28.05.2016

6 0 0
                                    

Dziś osiemnaste urodziny Leny. Wspólnie z dziewczynami zrobiłyśmy jej prezent. Ubrałam swoją jedyną sukienkę (tak, moja szafa to głównie jeansy, t-shirt'y i bluzy) i szpilki. Właśnie pakowałam torebkę gdy przyszła Karolina, Monika i Kasia. Razem włożyłyśmy ogromny karton do bagażnika auta mojej mamy. Wsiadłyśmy do pojazdu i ruszyłyśmy do Pułtuska na imprezę.
- Bawcie się dobrze! - powiedziała mama gdy wysiadłyśmy z auta.
- Ania daj znać jak bedziecie chciały wrócić przyjade po was.- dodała
- Spokojnie, jedź ostrożnie.
Kobieta uśmiechnęła się i odjechała z podjazdu.
Weszłyśmy na sale śpiewając. Lena podziękowała i rozpakowała prezent. W środku znajdowała się deskorolka, śmieszne kapciuszki i butelka wina. Usiadłyśmy do stołu. Zjadłam miske rosołu i musiałam wyjść się przewietrzyć. Nie lubie małych pomieszczeń, a sala nie była za duża. Usiadłam na krześle pod parasolem. Marcin wyszedł za mną.
- Wszystko ok? - spytał zmartwiony
- Tak tylko za ciasno, sam wiesz. - spojrzałam się na pustą ulice i park za nią.
- Może się przejdziemy? - spojrzałam w okno baru.
Dziewczyny machały rekoma bym poszła. Zgodziłam się. Przeszliśmy przez ulice i poszliśmy w głąb parku. Rozmawialiśmy o wszystkim, o tym czy okazywać przy jego dalszej rodzinie że jestesmy razem, czy poczekać do mojej pełnoletności. Ustaliliśmy że nie ma co tego kryć. Wróciliśmy po około 30 minutach.
- I jak wróbelki? - spytała Domi
- A dobrze Ania się słabiej poczuła a tak to wszystko w porządku.
Pobawiłiśmy się trochę z dziewczynami na parkiecie. Po każdej piosence miałyśmy robic przerwe, było po prostu za ciepło. Po ulubionej piosence Domi wyszłam na dwór. Zauważyłam ze jedna z przyjaciółek Leny, króra poznała na imprezie, podlizuje się do Marcina. Podeszłam do nich i usiadłam chłopakowi na kolanach, a ten obioł mnie w pasie.
- To wy jesteście razem? - spytała z udawanym zdziwieniem.
- Nie, rozdzielenie. - rzuciłam jej pogardliwe spojrzenie.
- A długo to już trwa?
- Wystarczająco długo żebym mogła ci powiedzieć że nie masz szans.
- Hania! Chodź zatańczyć nasza ulubiona piosenka leci. - krzyknęła Lena, dziewczyna odwróciła się na pięcie i poszła
- Nie musiałaś tak ostro. - powiedział chłopak popijajac sok z szklanki.
- Uwierz, musiałam... Szkoda że Lena ja zawołała bo byś wtedy powiedział że było ostro.
- Oj uspokój się, złość piękności szkodzi.
- Już za późno. Mi już nic nie zaszkodzi. - zkwitowałam krótko.
Wstałam z kolan chłopaka akurat leciała spokojna piosenka. Marcin szybko wstał i złapał mnie za biodra zaczeliśmy tańczyc na środku podjazdu. Wtuliłam głowę w jego ramię.
- AŁA!
- Hania nic ci nie jest? - przybiegła Lena
Dziewczyna leżała na schodach.
- Ofiara losu... - szepnęłam sobie pod nosem.
- Skreciłam kostkę, i jak ja teraz wystąpie na konkursie tańca. - zaczęła się nad sobą użalać.
Podeszliśmy do nich trzymajac się za ręce.
- Tylko co najwyżej stłuczenie. - stwierdziłam
- A skąd wiesz mądralo? - spytała z pogardą Hania
- Obie kostki miałam skręcone, w takim stanie nie mogła byś nawet odruchowo ruszyć palcem u stopy, a ty poruszasz nimi normalnie. - stwierdziłam i weszłam do baru napić się soku.
Do jakiś 3 godzinach tańcowania miałyśmy dość. Zadzwoniłam po mamę by po nas przyjechała. Pożegnałyśmy się ze wszystkimi i wsiadłyśmy do auta. Po 15 min byłyśmy w domu. Przebrałam się w piżamy, zmyłam makijaż i położyłam się spać.

Nasza kartka z pamiętnikaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz