Gdy dochodziła godzina 4am stwierdziłam, że czas wracać do domu, bo i tak gdy wstanę, będę umierać. Podeszłam do tańczącej Summer.
- Będę się już zbierała - powiedziałam próbując przekrzyczeć muzykę.
- Dobra - odkrzyczała, a po chwili stała obok mnie. - Do zobaczenia.
Pożegnałam się z przyjaciółką i wyszłam z klubu. Po kilku godzinach zabawy w dusznym klubie, mogłam odetchnąć. Telefon rozładował mi się już dawno temu, więc nie miałam nawet jak zadzwonić po taksówkę, a do klubu nie chciało mi się wracać.
Ruszyłam w stronę domu, ale po kilku minutach myślałam, że nogi mi odpadną. Zdjęłam szpilki i szłam na boso.
Chyba po pół godzinie byłam w domu. Weszłam do środka po cichu, aby nie obudzić mamy. Rzuciłam szpilki na korytarzu i po cichu weszłam na górę. Przebrałam się w piżamę, poszłam zmyć makijaż, zgasiłam światło i poszłam spać.
***
Obudziłam się koło 13. Moja głowa pękała i miałam strasznie sucho w gardle. Jakimś cudem obok łóżka na szafce leżała woda i tabletki przeciwbólowe.
Poszłam do łazienki, aby się jakoś ogarnąć. Gdy z niej wyszłam, ubrałam swoje dresy, a włosy uczesałam w kucyka i zeszłam na dół.
- Dzień dobry - powiedziała mama z salonu.
- Cześć mamo - odpowiedziałam wchodząc do kuchni.
- Dobrze się bawiliście? - zapytała stojąc w wejściu.
- Tak, głowa jeszcze trochę mnie boli. Dziękuję za tę wodę i leki - powiedziałam i uśmiechnęłam się w stronę mamy.
- Nie ma za co, koło 5pm wychodzę.
- No dobrze, może zadzwonię do Summer i zapytam jej jak się ma.
- Świetny pomysł - powiedziała i wróciła do salonu.
Zrobiłam sobie śniadanie, dość późne śniadanie i gdy skończyłam je jeść, poszłam na górę po telefon.
Wybrałam numer Summer i zaczęłam do niej pisać SMS'a, stwierdziłam, że rozmowa nie jest najlepsza.
Ja: I jak żyjesz?
Summer❣️: Trochę, a ty?
Ja: Może być
Summer❣️: Co powiesz na kawę w Starbucks?
Ja: O której?
Summer: 4pm?
Ja: Dobra, do zobaczeniaNie dostałam już żadnej wiadomości, więc położyłam telefon na biurku. Podeszłam do wieży i włączyłam po cichu radio. Położyłam się na łóżku i leżałam tak patrząc w sufit. Nigdy mi się tak nie nudziło.
Spojrzałam na zegarek nad drzwiami, który wskazywał 3pm. Wstałam i zaczęłam się szykować. Podeszłam do szafy i wzięłam ubranie. Ubrałam się w przygotowany strój:
poszłam się pomalować oraz rozczesać włosy i byłam gotowa. Wzięłam jeszcze telefon oraz pieniądze i zeszłam na dół. Zabrałam swoje klucze z komody, założyłam swoje Vansy i wyszłam z domu. Summer akurat dochodziła do mojej furtki.
Przywitałyśmy się i ruszyłyśmy w stronę Starbucks'a. Gdy doszłyśmy do kawiarni, zamówiłyśmy to co zawsze czyli Latte. Oczywiście poszłyśmy do parku na naszą ulubioną ławkę.
Rozmawiałyśmy o wczorajszej imprezie i śmiałyśmy się w niebo głosy z rzeczy, które przytrafiły się naszym kolegom. Po około godzinie dziewczyna musiała wracać do domu, więc pożegnałyśmy i ona poszła w swoją stronę.
Stwierdziłam, że posiedzę jeszcze chwilę w parku, bo i tak mama wyszła i nie ma nikogo w domu. Wstałam z ławki i chciałam okrążyć park. W połowie drugi z kimś się zderzyłam i upadłam na ziemię. Chłopak miał na sobie kaptur i okulary przeciwsłoneczne, mimo że słońce nie świeciło mocno.
- Przepraszam bardzo - powiedział i pomógł mi wstać.
- Nic się nie stało. - po chwili jednak dotarło do mnie, że skądś kojarzę ten głos.
Chłopak zdjął okulary i dopiero po chwili dotarło do mnie to, że to jest Bradley Simpson.
No i jest kolejny rozdział. Mam nadzieję, że się wam spodoba // lots of love xx
CZYTASZ
My story with Bradley
FanficNatalie (19) od zawsze chciała spotkać The Vamps, ale najbardziej z nich wszystkich Brada (24), czy w końcu jej się uda? Przekonacie się czytając tę opowieść. Serdecznie zapraszam 💕