2. believe;

36 4 4
                                    


niesprawdzony, ale koniecznie dajcie znać co myślicie...

---

W pewnym momencie życia przychodzi czas, gdy w zupełnym zaciszu człowiek poddaje wątpliwościom sens swojej egzystencji, usilnie próbując odnaleźć coś, co ponownie przywróci mu choć odrobinę nadziei w słuszność swojego bytu. Cokolwiek, co pozwoli uwierzyć, że nie został jeszcze zupełnie stracony, a jego historia trwa dalej w najlepsze. To czas, kiedy stojąc o piątej rano wypalasz papierosa za papierosem, zbyt zatracony we własnej głowie, by zauważyć upływ czasu i powoli drętwiejące z zimna kostki. Kiedy jesteś za bardzo zajęty rozkładaniem całego swojego jestestwa na czynniki pierwsze, starając się dociec, gdzie zrobiłeś błąd, a gdzieś w tle, jakby za barierą, do twoich uszu dochodzi przytłumiony gwizd czajnika i smród przypalonego garnka. Gdy biorąc prysznic w temperaturze piekła, woda mimowolnie robi się lodowata, wywołując dreszcze i gęsią skórkę na twoim ciele, czego i tak w tym momencie nie jesteś w stanie zanotować we własnym umyśle. Zupełnie jakby twój mózg był kompletnie uśpiony i zapominał wysyłać oraz przyjmować jakiekolwiek impulsy, a jedyne co się dla niego liczy to ten pamiętny dzień, ta konkretna sytuacja. To moment w którym stojąc nawet nie wiesz gdzie i po co obrywasz piłką, bo właściwie już niczego nie jesteś w żaden sposób pewien, w tym sensu istnienia samego siebie. Niczym Loren.

- Woods! Co mówiłem?

- Obrona ataku po prostej z piątki do zera, quick do czwórki, plas po przekątnej i obrona z bazowej do środka boiska, potem free ball i kontratak po ciasnym skosie ze strefy drugiej lub do narożników z szóstki.

- Akurat tym razem chodziło mi o to, że byłem ostatnio w świetnej chińskiej knajpie, gdzie kelnerką okazała się moja dawna znajoma z klubu wesołego dziergacza, który założyła moja teściowa, gdy mamuty nie były jeszcze gatunkiem wymarłym. – objaśnił po krótce mężczyzna, wywracając oczami i chwycił w dłoń kolejną piłkę, która leżała w wózku – Ale doceniam wysiłek. Kiedyś wykorzystam ten pomysł. Jednak mimo wszystko, radziłbym zejść na ziemię i skupić się na trenowaniu, zamiast marnować czas, jaki nam pozostał. – ton głosu trenera Andersona momentalnie uległ drastycznej zmianie, a on sam na powrót stał się tym surowym i oschłym człowiekiem ze zbyt małą dozą cierpliwości, jak na prowadzenie żeńskiej drużyny.

Trener Anderson był sam w sobie doskonałym uosobieniem bipolarności. Wykształcony mężczyzna, na którego szyi wieszano dziesiątki medali, z doświadczeniem zawodowym równie bogatym co majątek Billa Gatesa. Nie można było zaprzeczyć jego profesjonalizmowi i obszernej wiedzy w dziedzinie siatkówki, jednak nie zawsze szło to w parze z empatią, życzliwością lub chociażby odrobiną ludzkiej wyrozumiałości. Tym, co decydowało o sposobie, w jaki postrzegała go Loren była bez wątpienia stanowczość i perfekcjonizm. Nie można mu było odmówić także daru perswazji i tego, że w większości sytuacji potrafił przegadać każdego, co zademonstrował już wszystkim kibicom podczas pierwszego meczu, wykłócając się z sędzią. Chociaż wtedy górę wzięła jego gorąca głowa i cierpliwość, której właściwie zabrakło, bo jak już wiemy, jej akurat nie miał zbyt wiele. Proporcjonalnie do tego, jak niewiele czasu było potrzeba, by wyprowadzić go z równowagi byle głupotą, tak nie można zliczyć ile razy mówił w nerwach, że nie potrafi pracować z młodzieżą, tym bardziej z kobietami, gdyż zarzekał się, że są one zbyt skomplikowane. I właśnie z tego powodu siedział kolejną godzinę na hali, próbując wbić cokolwiek ze swojej wiedzy i umiejętności prosto do umysłów swoich podopiecznych, o zgrozo, żeńskiej drużyny siatkówki, chociaż od początku sezonu nieoficjalnie zrezygnował z tego już niezliczoną ilość razy.

- Każda za końcową linię i po 10 agresywnych zagrywek do wybranej strefy. Macie dokładnie siedem i pół minuty. Kto skończy – stretching z boku, kto nie – dwadzieścia krokodylków. Start! – rozkazał trener Anderson niczym dyrygent, a dziewczyny zajęły posłusznie swoje pozycje po dwóch stronach boiska, wedle rozkazu, zupełnie jak baletnice, które tańczą tak jak ktoś im zagra.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 03, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

what if I told you a story? | smOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz