𝘴𝘮𝘢𝘬 𝘵𝘺𝘤𝘩 𝘸𝘢𝘳𝘨

1.1K 95 111
                                    

Tekst napisany kursywą oznacza, że bohaterowie mówią albo po rosyjsku, albo po ukraińsku, albo po polsku.

Z rosyjskiego:

skovorda — patelnia

izvinite — przepraszam

narkotiki — narkotyki

ya ostavil tebya — zostawiłem ciebie

sovershenno odin — zupełnie samego

Govorit' po angliyski — mów po angielsku

Rossiya — Rosja

V Rossii ochen' kholodno — W Rosji jest bardzo zimno

byl w Rossii — był w Rosji

Z ukraińskiego:

V Ukrayini bulo pryyemno — Na Ukrainie było miło

Ukrayina — Ukraina

[nie mogłam się powstrzymać, pozdrawiam z tłumaczem google]

✰✰✰

Zdenerwowany mężczyzna stał przed drzwiami sklepu „Hobart i Blackwell" tak samo przestraszony jak wiele lat wcześniej. W końcu nie zawsze odcina się od najbliższych ci osób na prawie rok, prawda?

— Theo, zawsze możesz odejść i nie wracać — szepnął cicho. — Ale nie jesteś aż takim tchórzem, pamiętasz? — Podniósł rękę i już miał nacisnąć zielony dzwonek, nie zmieniony przez tyle lat, kiedy drzwi same się otworzyły, a przed nim stanął uśmiechnięty staruszek.

— Theo, synu! Nareszcie wróciłeś! — wykrzyknął radośnie i ojcowsko objął zdezorientowanego blondyna. — Tak się cieszę, bardzo nam ciebie brakowało! — Odsunął się od niego na odległość ramion i spojrzał mu w oczy. — Zrobiłeś coś z włosami? Pewnie nie, odrobinę zarosłeś, ale zaraz to naprawimy!

Nam? Z kim jeszcze Hobie przebywał przez ten rok? przemknęło Deckerowi przez głowę. Pippa? Pani Vogel? A może chodzi o Popczika?

— Wchodź, obaj bardzo za tobą tęskniliśmy! — Hobie otworzył drzwi i gestem pokazał, by Theo wszedł do środka.

— Przepraszam, że spytam, ale z kim pan jest...? — spytał cicho mężczyzna, nadal czując się niepewnie w domu, w którym spędził ogromną część swojego życia.

— Hobie?! Kto się przypałętał?! — To on. Theo wszędzie poznałby ten głos, ten ledwie dosłyszalny słowiański akcent, tą delikatną chrypkę, to przejęcie w głosie. — Kurwa, ktoś cię atakuje?! Mam tylko skovorda!

Mężczyzna z burzą loków zbiegł ze schodów, trzymając w dłoniach patelnię. Jego długie palce mocno trzymały jej uchwyt, a twarz wyrażała po kolei zdenerwowanie spowodowane domniemanym atakiem na siwego staruszka, niedowierzanie, zapewne na widok Theo i radość, również z powodu przybycia blondyna. On sam skulił się od razu, kiedy tylko skrzyżowali spojrzenia. W jego ciemnych, stalowych oczach nawet wpół ślepy Decker mógł dojrzeć niepokój.

— Hej, Boris... — zaczął mówić okularnik, od razu gdy wyrwał się z chwilowego stanu otępienia.

Ale nie dokończył, bo Boris odwrócił się i wbiegł z powrotem po schodach do góry, a Popczik nawet nie spoglądając na swojego byłego opiekuna, puścił się biegiem za nim.

— Musisz mu wybaczyć, jednak długo cię nie było — westchnął James, patrząc w górę, zauważając jeszcze, jak ciemne, przydługawe włosy Pavlikowskyego migają na półpiętrze. — Nie było dnia, w którym by o tobie nie opowiadał, nie wspominał waszego dzieciństwa, nie obwiniał się, że wszystko złego, co ci się przytrafiło stało się przez niego. Uwierz, kiedy codziennie słuchasz „lepiej byłoby, gdyby nigdy mnie nie spotkał" podczas kolacji, nie ma szans, żebyś nie pogrążył się choć odrobinę w depresji.

𝙨𝙢𝙖𝙠 𝙩𝙮𝙘𝙝 𝙬𝙖𝙧𝙜.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz