I - Akceptacja zaproszenia

351 23 3
                                    

Dochodziła godzina 16:00. Weszłam do popularnej restauracji z makaronem w całej krainie. Miałam się spotkać z przyjaciółką, aby po prostu porozmawiać, spędzić miło czas. Po krótkim czasie, odnalazłam stolik, który zajęła i się dosiadłam.

- Hej, Antonia - przywitałam się z przyjaciółką.

Antonia - Hej, Abril, dobrze Cię widzieć.

- Ciebie również.

Wzięłyśmy sobie po porcji sushi, które przejeżdżało na taśmie obok stolików, w tym naszego stolika i rozpoczęłyśmy rozmowę na różne tematy, jakie nam się akurat nawinęły.

Dochodziła godzina 18:00. Trochę nam się zeszło na tej rozmowie, ale nic.
Kiedy zapłaciłyśmy za zjedzony posiłem, momentalnie do restauracji weszło trzech bandytów, jeden z nich miał irokeza, zaczęli zastraszać pracownika knajpy.
Trochę się przestraszyłam, ale wtem do akcji wkroczyli Ci słynni ninja. Dokładnie czwórka. Niegdyś była piątka, lecz po tamtej bitwie, w tym momencie westchnęłam, wolę nie wspominać. Ach, co ja bym dała, żeby poznać ich tożsamość. Praktycznie nikt w całej krainie nigdy nie poznał tajnej tożsamości ninja, no może poza ich rodzinami i najbliższymi przyjaciółmi. Tego nie wiem.
Ale wracając, ninja kontynuowali walkę, wtem jeden z bandytów pojawił się za zielonym ninja. Pospiesznie wstałam od stolika i odepchnęłam go od ninja. Napastnik chyba się zdenerwował, bo zaczął do mnie podchodzić. Był coraz bliżej, już chciałam się ujawnić i użyć swojej mocy, jednak czerwony ninja zareagował w ostatniej chwili, odepchnął go, a następnie podszedł do mnie, pytając czy wszystko w porządku. Odpowiedziałam, że nic mi nie jest. Ach, jego tęczówki z pod maski wyglądały tak uroczo.

Jeszcze kilka sekund patrzyliśmy sobie w oczy, dopuki niebieski ninja nie zawołał, że napastnicy uciekają wyjściem dla pracowników restauracji.
Zielonooki odbiegł ode mnie i dołączył do wybiegających ninja z knajpy. Ja natomiast z powrotem dosiadłam się do stolika, przy którym wciąż siedziała moja przyjaciółka.

Antonia - Nic Ci nie jest kochana? - zapytała zmartwionym tonem głosu.

- Jest dobrze, nie martw się o mnie - posłałam jej uśmiech, aby miała pewność, że jestem cała i nie trzeba jechać na sygnale do szpitala.

Momentalnie tuż obok naszego stolika pojawił się pracownik knajpy, miał on na sobie mnóstwo tatuaży, który podał mi talerz z ciasteczkiem z wróżbą, a co najdziwniejsze, że tylko mi.
No cóż, wzięłam owe ciasteczko, po czym odszedł w nieznanym mi kierunku. Kiedy otworzyłam wróżbę, Antonia natychmiast zapytała co w niej się znajduje, ja odparłam że nie jest to wróżba i odczytałam treść karteczki.

- "Mistrz Chen osobiście zaprasza Cię do udziału w wielkim turnieju żywiołów. Turniej musi pozostać w tajemnicy, dochowaj jej albo pożałujesz. Przyjdź na przystań o północy, bez swojej broni" - przeczytałam zawartość owej karteczki po czym ona sama rozpłynęła się w dymie.

Antonia - Mam nadzieję, że to jest tylko głupi żart.

- Daj spokój, żart czy nie żart, spróbuję, może to będzie dobry trening dla mnie.

Antonia - No, a co jeśli to pułapka? Co jeśli ktoś chce Cię przywabić?

- Antonia, spokojnie, będę uważać, a poza tym to kto odważy się mnie dotknąć? - zapewniłam ją.

Antonia - Uparta jesteś.

- No wiem.

Jeszcze chwilę spędziłyśmy na wspólnej rozmowie, po krótkim czasie zebrałyśmy się udałyśmy do swoich domów. Kiedy dotarłam do swojego, natychmiast zaczęłam pakowanie na ten turniej. Wzięłam swoją granatową torbę podróżną z symbolem wiatru.

Mistrzyni Wiatru | Turniej Żywiołów [ ZAWIESZONE ] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz