IV - Nadmiar emocji

213 12 6
                                    

Chen - Lepiej się pośpieszcie! - powiedział poprzez głośnik do czerwonego ninja oraz Karlofa. Jego głos rozległ się po całej wyspie.

Spojrzałam ukradkiem na pozostałych ninja.
Zauważyłam, że zielony wojownik miał taki sam strój, jaki ja teraz tylko w kolorze zieleni. Mogłam zobaczyć dzięki temu większy obszar twarzy zielonego ninja. Chusta zasłaniała mu jedynie usta i nos, tak jak mnie.
Czarny oraz niebieski ninja nadal mieli na sobie swoje wcześniejsze stroje, co z początku naszej podróży na wyspę.

Po kilku minutach nareszcie usłyszeliśmy czyjeś kroki z korytarza zmierzające do kręgu walk. Jak się okazało, był to Karlof, który trzymał w ręce ostatnie Jadeitowe Ostrze.
Wszyscy oprócz mnie i ninja zaczęli klaskać, a ja w głowie miałam jedno ważne pytanie, gdzie się podział czerwony ninja?

Momentalnie usłyszałam ciche skrzypnięcie, a zaraz potem zobaczyłam jak rękawica Karlofa, trzymająca ostrze, opada ciężko na ziemię.
Zza pleców mistrza metalu wyłonił się wtedy towarzysz ninja ze śrubokrętem w dłoni, po czym pospiesznie chwycił ostrze i na mocy płomieni podleciał do Chena, przekazując mu ostatnie z ostrzy. Tym samym czerwony wojownik zakwalifikował się do dalszego pozostania w turnieju żywiołów.

Karlof - To nie fair! On oszukać! - wskazał na wojownika.

Czerwony - Zrobiłem to co musiałem! - odpowiedział przegranemu.

Garmadon - Lecz nie tak należy wygrywać! - pouczył czerwonego wojownika.

Karlof powiedział jeszcze kilka słów w stronę Chena, Chen zaraz po nich wcisnął jakiś guzik i momentalnie pod mistrzem metalu otworzyła się zapadnia, przez co Karlof spadł głęboko w jej otchłań.

Chen - Jak widzieliście... przegrany wylatuje. Kto złamie zasady, wylatuje. Nie gryźcie ręki, która was karmi... pysznymi kluskami mistrza Chena! Idźcie odpocząć, a jutro czeka was kolejna część turnieju!

Usłyszałam odgłos małego gongu. Opuściliśmy wszyscy krąg walk. Pozostali uczestnicy udali się za Kabukami do stołówki, aby coś zjeść, jednak ja nie byłam głodna, dlatego odrazu poszłam do swojego apartamentu, by przemyśleć różne rzeczy oraz potrenować w nim przed moją walką.

Po wykonaniu wieczornej rutyny w łazience, przebrałam się w mój granatowy strój bez rękawów i wyszłam na balkon apartamentu. Sprawdziłam w smartfonie aktualną godzinę, było 5 minut przed północą. Uwielbiam zapach powietrza w nocy. Codziennie wieczorami na obrzeżach Ninjago wychodziłam na zewnątrz przed snem, aby poczuć ten zapach i porozmyślać o niektórych ważnych dla mnie sprawach.

Czerwony - Ooo! Witam sąsiadeczkę! - głos z balkonu obok wyrwał mnie z moich rozmyślań. Natychmiast obróciłam głowę w jego stronę. Przedstawił mi się on jako Kai i że jest mistrzem żywiołu ognia. Jakbym tego nie wiedziała. Sam dzisiaj podleciał do Chena na swojej mocy ognia. A odchodząc na moment od tematu, mistrz ognia miał na sobie taki sam strój bez rękawów, jak jego zielony towarzysz i ja tylko w kolorze czerwieni.

- Abril... mistrzyni - zauważyłam jak jego dłoń się zapaliła
- żywiołu który chcesz poznać.

Po moim skończonym zdaniu Kai zorientował się o  zaistniałej sytuacji. Zaczął skakać z bólu, próbując ugasić swój wytworzony płomień na dłoni. Zachichotałam lekko na ten widok po czym obróciłam na moment głowę przed siebie. Gdy już zdołał ugasić swój ogień, usłyszałam dość głośny odgłos, jakby ktoś właśnie spadał. Obróciłam się całkowicie w stronę chłopaka. On za to wydał z siebie ten sam niezrozumiały odgłos, co przed chwilą, mówiąc że to piękna noc. Cóż... muszę się z nim zgodzić. Ta noc jest wspaniała, jak każda inna w moim życiu.

- Bardzo mi przykro, że Karlof odpadł - zaczęłam prowadzić jakiś temat.

Kai - Mnie również. Gdybym wiedział, co go spotka...

- Zrobiłeś co musiałeś, żeby przejść dalej.
Chciałeś przed chwilą wiedzieć, jaką mam moc...

Kai - Em... Co? Tak tak! Wiesz co, zimno się zrobiło, brrr... może... może lepiej wejdźmy do środka, co? - po tych słowach i jego zachowaniu ruszył szybko w kierunku swoich drzwi balkonowych i wszedł do środka.

Ja postanowiłam uczynić to samo, wchodząc do swojego lokum. Teraz w moich planach było nocne trenowanie.
Przez cały przebieg treningu rozmyślałam o trzech sprawach.
Pierwsza - czy Antonia jest bezpieczna? Martwię się o nią, bo w końcu powiedziałam jej o tym zaproszeniu na turniej, a turniej miał pozostać w tajemnicy. Jest dla mnie jak prawdziwa siostra.
Druga - moja walka z jakimś Jacobem - mistrzem dźwięku. Jak wiatr ma pokonać dźwięk? Przecież siła dźwięku jest zbyt silna. Boję się, że przegram tą walkę i odpadnę z turnieju. Bardzo się tego boję.
Trzecia - Kai który zawrócił mi w głowie. Owszem... podoba mi się, ale czy aż tak bardzo? Jest moim przeciwnikiem, zresztą jak każdy w tym turnieju. Tego się muszę trzymać. Nie mogę sobie pozwolić na rozproszenie. Muszę pozostać silna i skoncentrowana. Jedynie w ten sposób utrzymam się w tym turnieju żywiołów.

W nadmiarze wszystkich emocji użyłam nieświadomie mojej mocy wiatru. Spowodowało to lekki huragan w moim pokoju. Muszę się uspokoić. Emocje wszystkie razem zmieszane w tym samym czasie to najgorsze, co może być.
Postanowiłam zakończyć swój trening na tym etapie.
Przebrałam się w piżamę i położyłam się na łóżku, aby móc prędzej czy później spokojnie zasnąć.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 31 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Mistrzyni Wiatru | Turniej Żywiołów [ ZAWIESZONE ] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz