PROLOG
Ona to czuła. Przeczuwała już od pierwszych dni, że to niewinne stworzenie wyróżnia się od innych, przeczuwała też, że może wyrządzić wiele kłopotów.
Była jego matką. Prawdę powiedziawszy od początku wiedziała, że to ją zabije.
Gładziła wieczorami końcówkami palców skórę brzucha i mówiła do niego w pradawnym języku. Więzi jej gatunku były znacznie potężniejsze niż te ludzkie, przesiąkały ją jego odczucia i reakcje.
Reakcje – głównie strach. Bawiło ją to, był jej pierwszym dzieckiem, które reagowało na zewnętrzne bodźce strachem i niepokojem. Reagował tak na wszystko co nowe, każdy nowy głos, zapach, nawet smak. Spokój osiągał tylko przy rodzinie, co definitywnie odziedziczył po swoim ojcu. Przejechała ręką po skórze swojego śpiącego kochanka i ucałowała go w czarne, długie włosy. Nie informowała go o swoich przeczuciach, a to mocno ją przytłaczało. Obawiała się, że Kuramu może mieć do niej wiele żalu po porodzie – zdecydowanie w wyborze między życiem jej, a ich dziecka wybrałby ją. Zakochali się w sobie szaleńczo i dynamicznie, szybko doczekując narodzin pierwszego syna – Chaosa.
W trójkę przebyli spory kawał świata, zanim znaleźli miejsce dla siebie. Zaczynali u stóp dzisiejszego obszaru Szafiru, wtedy jeszcze przepięknych niezamieszkanych obszarów leśnych, kierując się na północ. Osiedlili się na terenach górskich, budując posiadłość na wzgórzu za rzeką, sąsiadując z niewielką osadą. Lilith potrafiła zjednać sobie demony, Kuramu i Chaos zaś byli bohaterami dla okolicznych demonów. Niedługi czas później założyli pierwsze oficjalne miasto demonów – Kanta.
Te czasy były dla małżeństwa czasem satysfakcjonującym i niemożliwie budującym. Nie było to zaskakujące – mówiło się, że Kuramu jest potomkiem bogów, a razem byli parą silną, charyzmatyczną i przyszłościową. Ojciec wyróżniał się, podobnie jak ich syn. Wzbudzali zachwyt, zachwycał ich sposób walki, nietuzinkowy sposób użycia mocy, niesamowite umiejętności strategiczne. Ona planowała, wyliczała i rozpisywała, doskonała negocjatorka.
Również spisywała – wszystkie stoczone bitwy, walki, słyszane i przekazywane z ust do ust dzieje, kopiowała zachowane pergaminy, rekonstruowała, badała i tworzyła najważniejsze dla demonów dzieło – Demonologię. Księgę rangi najwyższej, chronionej przez prawo, aktualizowanej na bieżąco i budowanej starannie przez jej ciężką pracę. Przerwała pisanie tylko raz, na osiem miesięcy, a rolę kronikarza przejął jej pierworodny. Narodziny drugiego syna celebrowali więc jako władcy potężnie rozwijającej się społeczności. Do potęgi Kanty i obszaru Ametystu przyłączały się kolejne demoniczne obszary, pierwsze Szafir, region o silnej pozycji ekonomicznej, nakierowanej głównie na ekonomię związaną z surowcem, później Rubin – dzielnica portowa, morska. Razem z przedstawicielami obszarów stoczono rozmowy, podpisano traktat i demony zjednoczyły się w jedno państwo – Kantarę.
Pierwsze prawdziwe państwo demonów.
Dla niej było to jak znak. Narodził się Cień, jej drugi syn, narodziła się Kantara. Choas odznaczał się wyjątkowymi umiejętnościami walki, od dziecka sam pchał się pod ramię ojca w trakcie wypraw i bitew. Lilith nie widziała w nim w jednak przyszłości na tronie, choć nie miała do tego żadnej postawy. Chodziło o przeczucie, bardzo silne przeczucie, to samo, które czuła wobec dziecka noszonego pod niebijącym, demonicznym sercem. Jeśli Chaos zasięgnie tronu, zginie. Tym spostrzeżeniem podzieliła się jednak z Kuramu. Przestrzegła pierworodnego syna, który nie podzielił się z nią reakcją.
Nie zauważyła rywalizacji między braćmi, a bardzo zwartą, zgraną współpracę. Chaos nie szczędził ciała młodszego brata na treningach, Cień poświęcał dużo czasu na naukę teorii i zagłębiania się w temat ekonomii. Potęga się rozrastała – sen prademonów o zjednoczonej społeczności demonów powoli stawał się realiom. Demony z różnych obszarów Otchłani przybywały do Kantary, budując kolejne miasta, wsie i osady.
YOU ARE READING
Desert
FantasyDrzewa przybierały odcień czerwieni i mocnego, chłodnego fioletu. Ze względu na późną porę dnia cały las pochłaniały ostre, czerwone promienie. Hades przyglądał się temu z ciekawością. Zza gałęzi spoglądało na nich wielkie, czerwone słońce, otulone...