Dobrze znany był z uśmiechu
Który zakrył wszystkie troski
Nie narzekał na upały
Nie męczyły go przymrozki
Z twarzy nie schodził mu uśmiech
Wciąż zarażał swą energią
Nikt uwagi już nie zwrócił
Jak te oczy bardzo tęsknią
Spacerując kilka godzin
Stanął przy samotnym drzewie
I wyciągnął sznur z kieszeni
Co przyczyną było, nie wiem
Był szczęśliwszy jeszcze bardziej
Sznur tak mocno go ucieszył
Tak go radość wypełnia
I z uśmiechem się powiesił