Rozdział 57

2.6K 81 7
                                    


Notka od autora:

Ten rozdział będzie trochę długi, więc czytanie go, może (ale tylko może) trochę zająć. Plus jest taki, że to już ostatni rozdział  ;)

Więcej powiem w rozdziale z podziękowaniami.

________________________________________________

Zayn Blake

~*~

Kiedy się obudziłem byłem w jakimś pokoju. Jeszcze nie mogłem otworzyć oczu, ponieważ nie chciały się mnie słuchać. Tylko miarowe dźwięki, dobiegające z maszyn stojących obok mojego łóżka przerywały ciszę, panującą w pomieszczeniu.

Mówi się na to miarowe? A nie rytmiczne? Hmm... Nie jestem pewien.

Tata mówił, że jeżeli coś stuka lub piszczy z takim samym tempem, to wtedy się mówi, że to miarowy dźwięk.

A właśnie, gdzie jest tata? Powinien mnie budzić na śniadanie.

Kiedy próbowałem wstać, nie mogłem otworzyć oczu, bo nie chciały się mnie słuchać, a wszystko mnie bolało i przez pewien czas nie wiedziałem co się za mną dzieje.

Ponownie położyłem się i udało mi się otworzyć oczy. Dookoła mnie białe ściany, a gdy spojrzałem w bok, znalazłem źródło tego ciągłego pikania. Widziałem takie maszyny w filmach i wiem, że pokazują, czy czyjeś serce bije i jak szybko.

Tylko czemu jestem w szpitalu?

Zdjąłem z palca dziwny spinacz z kabelkiem i nagle ta maszyna obok zaczęła głośno piszczeć.

Za moment do pokoju wbiegła zmartwiona pielęgniarka, ale na widok mnie patrzącego się na nią, zatrzymała się w miejscu.

Oboje nic nie mówiliśmy, ale musiałem się o coś jej zapytać, bo naprawdę nie wiem, gdzie są moi rodzice.

- Em... Dzień dobry proszę pani.

Zdziwiło mnie jak bardzo miałem sucho w gardle i jak mój głos brzmiał inaczej przez to.

Może zachorowałem i przez to jestem w szpitalu?

- Zaczekaj, za moment wrócę.

Wyszła z pokoju i wróciła z kubkiem, podała mi go i okazało się, że przyniosła mi wodę. Pewnie też usłyszała, jak mi zaschło w gardle.

Napiłem się i mogłem w końcu normalnie mówić.

- Chłopcze ty... Obudziłeś się?

- Tak? A jak długo spałem?

Powoli bardziej się zbliżyła i ostrożnie usiadła na moim łóżku, kładąc mi dłoń na ramieniu.

- Powiedz, co pamiętasz jako ostatnie.

Poczułem coś dziwnego, słysząc jej głos i widząc, jak patrzy się na mnie zmartwiona. Mogłem wyczuć po zapachu, co czuje, ponoć wszystkie wilkołaki tak potrafią, ale mama i tata mówili, że tylko ja tak wcześnie umiałem to opanować.

Właśnie, mama i tata...

- Ostatnie co pamiętam, to jak z mamą, tatą i moim starszym bratem jechaliśmy po lody. Obiecali mi, że mnie zabiorą, ale za bardzo nie pamiętam, co było potem.

Słyszałem, jak głośno wzięła oddech, a jej serce zaczęło głośno i szybko bić.

Ostrożnie usiadłem i wziąłem jej dłoń z mojego ramienia w swoje mniejsze.

Odmiana ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz