Sądziłam, że nie będzie mi dane widzieć twarzy tej osoby. Głównie dlatego, że nie była ona aktualnie mile widziana w moim mieszkaniu. Z wielką niechęcią gestem ręki wpuściłam osobę przede mną do swojego przedpokoju. Miałam zamiar załatwić to szybko i sprawnie, choć wątpiłam, że tak gładko mi to pójdzie.
Maisie - bo właśnie to ona nawiedziła mnie tego spokojnego wieczoru - była moją byłą naj, naj, naj, w domyśle tysiąc razy naj, lepszą przyjaciółką pod słońcem. Znałyśmy się praktycznie od przedszkola. Była tą dziewczynką, która na wspólnym oglądaniu bajek na sali siadała przede mną i zasłaniała cały widok. Od początku nie darzyłam jej większą sympatią. Jednakże w naszym przypadku sprawdziło się powiedzenie "kto się czubi ten się lubi". Rok później już spotykałyśmy się wraz z naszymi rodzicami na placu zabaw, bo byłyśmy tak zżyte ze sobą.
Typowe papuszki nierozłączki aż do ostatniej klasy szkoły średniej. Wtedy Maze zrobiła coś okropnego dla mnie w tamtym czasie. Od jakiegoś czasu namiętnie sms'owałam z pewnym chłopakiem, którego poznałyśmy obie bliżej na wycieczce szkolnej. Wszystko dążyło ku temu, że będziemy parą. Byłam nim zauroczona na maksa, przez co wszystkie przeciwności losu związane z nim bardzo szybko mnie irytowały.
Sytuacja miała miejsce na początku roku szkolnego. Któregoś dnia tygodnia po lekcjach na studniówkę zaprosił mnie Alex, którego niezbyt lubiłam, ale ewidentnie od początku szkoły wpadłam mu w oko. Z wielkim smutkiem odmówiłam mu, bo nie byłam pewna czy będę mieć na pewno parę. Jednakże cicho liczyłam na to, że Ian - chłopak z wycieczki - zaprosi mnie i razem spędzimy ten wieczór. Po mimo tego, że nie przyjęłam zaproszenia, to Maisie ubzdurało się, że jednak to zrobiłam. Parę dni później, gdy siedziałyśmy podczas pory obiadowej wraz z Ianem, palnęła coś w stylu:
- Hej! Słyszałeś co się stało? - podekscytowana zaczęła mnie klepać po kolanie. Spojrzała się w stronę chłopaka z iskierkami w oczach. Z początku nie wiedziałam o co może jej chodzić. Oboje byliśmy równie mocno zaskoczeni wiadomością, którą miała mu do przekazania.
- Melanie dostała zaproszenie na studniówkę od Alexa!
Pamiętam jedynie to, że prawie z ust wyleciało mi jedzenie, które wtedy przeżuwałam. Doskonale wiedziała, że tamten chłopak nie jest dla mnie istotny, jednak bardzo złośliwie chciała odwieść Iana od tego by mnie zaprosił. Wtedy zaczęłam zastanawiać się nad jej zachowaniem. Od jakiegoś czasu bardzo skutecznie eliminowała każdego osobnika płci męskiej w moim życiu. Zawsze potrafiła powiedzieć coś, co sprawiło że tracili na mnie ochotę i przestali się odzywać. Nie zauważałam tego wcześniej, jednak gdy Ian uśmiechnął się słabo w moją stronę i jakby stracił humor, zrozumiałam że od początku robiła to celowo. Jak się okazało po jakimś czasie moja była przyjaciółka zakochała się we mnie. Liczyła na to, że będę załamana przez to, że żaden chłopak mnie nie chcę i wtedy wpadnę w jej ramiona. Ona zaś wtedy mnie w sobie rozkocha i będziemy razem.
Nie pieprzę, seryjnie mi tak powiedziała. Wkurwiłam się wtedy jeszcze mocniej, bo była naprawdę podła. Nie obchodziły mnie wtedy jej uczucia. Inaczej bym zachowała się, gdyby od razu powiedziała mi, że coś do mnie czuję, jednak ona wybrała taką drogę. Po tym wszystkim rzuciłam z nią kontakt, a Maisie tak naprawdę nigdy nie dała mi spokoju, nawet po tylu latach wciąż potrafi do mnie wypisywać i jakby wtedy nic się nie stało.
Tak było właśnie teraz, gdy stała przede mną. Nie skruszona, nie zawstydzona, tylko z pełnym uśmiechem na ustach i ekscytacją.
- Wybacz, że cię nachodzę. Jednak widziałam, że dostałaś nową pracę i chciałam pogratulować.
Przymrużyłam na to bardzo wzrok. Wiedziałam, że mnie obserwuje. Na Intragramie i Twitterze, gdzie wstawiam aktualności odnośnie swojego życia. Jednak wciaz bezczelnie potrafiła przyjść do mojego domu i powiedzieć mi to wprost, mając świadomość że od bardzo dawna nie życzę sobie tego z jej strony.