Uniwersytet Kniei

138 10 5
                                    

- Oddychaj - Percy położył swoją dłoń na trzęsącej się dłoni Ginny, by ją pocieszyć.

Dziewczyna wyrwana z rozmyśleń odwróciła swoją głowę od okna samochodu i spojrzała na swojego chłopaka oczami pełnymi obaw. Jej głowa pękała od natłoku myśli. Widziała w nich kilkadziesiąt możliwych scenariuszy i żaden tak naprawdę się jej nie podobał.

Poczuła jak ktoś dotyka jej kolana. Spojrzała przed siebie na siedzącą na przeciwko niej Cassandrę, która uśmiechała się chcąc dodać jej otuchy.

- Wszystko będzie dobrze. Zaufaj mi - kobieta ponownie oparła się o zagłówek siedzenia i spojrzała w okno. - Nikt cię nie zmusi do tej szkoły. Roszpunka się o to postara.

- To nie o to chodzi - Ginny spuściła wzrok.

- Martwisz się o Mal? - Percy pochylił się lekko do przodu, by złapać kontakt wzrokowy z czarnowłosą.

- Oczywiście, że tak! - dziewczyna nieznacznie podniosła głos. - Nie wiesz, jaka byłam na wyspie, jak się zachowywałam, co robiłam. Jak teraz mogłabym spojrzeć w oczy przyszłej królowej Auradonu?!

- Ja dostałam drugą szansę - Cass ponownie spojrzała na nastolatków. - Wy również. I Mal doskonale o tym wie. Nie sądzę, że będzie miała ci za złe wybryki z Wyspy Potępionych.

Ginny nic nie odpowiedziała. Spojrzała ponownie za okno i ścisnęła mocniej rękę Percy'ego wciąż leżącą na jej drugiej dłoni. Prosiła w duchu o spełnienie się słów siostry. Stres związany z Uniwersytetem Kniei odbijał się na mieszkańcach pałacu w Coronie już od tygodnia. Mimo zapewnień Rubi, że nikt nie traktuje jej i syna Mroka jak złoczyńców, ona sama nie była tego taka pewna. Wciąż miała problem z dostosowaniem się do wielu zasad panujących w Auradonie, ale ani Rubi, ani jej siostrzeniec Caspian (który był starszy od niej) nie potrafili jej pomóc.

Gdy tylko ich limuzyna wyjechała z lasu, cała trójka zobaczyła w oddali zamek Aurory majestatycznie górujący nad miastem. Amarantowo-morska flaga powiewała na najwyższej wierzy zapraszając nowych uczniów w swoje skromne progi.

- Oby twój pokój nie znajdował się na szczycie tej wierzy - zaśmiała się Cassandra.

Ten żart rozluźnił napiętą atmosferę i dzięki temu Ginny poczuła się pewniej. Pozwoliło jej to w spokoju obserwować miasto z limuzyny. Szerokie ulice były pełne od spacerujących mieszkańców, którzy jak co dzień kupowali ubrania i żywność w tutejszych sklepach. Czarnowłosa wyobrażała sobie weekendowe spacery do butików, jako odpoczynek od nauki w tygodniu.

Krajobraz jednak bardzo szybko się zmienił w momencie, gdy samochód przejechał przez główną bramę prowadzącą do zamku. Majestatyczne ogrody zapierały dech w piersiach.

- Już wiem, gdzie będziemy się uczyć - zażartował Percy. Otworzył szeroko okno i wychylił się, by móc z bliska zobaczyć okazały zamek piętrzący się tuż przed nimi. Pęd powietrza zniszczył jego względnie ułożoną fryzurę, ale uznał, że widok był tego wart.

Dwie białe limuzyny podjechały pod główne schody zamku. Po ich bokach biegły dwa fioletowe pasy, które spotykały się na masce, gdzie widniało słońce - symbol Corony. Jako pierwsza wysiadła Cassandra. Minęła się ze służbą kierującą się do pojazdu i podeszła do królowej Danici czekającej u podnóża schodów.

- To wielki zaszczyt móc poznać waszą wysokość - zaczęła.

- To ja mam szczęście poznać bohaterkę Corony - Danica uścisnęła rękę swojemu gościowi.

Cassandra uśmiechnęła się szczerze i stanęła bokiem chcąc zaprezentować dwójkę uczniów. Jako pierwsza podeszła do nich Ginny, którą Percy puścił przodem po tym, jak pierwszy wyszedł z limuzyny.

𝕹𝖆𝖘𝖙𝖊̨𝖕𝖈𝖞. Uniwersytet KnieiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz