Tydzień do premiery - Hot fragment ;-)

720 61 9
                                    


Za  tydzień premiera, więc przychodzę do Was z gorącym fragmentem.

(a wszystkich, którzy niecierpliwie czekają na nowy rozdział TDS, informuję: do końca tygodnia powinien się pojawić, pomału wychodzę na prostą i nadrabiam zaległości)


****

– W tym domu się nie pali – stwierdzam grobowym tonem i rzucam z wielką mocą na blat trzymaną w ręku ścierkę.

– W tym domu też się nie masturbuje, myśląc o kumplu swojego brata, nie robi się ciasteczek z maryśką i nie upra­wia seksu na schodach w piwnicy. A jednak to wszystko się wydarzyło. Jeszcze jakieś zakazy?

– Jezu... – wyduszam z siebie, bo brakuje mi innych słów.

– Jak trwoga, to do Boga? – Bruno ironizuje z satysfak­cją, a potem wywala niedopałek papierosa do zlewu, mu­skając przy tym moje ramię. – Adam śpi, twoi rodzice wy­jechali... To jakie mamy plany?

Nie. To wcale nie zabrzmiało dwuznacznie.

– My? Nie wiem jak ty, ale ja jestem zajęta, bo robię ma­kowiec – odpowiadam z udawaną dumą. Jakbym wiedziała, jak się do tego zabrać... Przecież nie wyciągnę przy nim te­lefonu i nie zacznę szukać przepisu w internecie.

– To świetnie się składa. Ty sobie rób ten swój makowiec, a ja zjem w spokoju śniadanie. – W przeciwieństwie do mnie Bruno nieustannie się uśmiecha. Idzie do lodówki i robi to, co zwykle: wyciąga karton mleka i pije z niego w taki sposób, że mięśnie w moim podbrzuszu rozkosznie się zaciskają.

– Miałam się powstrzymać, ale to silniejsze ode mnie: w tym domu także nie pije się wprost z kartonu.

Nie mam pojęcia, dlaczego to powiedziałam. Powinnam przestać się odzywać, wtedy może dałby mi spokój i sobie poszedł.

– Ach tak? – Bruno powoli odstawia karton z mlekiem i nie spuszcza ze mnie wzroku. Wygląda jak przyczajony ty­grys. – Ty i te twoje zasady, co? Uwielbiasz ich przestrzegać, ale zdradzę ci sekret: jeszcze bardziej uwielbiasz je łamać, choć nawet nie zdajesz sobie z tego sprawy.

– Znów bawimy się w psychoanalizę, doktorze? Może lepiej zajmij się śniadaniem, a ja wrócę do szykowania ma­kowca.

– Jakoś straciłem apetyt. Nie potrafię jeść, gdy uwie­ra mnie kij. Wiesz, taki kij, który mają w tyłku niektóre zarozumiałe paniusie. – Bruno robi krok w moją stronę i krzyżuje ręce na piersi. Wpatruję się w napięte mięśnie na jego przedramionach.

Gdy docierają do mnie jego słowa, mam ochotę wymie­rzyć mu policzek, ale znając jego pokrętną logikę, pewnie miałby wielką satysfakcję z tego, że udało mu się mnie spro­wokować. Trzymam więc nerwy na wodzy, choć robię to z trudem.

– Wolę mieć kij w tyłku niż być zarozumiałym, egocen­trycznym, wyrachowanym...

– Seksownym, namiętnym, z doskonałym ciałem, któ­re doprowadza cię do szaleństwa... – wchodzi mi w słowo z pełnym zadowolenia wyrazem twarzy.

– Właśnie o tym mówię: zarozumiały i egocentryczny dupek! – cedzę przez zaciśnięte zęby.

– Sztywna sucz, która myśli, że pozjadała wszystkie ro­zumy.

– Sucz?! – Biorę się pod boki i rzucam mu rozwścieczone spojrzenie. – Szanujesz kogokolwiek poza własną osobą? Czy może obrażanie innych to twoje nowe hobby? Wiem! Podnosisz sobie w ten sposób samoocenę. Choć nie mam pojęcia, po co. I tak jest już przerażająco wielka! – Unoszę się. Jedno muszę mu przyznać: wie, jak wyprowadzić ko­bietę z równowagi.

Wie też, jak doprowadzić ją do orgazmu, ale mniejsza z tym.

– Skończyłaś już? – Patrzy na mnie znudzonym wzro­kiem, doprowadzając mnie do szału.

– Dopiero się rozkręcam.

– To lepiej przestań. – Staje naprzeciwko mnie, jeszcze bliżej, i wydaje mi polecenie.

– Bo co? Bo ty tak mówisz? Bo myślisz, że możesz przy­jeżdżać sobie tutaj, ot tak, i robić zamieszanie? Bo wydaje ci się, że skoro mój brat i rodzice jedzą ci z ręki, to ja też zacznę?

– Mam wrażenie, że już kiedyś się o to kłóciliśmy – mówi coraz bardziej zniecierpliwiony. – Przestań albo po prostu cię uciszę.

– Ha! Czasami, rzadko, bo rzadko, ale potrafisz być za­bawny. – Przekrzywiam głowę i patrzę na niego spod zmru­żonych powiek. – Uciszysz mnie? Nie dasz rady, mam wiele do powiedzenia na twój temat i nie są to miłe rzeczy, ale czas, byś w końcu to od kogoś usłyszał, bo każdy doskonale wie, że jesteś du...

– Ostrzegałem.

Chcę coś odpowiedzieć. Naprawdę chcę. Mam na końcu języka mocną ripostę, ale nim zdążę ją wygłosić, on chwy­ta mnie za nadgarstki, przyciąga gwałtownie do siebie, tak że wpadam z impetem na jego twardą pierś, i całuje, tak po prostu. Wie, jak wyprowadzić kobietę z równowagi, wie, jak doprowadzić ją do orgazmu, i jeszcze wie, jak ją uciszyć.

Jestem pod wrażeniem.

Wszystko, czego pragnę w te święta ZAPOWIEDŹ (Premiera 27 LISTOPADA 2019)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz