Isabelle Lightwood nie potrzebowała pretekstu, by wybrać się na zakupy, podczas których mogłaby wydać większość swoich oszczędności, jednak kiedy go posiadała, robiła się jeszcze bardziej nie do zniesienia. Alec już niejednokrotnie miał wątpliwą przyjemność doświadczyć tego na własnej skórze, choć tym razem miało być inaczej niż zwykle... ale od początku.
Wszystko zaczęło się, kiedy Clary i Jace po trzech latach narzeczeństwa w końcu postanowili podjąć konkretne działania w kwestii organizacji ślubu - ustalili datę, wynajęli lokal, rozesłali zaproszenia. Rozpoczęły się także wielkie poszukiwania sukni ślubnej, w czym rzecz jasna Isabelle musiała brać czynny udział. Zjeździła razem z Clary chyba wszystkie salony mody ślubnej w Nowym Jorku, przeglądała wszystkie dostępne modele w poszukiwaniu tej idealnej, do każdej z nich dobierając przy okazji pasującą biżuterię. Przez cały czas upierała się, że nie można podejmować decyzji zbyt pochopnie i trzeba rozważyć wszystkie dostępne opcje, co też bardzo ochoczo robiła, angażując się w poszukiwania sukni ślubnej do przesady - tak, że w końcu nawet przyszła panna młoda miała już tego wszystkiego dosyć. Decyzję ostatecznie podjęła sama, jednak Izzy tak czy inaczej była usatysfakcjonowana, że uczestniczyła w poszukiwaniach.
Następnie na celowniku panny Lightwood znaleźli się Jace i Simon. Oczywistym było dla niej, że musi zadbać o ubiór przyszłego pana młodego oraz swojego chłopaka, dlatego kolejny tydzień spędziła na ciągnięciu obu panów po sklepach z garniturami i przymierzaniu na nich wszystkiego, co wydało jej się adekwatne. Simon po czterech latach związku z Izzy w dalszym ciągu nie potrafił przyzwyczaić się do tego, jak bardzo uciążliwa potrafi być w trakcie zakupów jego partnerka, jednak podszedł do tego ze względnym spokojem - w przeciwieństwie do Jace'a, który potrafił tylko narzekać, że nic mu się nie podoba i że i tak nie znajdą niczego, co będzie pasowało do jego zajebistości. Simon nie był pewien, kogo ma bardziej dość kiedy wreszcie zakupy na dobre dobiegły końca.
No i wreszcie, w ostatniej kolejności, nadeszła pora na Alexandra - największą modową porażkę w całym Nowym Jorku. Izzy miała wrażenie, że nawet na swój własny ślub byłby w stanie przyjść w jednym z tych okropnych, rozciągniętych swetrów, dlatego wiedziała, że koniecznie musi wziąć sprawy w swoje ręce, żeby Jace nie musiał wstydzić się za swojego drużbę.
🛍️🛍️🛍️
Alec od godziny spokojnie drzemał na kanapie, jeszcze nieświadomy tego, co go dzisiaj czeka. Odsypiał nocną zmianę - praca w ratownictwie medycznym była satysfakcjonująca, ale przy tym cholernie wykańczająca i kubek kawy niestety nie zawsze wystarczał, by postawić na nogi. Kilkugodzinna drzemka zazwyczaj potrafiła zdziałać cuda... oczywiście o ile nikt nie postanowił sobie akurat w tym czasie atakować go nachalnymi telefonami w sprawach, które niewątpliwie nie cierpiały zwłoki. Przykład? Proszę bardzo...
Tydzień temu, gdy odsypiał wyjątkowo ciężki dyżur, Jace zadzwonił, by pełnym paniki głosem oznajmić Alecowi, że Clary chce go zabić. Zapytany, skąd wzięły się u niego takie przypuszczenia, odpowiedział dramatycznie, że jego narzeczona ma zamiar ugotować kaczkę na obiad... w takich chwilach jak ta Alec naprawdę bardzo poważnie zastanawiał się, dlaczego w ogóle zadawał się z Herondale'm.
Inny przykład? Ależ oczywiście! Miesiąc temu Simon zadzwonił do niego, by oznajmić, że w tej chwili potrzebuje pożyczyć czarną koszulę na pogrzeb jakiegoś dalekiego wujka, bo jego jedyna czarna koszula skurczyła się w praniu, a przecież nie wypada przyjść w granatowej. A ty zawsze ubierasz się, jakby coś ci umarło, więc od razu pomyślałem o tobie. Tak, użył dokładnie takiego zdania. Niech zna łaskę Lightwooda, który ostatecznie pożyczył mu tą koszulę, choć nieszczególnie miał ochotę to robić.

CZYTASZ
Anioł ubiera się u Bane'a
أدب الهواةJace i Clary biorą ślub, z tej okazji Izzy postanawia zabrać Aleca na zakupy i znaleźć mu garnitur odpowiedni na tę uroczystość. Nikt nie mógł przewidzieć, czym skończy się to wyjście - Alec będzie miał na wesele nie tylko garnitur, ale i osobę towa...