2. "Przygody Kota Fantastycznego" i rodzina na pozór

76 6 22
                                    


 8

           Po tamtym traumatycznym dla mnie wydarzeniu nabyłem swoistą formę kontaktu z Hiroshim. Podczas zajęć szkolnych nie odzywaliśmy się do siebie, dbałem o to, by nigdy nasze spojrzenia się nie spotkały. Chłopak parokrotnie próbował ze mną nawiązać kontakt i nawet zapoznać z niektórymi ludźmi z klasy, ale ja wszelkie te próby publicznego okazywania znajomości natychmiast gasiłem.

            Pewnie myślał, że musiałem nim częściowo gardzić. Ja z kolei nie chciałem, by ludzie zaczęli go wiązać ze mną. Nie przeżyłby tego traktowania, które mnie spotykało. 

Był wątły, miał delikatną, wręcz lekko kobiecą urodę. Jego twarz okalały brązowe, lekko kręcone włosy. Na wszystkich ludzi patrzył z nieopisaną uprzejmością w zielonych oczach. Zawsze ubierał się w naturalne, ziemiste kolory. Jego znakiem charakterystycznym był długi, zielony płaszcz, w którym zawsze przychodził do szkoły. 

W szybkim tempie dowiedziałem się o nim wiele. Miał pacyfistyczne podejście do wszystkiego, pasjonował się zwierzętami, chciał w przyszłości zostać lekarzem weterynarii. Przejmował się problemami wszystkich znajomych mu ludzi. Jego oceny kwalifikowały się jako te lekko poniżej przeciętnej, choć zawsze był wybitny w chemii i biologii. Uwielbiał biegi krótkodystansowe i gry zręcznościowe, jednak zawsze był bliski omdlenia przy testach na wytrzymałość fizyczną, jak i biegach cało lekcyjnych. Przyciągał do siebie ludzi, choć nie ubiegał się o ich uwagę. Biło od niego światło. Światło, które nie chciałem, by w jakikolwiek żaden sposób straciło na swej jasności. Z tego powodu go chroniłem przed sobą.

               Naszym miejscem codziennych spotkań były tyłu budynku szkolnego, zawsze pół godziny po lekcjach. Nigdy nie umówiliśmy się, że będziemy tam codziennie przychodzić, tak po prostu się stało. Zwykle staliśmy tylko w milczeniu nad zrobionym przez nas pochówkiem dla kota. Hiroshi, zawsze w swojej infantylności, przynosił dla pogrzebanego kwiaty znalezione w okolicach szkoły.

Jedno z naszych spotkań było przełomowe dla naszej znajomości.

      – Um... Atsushi? – zaczął niepewnie Hiro, obracając w dłoniach mały notes.

      – Hm? - Spojrzałem na niego z pewnym zdziwieniem, to był pierwszy raz, jak któryś z nas odezwał się do drugiego.

      – Chciałem ci coś pokazać. Pracowałem nad tym przez ostatni tydzień i myślę, że może ci się spodobać. – Uśmiechnął się lekko, wręczając mi notes.

       – Co to jest? – spytałem, otwierając pierwszą stronę.

       – Umm... Zbiór krótkich historii z ilustracjami – zaśmiał się niepewnie – Wiem, że nie mam talentu, ale chodziło mi o gest...

       – Hmm... Skoro tak, to przejrzę – mruknąłem i zabrałem się za przeglądanie.

Na pierwszej stronie znajdował się tytuł „Przygody Kota Fantastycznego" wraz z widocznie odrysowanym, komiksowym, rudym kotem. Nie potrafiąc powstrzymać śmiechu, zacząłem czytać dalej. Był to rzeczywiście zbiór krótkich, dość infantylnych historii wraz z już narysowanymi własnoręcznie ilustracjami, które nie były pierwszej świetności.

        - Rzeczywiście, nie masz talentu. Te błędy interpunkcyjne, krzywa kreska i prostota historii. Ile masz lat, dziesięć? - spytałem, zanosząc się śmiechem.

        - Ech... Po prostu chciałem, byś się tak tym nie zamartwiał – mruknął z lekkim obrażeniem w głosie. – Dzięki temu tamten kot dalej żyje w innym wymiarze i ma życie nawet lepsze od tego, co tu miał – zaczął wyjaśniać z widocznym zwątpieniem na twarzy, co do słuszności tego, co zrobił.

CudotwórcaWhere stories live. Discover now