02

255 29 10
                                    

Z dnia na dzień byłem coraz bardziej byłem zakochany w Harry'm, tych uczyć już nie dało się zatrzymać. Wiedziałem o uczuciach bruneta, ale one mogły jedynie być spowodowane tym, że byłem jego przeznaczonym. Sądziłem, a nawet byłem przekonany, że gdyby Styles był człowiekiem nie poczułby do mnie nic. To tylko więź spowodowała takie uczucia u niego. Wtedy nie wiedziałem, że ona również na mnie działa. Ktoś z góry rozdawał karty, a ja byłem tylko kukiełką, która z końcem swojego życia, kończy występ na scenie. Z tymi myślami leżałem rozwalony na łóżku, a Harry najprawdopodobniej grał na fortepianie u siebie. Lubiłem go słuchać, choć on sam nie wiedział, że ja wiem o tym jego graniu. Muzyka Harolda była spokojna, tak samo jak jego głos. Kochałem to jak grał. Jego palce zwinnie poruszały się po klawiaturze, co zobaczyłem, kiedy miał uchylone drzwi do swojego pokoju, wtedy był pogrążony we własnym świecie i nic mu nie przeszkadzało, nawet kosmyki włosów wpadające na twarz. Nagle gwałtownie podskoczyłem na dźwięk otwieranych drzwi.

— Hej, Louis. Mogę z tobą posiedzieć, czuje się trochę samotnie — wyznał mi chłopak, a raczej wampir. Przytuliłem go mocno i powiedziałem:

— Jasne, Harreh. Ostatnio jesteś jakiś bardziej czuły, co się dzieje? — spytałem.

— Więź, mój drogi. Wampiry zaraz po zapoznaniu się z przeznaczonym od razu go oznaczają, a ja tego nie zrobiłem. Moje wewnętrzne ja jest na mnie wkurzone i chce chociaż cię naznaczyć zapachem. Wiem, dziwne, ale uwierz wilkołaki mają jeszcze lepiej od mojego gatunku. Mają te całe gorączki i ruję — wytłumaczył mi Loczek.

— O co chodzi z tym całym oznaczeniem? To boli!? — pisnąłem cicho, bojąc się tego co może nadejść.

— Nie wiem, Niall mówi, że jest to bardzo przyjemne, ale wtedy następuje także przemiana, która jest cholernie bolącą, a ja nie chce, abyś cierpiał — zaczął kreślić mi kółka na plecach.

— Jeżeli twoje wewnętrzne ja potrzebuje tego — przełknąłem ślinę — Zrób to, Harry

— Nie, Louis. Ja bym chciał cię ugryźć, dopiero wtedy jak poczujesz to samo co ja. Nie chce, abyś później żałował lub co gorsza, abyś ty cierpiał — wyszeptał płaczliwie.

— Co do mnie czujesz? — zająknąłem się, nie mogłem uwierzyć, że to dzieje się na prawdę. Ta więź działała zastraszająco szybko.

— Kocham cię, Loueh — schował głowę w zagłębienie mojej szyi i wdychał moją woń.

— Ja ciebie chyba też kocham, Harreh — szepnąłem niepewnie, po chwili usta Harry'ego znalazły moje i połączyły się razem w tańcu.

Pocałunki Stylesa schodziły coraz niżej, aż doszedł mojej szyi, jeszcze raz przelotnie na mnie z zapytaniem, na co kiwnąłem nieprzytomnie głową, tylko po to aby poczuć ugryzienie na skórze. Było to przyjemna do takiego stopnia, że zacząłem jęczeć. Jednak kiedy Harry skończył i spojrzał mi w oczy. Słynąłem z bólu. Rozchodził się w całym moim ciele i mocno promieniował. Lokowany położył mnie delikatnie na łóżku.

— Wiem, że to boli. Musisz to wytrzymać, kochanie — powiedział, głaszcząc mnie po głowie delikatnie, a ja cicho stękałem z bólu i się krzywiłem. Po chwili nadeszła kolejna fala cierpienia, na co się zwinąłem w kulkę oraz cicho pojękiwałem.

— Harrrryyyyy... pppommóż — wykrzyczałem, a on jedynie głaskał mnie po głowie i płakał nade mną.

— Już, Lou. Za chwile będzie koniec. Nie będzie cię bolało już nigdy, obiecuje. Kocham cię. Proszę nie płacz, za chwile się to skończy. Nastąpi cała przemiana — chlipał, łzy z jego oczu kąpały na mnie.

Rzeczywiście po okołu dwóch godzin okropnych cierpień ból ustał, a ja nawet nie byłem tym zmęczony. Od tego momentu byłem taki sam jak Harreh.

— Harry... już mnie nie boli — wyszeptałem, kiedy on nadal mnie głaskał i płakał, a kiedy usłyszał te słowa, to szybko mnie przytulił.

— Przepraszam, nie powinien tego robić

— Ale twoje wampirze ja tego potrzebowało, więc chciałeś. Już jest dobrze — uśmiechnąłem się i oddałem uścisk jego.

Z dnia od przemiany wszystkiego się uczyłem, a Harry został dla mnie jeszcze większym przykładem nim był. Dosłownie tam gdzie on, tam i ja znajdowałem się, przez co się irytował, ale ja nie potrafiłem nie być blisko niego, coś mi mówiło, że jeżeli nie będzie go przy mnie to może się zakochać w kimś innym albo po prostu ode mnie uciec. To taki paradoks. Dobrze wiem, że przez więź mnie kocha i zostanie przy mnie na zawsze, jednak boje się, że kiedyś mi się wymknie i już nigdy go na oczy nie ujrzę, co byłoby straszne według mnie. Tak jak Harry miałem wewnętrznego wampira i co było przerażające, był mądrzejszy ode mnie w wielu sprawach oraz potrafił przejmować nade mną kontrole, co okazuje się w niektórych sytuacjach korzystne dla mnie jak się okazało.

Pewnego dnia musiał nadejść ten punkt kulminacyjny. Akurat nastał on dzisiaj. Loczek był rozdrażniony i szybko się denerwował. Kiedy cały czas za nim chodziłem jak ten ogon:

— Możesz przestać!? Cały czas za mną chodzisz! Zajmij się sobą! — wykrzyczał mi prosto w twarz, w moich oczach pojawiły się łzy.

— Ja po prostu... — wyszeptałem przestraszony.

— No co ty po prostu!? — krzyczał, ręce mu się trzęsły.

— Nie lubię, gdy jesteś daleko, bo boje się, że uciekniesz ode mnie — szepnąłem zawstydzony, nie chciałem, aby Styles to wiedział, któremu wzrok złagodniał. Harry nigdy by się nie spodziewał, że Louis i jego wampir (wewnątrz niego) się do niego przywiązali się do niego.

— Przepraszam, nie powinien na ciebie krzyczeć. Na prawdę się boisz, że ci ucieknę? — zaśmiał się, na co się zaczerwieniłem.

— Miałeś o tym nie wiedzieć — oburknąłem mu cicho, Loczek się głośniej zaśmiał i przyciągnął mnie do siebie, Harry uwielbiał mnie mieć blisko siebie, wtedy czuł, że na pewno będę bezpieczny oraz mi nic się nie stanie, przynajmniej tak mi się tłumaczył, bo mnie podobno wtedy ochroni. Mimo że przez te kilka dni ostro go irytowałem to teraz, znowu by mógł powtórzyć je, tylko więcej okazywać miłości mi, bo jego zdaniem na to zasługiwałem.

I w tym momencie ukazała się moja wampirzą moc, potrafiłem czytać w myślach innych.

Odór Śmierci || larryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz