II - Tożsamość

261 19 4
                                    

Jeszcze przed wyjściem upewniłam się czy aby napewno wszystko zapakowałam. Gdy to zrobiłam, ruszyłam w drogę na przystań, która tak się składa, znajdywała się niedaleko mnie. Mieszkam na obrzeżach miasta. Już po kilku minutach byłam na miejscu. Przystanęłam na pomoście i spojrzałam na pozostałych zgromadzonych tutaj, wtem zaciekawiło mnie jedno, jakie mają moce żywiołów?
Cóż, napewno niedługo się tego dowiem.

Momentalnie na pomoście zjawiła się czwórka ninja. Oni także dostali zaproszenie na ten turniej? Zamyśliłam się na moment, kto wie, może uda mi się poznać ich tożsamość?
Jednak narazie nie mogą mnie rozpoznać, dlatego założyłam swój czarny kaptur na głowę, a do tego maskę w granatowym kolorze na usta i nos.

Jeszcze moment tak czekałam z pozostałymi uczestnikami na pomoście, dopuki w końcu nie podpłynął nasz statek. Podchodziliśmy po kolei do końca pomostu, ustawieni w kolejce. Położono kładkę, aby móc jakkolwiek dostać się na pokład statku. Obok łodzi stał pewien człowiek, który nie wyglądał jakby dało się z nim pożartować. Zapraszał on wszystkich po kolei na pokład.

Gdy nadeszła moja kolej na wejście na statek, mężczyzna nie skory do żartów, powiedział do mnie, że Mistrz Chen będzie zadowolony, że przyjęłam jego zaproszenie, następnie zwrócił się do mnie Madam, mówiąc abym ostrożnie wchodziła na pokład. Odwróciłam na moment głowę do tyłu, a mój wzrok zatrzymał się na czerwonym ninja, który tak się składa, również patrzył w moją stronę. Z pod jego maski widać było, jak robi maślane oczy, dlatego z powrotem obróciłam głowę w stronę mężczyzny i weszłam na pokład statku.

Wszyscy uczestnicy po chwili byli już na łodzi, oprócz zielonego ninja, którego zatrzymał jakiś starszy mężczyzna. Powiedział on, że Mistrz Chen to niebezpieczny człowiek i nie warty  zaufania. Trochę mnie to przeraziło, to co powiedział.
Okazało się, że starszy mężczyzna jest ojcem zielonego ninja, a także bardzo dobrze zna tego mężczyznę, który zapraszał nas na statek. Widać, że mają dosyć napięte stosunki co do siebie, ponieważ gdy Lloyd wszedł w końcu na statek, Clause rozkazał załodze zabrać kładkę, aby ten nie zdołał dostać się na pokład. Jednak udało mu się dostać na łódź, dzięki niesamowitemu manewrowi, który wykonał, wykopując jedną osobę z załogi.

Garmadon - Bez nerwów, nie wezmę udziału w turnieju, chcę tylko zadbać o swoje interesy - zapewnił Clause'a.

Clause za to wykrzyknął, że czas najwyższy zacząć wypływać i tak też się stało. Statek ruszył w podróż na wyspę, na której to ma się odbyć wielki turniej żywiołów.

Mistrzyni Wiatru | Turniej Żywiołów [ ZAWIESZONE ] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz