2

138 7 5
                                    

W drodze do domu wciąż zastanawiałem się, gdzie podziała się Veronica. Może po prostu szukała kogoś na jedną noc? W każdym bądź razie odczuwałem dziwną tęsknotę za dziewczyną, która zawróciła mi w głowie. Czułem, że jest wyjątkowa. Nie wiem gdzie mieszka, czym się zajmuje, czy ma chłopaka, a może woli dziewczyny? Pytań było wiele, a odpowiedzi na nie zero. Znałem tylko jej imię… Veronica. Wystarczyło tylko tyle, jeden fakt, jedna noc a ja już się zadurzyłem. Z rozmyśleń wyrwała mnie wibracja telefonu. Wyciągnąłem urządzenie z kieszeni flanelowej koszuli, przeciągnąłem po nim palcem odblokowując go i spojrzałem na wyświetlacz.

„Dziś o 20 w hotelu Bloomsbury Park. Pokój 127. Nie spóźnij się.  x ”

Od spotkania dzieliło nas  5 godzin. W głowie układałem plan, by nie pozwolić jej ponownie uciec, ale czy wypada pytać nieznajomą o to, czy kogoś ma? Mogłoby to zabrzmieć bardzo nachalnie, zresztą..na pewno tak by to zabrzmiało. A może warto zaryzykować? Może ona czuje to samo?  Błądziłem myślami, coraz bardziej zatracając się w uczuciu do niej.

Wróciłem do domu, spojrzałem na zegarek. Miałem jeszcze 3 godziny do spotkania z Veronicą. Postanowiłem wyjść wcześniej, żeby wszystko poszło według planu. Dokładnie wiedziałem czego chcę. Ona była wszystkim, czego potrzebowałem. Nie wiedziałem jak to działa, co się ze mną dzieje, ani dokąd to wszystko zmierza. Jedno było pewne, zakochałem się. Zakochałem się w nieznajomej.

Godzina 19:30. Stałem pod Bloomsbury Park z bukietem kwiatów i czekoladkami. Pewnie to był głupi pomysł, ale trudno, miałem to gdzieś, liczyła się tylko ona. Wszedłem do hotelu i spytałem recepcjonistkę o drogę do pokoju numer 127. Podszedłem do windy i wcisnąłem przycisk oznaczający 2 piętro. Po kilku chwilach stałem już pod drzwiami wyznaczonego pomieszczenia. Zegarek wskazywał 19:58. Bez chwili zawahania zapukałem. Poczułem przyspieszone bicie serca, gdy usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi. Zobaczyłem ją. Stanąłem jak wryty. Była najpiękniejszą osobą, jaką w życiu widziałem.

-Wejdziesz, czy zamierzasz tak tu stać przez całą noc? – zadrwiła ze mnie, zagryzając przy tym wargę.

Niepewnie wszedłem do środka, dałem jej kwiaty, czekoladki i mruknąłem  nic  nie znaczące ‘cześć’. Czekałem na jej ruch, no to, czego ona ode mnie oczekuje.

- Michael, naprawdę nie musiałeś mi tego kupować. Niepotrzebnie wydałeś kasę. – powiedziała spokojnym głosem.

-Po prostu chciałem być miły. Um.. po co chciałaś się spotkać? – zapytałem i usiadłem na łóżku.

- Dobrze mi było wczoraj z tobą. Stwierdziłam, że nie musimy tego tak szybko kończyć. – szepnęła i usiadła na moich kolanach, obejmując moją szyję.

-Mi z tobą też było dobrze. Tylko nie rozumiem dlaczego tak szybko uciekłaś. Mogłabyś to wytłumaczyć?

Nie uzyskałem odpowiedzi, bo uciszyła mnie pocałunkiem. Jednym, drugim. Wiedziała czego chce, a ja chciałem jej to dać. Wykonywałem każde jej polecenie, sprawiałem, żeby było jej tak dobrze, jak nigdy dotąd. Nasze ciała idealnie ze sobą współgrały przy moich kolejnych, mocnych pchnięciach. Moje imię w jej ustach brzmiało tak nieziemsko. Była taka piękna, a ja nie potrafiłem się jej oprzeć. Po wielu godzinach przyjemności usnęła w moich ramionach, a ja już wiedziałem. Wiedziałem, że trzymam w dłoniach mój cały świat.

Wymęczony, ale jest, 2 rozdział. Czekam na opinie x  /n

 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 04, 2014 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

english love affairOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz