𝐆𝐎𝐎𝐃𝐁𝐘𝐄, 𝐌𝐑. 𝐒𝐓𝐀𝐑𝐊

700 86 30
                                    

𝐢'𝐦 𝐬𝐨 𝐭𝐢𝐫𝐞𝐝 𝐨𝐟 𝐩𝐫𝐞𝐭𝐞𝐧𝐝𝐢𝐧𝐠
𝐰𝐡𝐞𝐫𝐞'𝐬 𝐦𝐲 𝐡𝐚𝐩𝐩𝐲 𝐞𝐧𝐝𝐢𝐧𝐠?







          witaj, Tony.
chociaż, nie wiem, czy powinienem tak        zacząć. to chyba nieodpowiednie?

przepraszam, już się poprawiam.

         witaj, panie Stark.
wiem, że nie lubisz, kiedy zwracam się do Ciebie po imieniu. to niegrzeczne, dlatego się poprawiłem. równie dobrze mógłbym skreślić, ale co by mi to dało? tak naprawdę nic. gdybyś chciał, odczytałbyś, co tam jest napisane nawet, gdyby było skreślone.

nie uważam, że przeczytasz ten list. prawdę mówiąc pisząc go moczę kartkę swoimi łzami i chyba nie będę zdolny go podrzucić do ciebie w takim stanie, więc pewnie przepiszę to jeszcze raz. trudno.

to takie głupie. jesteś i byłeś moim idolem, a kiedy miałem okazję Cię poznać, traktowałeś mnie jak powietrze. po prostu starałem się być taki jak ty, a ty tego nie doceniałeś. nigdy nie odbierałeś ode mnie telefonów (tak, jak ja teraz nie odbieram telefonów od ciebie bo wiem, że dzwonisz w tym momencie spanikowany). wiesz, jak ja się czułem?

nie miałem nikogo bliskiego oprócz May i Ned'a. w szkole nikt mnie nie lubił, bo wiesz, „Penis Parker" taki śmieszny.

nie zliczę ile razy Cię potrzebowałem, a Ciebie po prostu nie było. ale nie mam Ci tego za złe. rozumiem, że nie chciałeś mieć kontaktu z głupim piętnastolatkiem (!!!!!!), ale chociażby mogłeś mi to powiedzieć.

kiedy walczyliśmy przeciwko panu wujkowi Kapitanowi Ameryce, poczułem się ważny. jakbym naprawdę odgrywał jakąś ważną rolę w tym wszystkim, a prawda jest taka, że nie odgrywałem. dalej traktowałeś mnie jak obcą Ci osobę.

ale nie mam ci tego za złe. rozumiem, że nie chciałeś się zadawać z nastolatkiem, który nic by nie wniósł do twojego życia. rozumiem to, że zawsze, jak miałem jakiś problem bardziej wspierał mnie pan wujek Doctor Strange. nigdy mi nie przeszkadzał wasz związek (i proszę, pomińmy to, co było (jest?) pomiędzy mną a Lokim), ba! nawet się z niego cieszyłem i życzę Wam jak najwięcej miłości.

i o mój boże, zaraziliście mnie gejostwem (dobrze wiesz, że nie jestem homofobem, napisałem to jako żart). znaczy wiesz, bez urazy, ale taka prawda!

ciocia May jak się dowiedziała o moim związku z Lokim, o mało nie zeszła na zawał. wtedy przy okazji powiedziałem jej, że jestem gejem. w miarę dobrze to przyjęła, nie licząc pięciominutowej chęci wywalenia mnie z domu.

  pamiętasz te chwile, gdy chciałeś, żebym został avengerem? tak, ja też. nie zgodziłem się, wiesz dlaczego?

  bo już wtedy było źle. wiedziałem, że popełnię samobójstwo. nie chciałem wam niszczyć reputacji. bo co? „avenger popełnił samobójstwo?" nie do przyjęcia!

chcę tego, na co zasłużyłem. czemu nie może być wreszcie moja kolej? dlaczego nie mogę być szczęśliwy? byłem tak zmęczony udawaniem. gdzie moje szczęśliwe zakończenie?

przed moją śmiercią poznałem jedną osobę. dokładniej Deadpoola. często spotykaliśmy się na dachu by po prostu porozmawiać. bardzo mi pomagał psychicznie, ale on się musiał przeprowadzić. to okropne, wiesz?

nie zdążyłem nawet poznać jego tożsamości, a on ode mnie uciekł. poczułem się wtedy jak najgorsze (za przeproszeniem) gówno.

zbliża się godzina 23. to wtedy umrę, tak to zaplanowałem. a więc drogi panie Stark, kończę. jednocześnie ten list i moje życie.

do widzenia, panie Stark
kiedyś się jeszcze spotkamy
— na zawsze, Peter

p.s: nie zapomnij o mnie








Tony tulił do siebie ciało młodszego chłopaka ze łzami w oczach. Jak on mógł do tego dopuścić? Nie rozumiał. Nie rozumiał dlaczego na pozór zawsze szczęśliwy chłopak popełnił samobójstwo. Po prostu nie rozumiał.

Nie wiedział zbytnio co się dalej działo. Poczuł ręce swojego męża na barkach i to, jak go odciągnął od Petera. Bruce natychmiastowo wziął go do szpitala. Bucky tulił do siebie Steve'a, a Clint samemu starając się nie rozryczeć pocieszał Natashę.

Po parunastu minutach próby uratowania Petera, Bruce wszedł do salonu z grobową miną.

— Przykro mi. Peter nie żyje.

goodbye, mr. stark ⎯⎯ peter parker • one shotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz