Pole Position

109 23 8
                                    

Dotychczas byłam święcie przekonana, że każdy mężczyzna na świecie jest zagorzałym fanem piłki nożnej, a tu taka niespodzianka.
Moje usta nie mogły zrobić nic więcej poza wypuszczeniem mimowolnego jęku. W gruncie rzeczy chciałam powiedzieć "wow", ale postanowiłam nie kompromitować się dalej, więc cierpliwie czekałam co jeszcze powie mi Robert.

- Już kiedy byłem dzieckiem pokochałem świat wyścigów, a wszystko to przez moją babcię - przy wymawianiu słowa babcia głos mu miękknie i ewidentnie nastrój zmienia się na bardziej melancholijny.

- Babci? - Bardzo mnie zaskakuje swoją odpowiedzią, jestem ciekawa historii, jaka się za tym kryje. Ten facet ma tyle twarzy, zaczynając od niegrzecznego biznesmena po troskliwego opiekuna.

- Była nietuzinkową postacią o szerokich zainteresowaniach. Pewnego dnia opowiedziała mi historię austriackiego kierowcy wyścigowego Nikiego Laudy. Ten trzykrotny mistrz świata formuły 1   był człowiekiem o zdeformowanej twarzy z której jednocześnie biła niezłomność. Od tamtego dnia kierowcy i ich niesamowite bolidy zawładnęły moimi myślami na zawsze.

Jestem wyraźnie zażenowana słysząc pełną historię życia Nikiego Laudy, którą z fascynacją w głosie prezentuje mi Binotto. Czuję się zażenowa totalnym brakiem wcześniejszej wiedzy o Laudzie. Taki mistrz, tak ciekawa postać, a ja pierwsze słyszę. W myślach obiecuję sobie, że nadrobię wszelkie informacje o nim, jak tylko wrócę do domu. Solidnie odrobię pracę domową.

Na szczęście w obecności Roberta nie wymiotuję więcej ani razu, ale i tak, ten incydent przedłuża pobyt pod obserwacją o kilka godzin. Jestem zmęczona wydarzeniami tego dnia i najzwyczajniej w świecie zasypiam. Nie mam pojęcia ile śpię, ale moja pobudka wywołuje uczucie zdezorientowania.
Początkowo nie mam pojęcia, gdzie jestem. Wokół mnie panuje ciemność, dostrzegam tylko snop światła saczacy się przez mleczną taflę drzwi. Wszystko do mnie wraca jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Obracam głowę w stronę okna i oto on, śpi na fotelu przysuniętym do mojego łóżka. Mój żołądek fika radosnego koziołka. Tak, wiem - to głupie, że cieszę się z tego, że leżę w szpitalu i mam u boku faceta, który robi to najprawdopodobniej z litości.

- Widzę, że się obudziłaś - myślałam, że śpi, a tymczasem ruchem ręki przełącza włącznik na ścianie i zapala delikatne oświetlenie.

- Przez moment nawet nie wiedziałam, gdzie jestem.

- Jak się czujesz?

- Lepiej. Mam nadzieję, że szybko mnie stąd wypuszczą.

- Lekarz tu był, kiedy spałaś. Pewnie niedługo znowu zajrzy do ciebie.

- Głupio mi, że marnujesz swój czas na towarzyszenie mi tutaj, ale jestem ci bardzo wdzięczna.

- Nic się nie przejmuj.

- Jak ja mam ci podziękować?

- Jest taka jedna rzecz, którą możesz dla mnie zrobić.

- Zgadzam się na wszystko.

- W ciemno?

- W ciemno.

- Jesteś tego pewna?

I tu zaczynam się zastanawiać, czy przypadkiem za tą uroczą wersją mężczyzny nie kryje się seryjny mordercą, albo gwałciciel. Mój entuzjazm szybko mija, a na twarz wpływa zaniepokojenie i obawa. Ależ ja mam pecha - znowu świr.

Podejrzewam, że gdyby w pomieszczeniu było bardzo jasno, Binotto już by uciekał, widząc że wyraz mojej twarzy przypomina obraz Edwardv Muncha pod tytułem "Krzyk".

KUDŁATAWhere stories live. Discover now