*Ryan*
Z każdą chwilą stresowałem się coraz bardziej tym że niedługo mam spotkać się z Andym. Nie przemyślałem tego i wybrałem moment gdy będziemy sami.
A w mojej sytuacji to raczej nie wyjdzie na dobre.
Cholernie chciałem się z nim spotkać. Tęskniłem za nim. Ale wiedziałem, że nie możemy. Zresztą... Jakby Mikey się dowiedział o tym, że w ogóle z nim pisałem już by mnie zabił.
Typo definitywnie nie radzi sobie z zazdrością,co tylko sprawia, że boję się o Andy'ego. Ludzie pod wpływem emocji są różni, a ja nie chcę aby stała mu się krzywda. Jest zbyt delikatny na to wszystko.
Moje rozmyślenia przerywa dzwonek do drzwi. Patrzę odruchowo na zegarek.
Jak zawsze punktualny
Podchodzę do drzwi i je otwieram. Od razu czuję jak Andy rzuca się mi na szyję i mocno oplątuje ją swoimi łapkami. Zamykam drzwi i obejmuje blondyna, gladzac go odruchowo po plecach.
Nie wiem ile tak stoimy, ale na pewno jest to trochę dłużej niż kilka sekund.
W końcu Andy trochę się odsuwa ale nadal jest blisko mnie. Jego dłoń ląduje na mijje klacie,a on sam podnosi twarz w górę aby móc spojrzeć mi w oczy.
-Tak bardzo tęskniłem-szepcze cicho opierając głowę mój obojczyk. Gładze go po włosach,bardzo delikatnie.
-Ja za Tobą też Andy. Bardziej niż myślisz-szepcze mu do ucha na co chłopak tylko się mocniej we mnie wtula.
Czy możemy zostać tak już na zawsze?
*Andy*
W momencie w którym wylądowałem w ramionach Ryana, poczułem w końcu 100% szczęście. Wiedziałem, że nie powinno tak być, ale nie umiałem nic na to poradzić. Chciałbym zerwać z Cobbanem, ale wiedząc jak jest w stosunku do Ryana może mu chcieć potem zrobić krzywdę obarczajac go winą.
A ja nie chcę żeby coś mu się stało.
Obecnie mija już jakieś 2 godziny od kiedy jestem u Beaumonta. Ciągle się śmiejemy z naszych komentarzy dotyczących tego co się dzieje na ekranie telewizora. Chociaż ja od 10 minut wgapiam się w Ryana i brunet doskonale zdaję sobie z tego sprawę ale nie reaguje na to zupełnie.
W końcu zaczynam się denerwować brakiem uwagi z jego strony i wyłączam telewizor siadając na jego biodrach okrakiem.
–Olewasz mnie–mówię oskarżycielsko na co Ryan zaczyna się śmiać.
–Jesteś czasami jak takie malutkie dzidzi, które jak nie dostaje uwagi to robi raban–jego dłonie lądują po obu stronach mojej tali. Ja swoje zapłatam na jego szyji i opieram swoje czoło o jego.–Nie powinniśmy chyba być aż tak blisko. Masz chłop...–przerywam jego wypowiedź kładąc mu palec na usta i kręcąc przecząco głową prosząc go tym samym aby o tym nie mówił.
Chcę chociaż na chwilę zapomnieć o tym, że on jest i móc cieszyć się bliskością osoby na której mi zależy.
Patrząc mu w oczy zbliżam się do niego i delikatnie łączę ze sobą nasze usta.
I właśnie w tym momencie nasze bariery puszczają.
Zaczynam się całować z każdą chwilą coraz pewniej i mocniej. Nasz pocałunek staje się coraz bardziej niedokładny, a my co raz bardziej spragnieni siebie nawzajem.
I nawet jeśli następnego dnia będę miał problemy z chodzeniem i pewnie mówieniem,to nic. Ważne jest to, że tej nocy ja i Ryan byliśmy bliżej siebie niż kiedykolwiek wcześniej i sprawiło nam to cholerną przyjemność.
----
Plan był inny. Ale stwierdziłam, że czemu nie. Potem może być ciekawie... Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba. Jeśli tak dawajcie gwiazdki. Love you guys♥️
CZYTASZ
Trust Me ||Randy||Instagram
Fanfiction📸-Instagram 📳-wiadomości prywatne 🖊️-opisowe ❌-nie rozdział Istotne informacje: -Chłopaki na początku nie mieszkają w jednym domu -Możliwe, że w dalszych częściach książki pojawi się Mikey więc jeśli o nie lubisz może Ci być trudno czytać rozdzia...