Już po chwili od usłyszenia rozkazu, razem z Toby'm wyszliśmy z rezydencji kierując się do mojego starego domu. Tak, zgadliście, bo to moja ciotka miałą być moją pierwszą ofiarą. W tym świecie, czyli w świecie morderców panuje zasada, że jako pierwszego powinieneś pozbawić życia największego wroga. Moim, tuż po prześladowcy szkolnym, jest moja ciotka. Lecz niestety Toby załatwił już sprawę z moim największym koszmarem,za co dostał naganę, a ja muszę nacieszyć się martwą krewną. Na szczęście po mimo, że do slenderman'a trafiłam nieprzytomna to tuż po wyjściu z mojego obecnego schronienia zrozumiałam gdzie jestem. Rezydencja jak się okazało, mieściła się w samym środku lasu mieszczącego się tuż obok domu ciotki. Droge więc miałam w małym paluszku i dziwiłam się przez całą jak mogłam wcześniej nie zauważyć tak bardzo rzucającej się willi? Przecież chodziłam po tym lesie setki razy. 

-Toby, dlaczego nigdy nie zauważyłam rezydencji? W tym lesie byłam setki razy i znam go na wylot.- Zadałam nurtujące mnie pytanie.

-Jestem pewien, że nigdy cię tu nie było- Spojrzał na mnie z uśmiechem.

-Och, założymy się? Po szkole i w gorszych dniach przychodziłam do tego lasu. Rysowałam, biegałam, spacerowałam. Zależnie od humoru- Oddałam uśmiech, tylko że mój był bardziej pewny siebie

-Mhm, ciekawe. Więc z chęcią przyjmę twoją propozycję i założe się, co?- Powiedział poważnie z nutką rozbawienia w głosie. 

-Oczywiście

-Dobrze więc- Przerwał na chwilę stając w miejscu-  Jeżeli ja wygram dasz mi zrobić co tylko chcę, nie ważne czy będę miał cie dotknąć czy nie, pozwolisz mi na to lub zrobisz to, o co cię proszę.- Zbliżył się do mnie.

-A jeżeli ja wygram?- Podeszłam jeszcze bliżej. Teraz stykaliśmy się klatkami piersiowymi.

-Dam ci to, czego pragniesz. Zrobię wszystko.- Odpowiedział patrząc mi głęboko w oczy. Uwielbiam to.

-Okej. Więc jak to sprawdzimy?

-Nijak. Po prostu wytłumacze ci to.- Zaśmiał się na co zmarszczyłam brwi. - Jesteśmy w drugiej części lasu, tej na drugim końcu miasta. Od tego po stronie twojego domu dzieli nas polana, na której zaraz będziemy- Wyjaśnił z łobuzierskim uśmieszkiem. 

-Ale.. jak to? Byłam pewna, że jesteśmy tam, jak to mo..- nie dokończyłam, bo przerwały mi usta chłopaka, które natarczywie naciskały na moje.

-Czas odebrać moją nagrodę...


************************************************************************************


Ticci Toby //love story// ZAWIESZONEWhere stories live. Discover now