1. Trucizna płynąca w żyłach

160 10 25
                                    


 1.        

              Gdy próbuję sięgnąć pamięcią do moich najdawniejszych wspomnień, wszystko zaczyna się w obłoku papierosów wydobywającego się z salonu, który swoim ostrym zapachem skutecznie niwelował w mieszkaniu słodki aromat ciasta, nieśmiało dający o sobie znać już tylko w kuchni. Pamiętam chłód posadzki, który okalał moje bose stopy podczas niepewnej wędrówki z mojego pokoju do pomieszczenia, w którym przebywała mama. Jak zawsze siedziała cała zwinięta w kłębek przy piekarniku, zanosząc się szlochem, a obok niej stał jak co dzień kieliszek z tanim, słodkawym winem.

       – Mamo... Ach, jak super! Upiekłaś znowu ciasto! I to te, które lubię najbardziej! – mówię na wstępie jak każde dziecko w moim wieku, ignorując zastany przeze mnie obraz.

       – Mhmm, czekoladowo-wiśniowe – odpowiada niewyraźnie, a jej słowa skąpane w alkoholu nasączają moje małe serce.

Klękam obok niej i spoglądam przez zabrudzoną szybę piekarnika na wciąż niewyrośnięte ciasto. Po chwili słyszę, jak w naszym kierunku zmierzają ciężkie kroki, i instynktownie wtulam się w matczyne nogi. Przez moje ciało przebiega silny dreszcz na dźwięk gwałtownie strąconych przez tatę garnków.

...

Siedzimy w trójkę przy stole, każdy wpatrzony nieobecnym wzrokiem w źle zrobione ciasto.

Wzrok mamy niewyraźny przez łzy.

Wzrok taty niewyraźny przez złość.

Wzrok mój niewyraźny przez strach.

Powoli smakuję kawałek, brakuje w nim jakiegoś podstawowego składniku.

Mama przeprasza, że zapomniała o proszku do pieczenia.

Tata nie przeprasza za siniec pod jej okiem.

2

              Pochylam się nad kołyską. W środku leży brzydkie, łyse niemowlę ubrane w uroczy kombinezon dziecięcy.

      – Atsu, to twoja siostrzyczka, przywitaj się z nią – mówi mama, głaszcząc mnie po włosach.

Jej dotyk jest lżejszy od dotyku motyla, jakby nie było w niej już żadnej siły życiowej.

      – Hmm... Hej – wyszeptałem niemrawo i wyciągnąłem do niej rękę.

Lily całą swoją dłonią jest w stanie chwycić jedynie mój palec.

Uśmiecha się.

Wiem, że nieświadomie, ale tak dawno nikt w tym domu się nie uśmiechał.

Choć dalej – według mojej opinii siedmiolatka – jest brzydka i wydaje nieprzyjemne dźwięki, to jakoś...

Uznałem, że nie jest taka najgorsza i może u nas zostać.

3

           Lily jest całkowitym beztalenciem. Nie wychodzi jej praktycznie nic. Beze mnie nie ułożyłaby nawet wysokiej wieży z klocków. Beze mnie nie potrafiłaby nawet narysować kota, którego widoku wyglądała każdego dnia na podwórku sąsiadów. Beze mnie nie potrafiłaby nawet zaśpiewać piosenki z "Kopciuszka". Czy dzieci zawsze są takie nieudane?

Mama mówi, że ja też taki byłem, że to tylko taki etap.

Jakoś... nie chcę, by stała się samodzielna.

Nawet jeśli to irytujące, to lubię być w jej oczach „starszym, wszystko umiejącym bratem".

Według Lily potrafiłbym przenieść góry.

CudotwórcaWhere stories live. Discover now