Rozdział 1

7 1 0
                                    

Czuję zimny oddech na moich ustach. Ktoś siedzi przede mną. W tą piekną, ciemną i zimną noc ktoś postanowił mnie odwiedzić. Myślałem, że będę sam na tej małej polance.
- Masz - powiedział krótko nieznajomy i podał mi swoją bluzę. Nie zamierzam jej wziąć. Odwróciłem się.
- Za blisko.

Właśnie dzwoni mi budzik. 5.33? Kto do cholery ustawił tak wcześnie budzik? No cóż, tak czy siak muszę wstać. Zdjąłem z siebie kołdrę i spojrzałem przez okno. Jest jeszcze ciemno, świetnie. Wstałem i pospiesznie się ubrałem. Co prawda mam jeszcze wiele czasu, ale chcę wyjść wcześniej aby pójść do biblioteki. Poszłem do kuchni i szybko zrobiłem śniadanie. Jedna kanapka mi wystarczy, nie jestem jakoś specjalnie głodny. Po zjedzeniu napiłem się ciepłej herbaty i wróciłem na górę żeby się przebrać. Gdy się ubrałem spakowałem plecak. To tyle. Teraz tylko muszę tam dojść. Wcale się nie boję. Przynajmniej nie chcę się bać.
Będąc na miejscu weszłem do szatni i przebrałem buty. Następnie pospiesznie skierowałem się ku biblioteki. To jest to miejsce, w którym mógłbym przebywać godzinami. Czytanie książek to naprawdę świetne zajęcie. A w naszej szkole są po prostu najlepsze książki.
- Dzień dobry, Yoichi. Co tak wcześnie? - przywitała mnie bibliotekarka. Pani Kachi to sympatyczna kobieta. Ma jasne włosy, szare oczy i troskliwy uśmiech. Zawsze jest dla wszystkich miła, niestety niektórzy tego nie doceniają. W sumie można powiedzieć, że ją lubię. Spojrzałem na zegarek. Faktycznie jestem dość wcześnie. Jest ledwo 5.56. Dlaczego ostatnio tak wcześnie wstaję?
- Dzień dobry, Pani Kachi. Przepraszam, że tak wcześnie Panią 'nachodzę', chciałem jak najszybciej zająć się moją pasją - uśmiechnąłem się przepraszająco. Kobieta natychmiast odwzajemniła uśmiech.
- Nie szkodzi. Muszę przyznać, że lubię Twoje towarzystwo. Można z Tobą zawsze porozmawiać, a sam widok Ciebie i Twojego uśmiechu mnie uszczęśliwia.
Trochę się zarumieniłem.
- Dziękuję Pani za komplement.
Po tych słowach odłożyłem plecak i wziąłem do ręki moją ulubioną książkę. Usiadłem na fotelu obok półki z książkami. Natychmiast wkroczyłem w świat przedstawiony w książce.
Malwina i jej zmagania z matką, Natalia, zwana Białą i jej sarkastyczny humor oraz troskliwy i uroczy Bartek o czekoladowych oczach - to bohaterowie mojej ulubionej książki, 'To, czego nie widać'. To w sumie trochę dziwne, że fascynuję się opowieścią o przyjaźni i miłości, sam będąc samotny. No ale cóż, takie uroki aseksualisty i samotnika. 'Kto by pomyślał, że taki mądry i interesujący chłopak nigdy nie znajdzie przyjaciół'? Otóż ja tak pomyślałem.
Gdy byłem już w połowie opowieści do biblioteki wszedł pewien chłopak. Miał czarne, dłuższe włosy, zachodzące na wyraziste, zielone oczy. Na twarzy miał piegi i dołeczki. Kątem oka widziałem, że podszedł do półki obok fotela, na którym siedziałem i przez chwilę szukał jakiejś książki.
- Przepraszam, jest może książka 'To, czego nie widać'? - spytał Panią Kachi. Od razu na niego spojrzałem. Pani bibliotekarka natomiast spojrzała na mnie. Wstałem.
- Ja właśnie ją czytałem. Mogę dokończyć innego dnia, proszę - powiedziałem, podając chłopakowi książkę. Nie wziął jej. Spojrzał na mnie i się uśmiechnął.
- Jeśli Ty ją czytasz, wypożyczę ją innego dnia - powiedział, po czym wyszedł z biblioteki. Spojrzałem pytająco na Panią Kachi, a ta w odpowiedzi wzruszyła ramionami. Założyłem plecak i poszłem za chłopakiem.
- Czekaj! - krzyknąłem, gdy go znów ujrzałem. Odwrócił się i spojrzał na mnie. W jego oczach zobaczyłem ból, smutek.
- Ja naprawdę mogę Ci ją dać. Czytałem ją kilka razy, znam wszystko na pamięć - powiedziałem spokojnie.
- Hmm... - udawał zamyślonego. - A co jeśli nie?
Huh? Nie rozumiem.
- W sensie...
- W sensie masz ją przeczytać, ja innym razem wypożyczę - przerwał mi.
Ten chłopak jest dziwny, przynajmniej tak mi się wydaje.
- Okej, niech Ci będzie - odpowiedziałem.
- Do zobaczenia! - powiedział i poszedł dalej. 'Do zobaczenia'? Ten chłopak chce się ze mną jeszcze zobaczyć? No nie wiem czy to by wyszło mi na dobre.
Gdy byłem już w domu szybko się przebrałem w piżamę. Będąc w łóżku myślałem o tym chłopaku, dopóki coś mi się nie przypomniało. Jadłem dziś tylko śniadanie. Tak mało jedząc nie dziwię się, że mam niedowagę. No niby nie chcę mieć anoreksji, ale nie potrafię jeść więcej niż dwa posiłki dziennie. Dlaczego? Gdy jem więcej, cały dzień wymiotuję. Kiedyś ktoś mi powiedział, że to może być bulimia czy coś takiego, ale nie mam pojęcia co to. Trudno. Po chwili zaczęły mi się zamykać powieki. Zasnąłem.

Znowu. Znowu ten zimny oddech. Ten sam. Podczas, gdy siedzę sam w bibliotece przychodzi tu jakiś nieznany chłopak i szuka jakiejś książki. To do niego należy ten zimny oddech. Wygląda nawet ładnie, ale nie znam go. Może go poznam?

Twój Zimny OddechOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz