Artemida wygląda na młodszą ode mnie, z rudymi włosami zaplecionymi w dwa warkocze i głową sięgającą mi do ramienia, ale kiedy patrzę jej w oczy, w ich ciemnej głębi czuję ciężar tysiącleci. To wywołuje niepokojące wrażenie, przypomina, że nie patrzę na człowieka. Mam nadzieję, że się do tego przyzwyczaję, jeśli wszystko pójdzie po mojej myśli.
Uśmiecha się do mnie, ale definitywnie nie pomaga mi to się nie stresować, kiedy pyta dlaczego chcę dołączyć do jej towarzyszek. Nerwowo bawię się swoim warkoczemi i ciężko mi ułożyć składne zdanie, ale słowa płyną ze mnie szerokim strumieniem. Próbuje wytłumaczyć uczucie obcości, tęsknoty za czymś innym, innym życiem. Że nie przeszkadza mi brak chłopców, wręcz przeciwnie, przy nich czuje się jeszcze gorzej. Ona wpatruje się we mnie przez chwilę, a ja czuję jakby mogła zobaczyć moją duszę i oceniała co widzi.
I nie, mówi, nie przyjmie mnie do siebie. Wydaje się być rozbawiona kiedy dodaje, że pewnego dnia za to jej za to podziękuję.
Nie czuję wdzięczności, słysząc o kolejnym miejscu do którego nie pasuję i pytam, dlaczego? Dlaczego mnie nie chce?
Nie słyszę kiedy mówi coś o tym, że pewnego dnia zrozumiem, bo rozumiem tylko jedno: nie nadaję się. Nie nadaję się, tak jak do wszystkiego.
Dołączenie do Łowczyń miało mnie uwolnić z życia do którego nie pasuję. Jak mogę być dzieckiem Afrodyty, jeśli czuję się nieswojo na samą myśl o byciu czyjąś dziewczyną? Jeśli patrząc w lustro mam ochotę je rozbić, bo tak bardzo nie chce na siebie patrzeć?
Z nimi miało być inaczej. Inaczej niż z ludźmi ze szkoły, inaczej niż z moim rodzeństwem, inaczej niż... Inaczej niż ze mną, bo siebie też nie potrafię zrozumieć.
Ale muszę to przeżyć, prawda? Nie zmienię decyzji bogini. Mogę się tylko cieszyć że wciąż żyje. Mogę, ale nie potrafię.Czasami... ignorujesz wszystkie znaki, które wskazują na to czego się boisz.
Czasami tak jest prościej.Mija rok, a ja znów patrzę w twarz Artemidy. Nie wiem co powiedzieć, mnie zaskoczyła. Wydawało mi się że już nigdy jej nie spotkam, a jednak tu stoi, wciąż mając na twarzy ten wszechwiedzący uśmiech. Informuję ją że miała rację. Że nie wiem skąd wiedziała, ale faktycznie chcę jej podziękować. Ona nic nie tłumaczy, mimo że zastanawiam się nad tym skąd wiedziała odkąd w końcu udało mi się zrozumieć co miała na myślial, a to wcale nie było proste. Czuje jak skanuje mnie wzrokiem, jak ocenia moje krótkie włosy, ubrania kupione w obozowym sklepie, oczy, które w końcu są oczami osoby która cieszy się życiem. Albo może wcale tak nie jest. Może to jej nie obchodzi. To i tak nie ma już znaczenia. Ona odpowiada mi, mówiąc że to coś co trzeba odkryć samemu, że dlatego mi nic nie wytłumaczyła. Może. Nie wiem czy tak było prościej, czy trudniej, ale nie będę się kłócić z boginią. Nie tłumaczy czemu chciała mnie zobaczyć, a ja nie pytam. Mówię jej że muszę już iść, czekają na mnie przyjaciele, a ona nie protestuje. Uśmiecham się. Wszystko jest dobrze.
Jestem szczęśliwy.
CZYTASZ
O tym kto może zostać Łowczynią
FanficArtemida ma tylko dwa wymagania: przyjmuje dziewczyny, które pragną życia jakie prowadzą jej towarzyszki. To że nie zdajesz sobie sprawy że nie spełniasz jednego z nich nie ma znaczenia