chce,
Ravenclaw powiedziała że mądrych bierze, a Huffelpuff oznajmiła że pozostałych weźmie, byle uczyć, tego właśnie chcę,
więc wybrali właśnie mnie bym do domów was porozdzielała,
nie wiem czy źle nie wybiorę,
Czy łezka nie poleje się, lecz takie me zadanie,
Więc do domów was przydzielę.

Tiara przestała śpiewać a prof. Powiedziała że ten kogo wywoła ma usiąść na stołku i założyć tiarę.
Po niedługim czasie prof. Zawołała
- Dumbledore Liz! - no więc zrobiłam to co miałam, a głosik tiary rozległ się w mojej głowie

Hmm hmm, odważna nawet mądra,
Krukoni by cię chętnie przyjęli,
Jak twoją matkę,
No ale niewiem...
wolisz Ravenclaw czy Griffindor?
A, zresztą nie ważne.

- Griffindor!!! - wykrzykneła tiara tak żeby wszyscy usłyszeli,
ze stołu Griffindoru doszły mnie oklaski więc odłożyłam tiarę na stołek i tam poszłam.
Po dłuszszm czasie tiarą zawołała
- Peterson Katra!!! - a więc Kat podeszła do stołka i założyła tiarę, która chwilę milczał a potem:
- Gryffindor!!!
Więc Katra przy akompaniamencie oklasków, moich i reszty gryfonów usiadła na stołku obok mnie.
- Scamander Fred!! - kiedy tylko tiarą dotknęła głowy Freda, to od razu wykrzyknęła :
- Gryffindor!!! - więc Fred zdiął tiarę i z uśmiechem podszedł do nas, lecz w jego oczach ledwo widoczne, kłębiło się rozczarowanie.

Podczas gdy jedliśmy przywitała nas ruda dziewczyna z lokami do pasa, która przectawiła się jako Malory i uśmiechnięty chudy blondyn, który nazywał się James.
- ciekawe czy dostanę się do drużyny quidditch'a - zastanawiał się na głos
- weś ty tyle nie myśl, jesteś dopiero w pierwszej klasie - zaśmiała się Malory
- no niby mam jeszcze trzy lata aż będę mógł być w drużynie, ale...
- ale?
- ale pomarzyć sobię mogę. - uciął rozmowę James a Malory zaśmiała się pod nosem.

____________________________________
744 słowa
*kawałek tekstu z "Harry Potter i kamień filozoficzny,, autorstwa J. K. Rowling.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 05, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Liz DumbledoreOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz