37. "Nie wygląda, jakby chciała umierać"

4.5K 294 19
                                    

    Wampir zbiegł na dół po schodach. Wybiegł na zewnątrz i udał się w stronę otaczającego posiadłość lasu. Czuł, jak wypełniające go zdenerwowanie powoli przejmuje kontrolę i nie mógł na to pozwolić w obecności innych. Spojrzał nienawistnie na przebijający się przez drzewa księżyc. Uważał, że jego astralny towarzysz miał teraz niesamowite szczęście, że znajdował się tak daleko. Wampir nie rozumiał, jak mogło się to stać. Dlaczego on spoglądał na wszystko z góry i nie zareagował, gdy pierwsza ważna dla niego osoba od setek lat została niesprawiedliwie pozbawiona szansy na dalsze życie?

    Zacisnął dłoń w pięść i z całej siły uderzył w jedno z drzew. Było dość wysokie, lecz chude, więc złamało się pod wpływem tego ciosu i zaczęło z hukiem uderzać w inne drzewa. Oddychał szybko i głośno. Choć nie musiał tego robić, emocje wzięły górę i kierowały obecnie jego ciałem, sprawiając, że był znacznie bardziej ludzki.

    Zadarł głowę w górę i poczuł na swoich policzkach łzy. Gapiąc się tak w księżyc, zrozumiał. Prawda uderzyła go nagle i spowodowała, że zaśmiał się gorzko. Nie było żadnego towarzysza w niebie, który by z nim rozmawiał. Księżyc to tylko wyjątkowo duży zawieszony w kosmosie kamień. Wszystkie te myśli, wyrzuty sumienia, niepewność, to wszystko świadomość wampira. Był tak samo emocjonalny jak ludzie, których miał za tak słabych i niedoskonałych. Kłamał na prawo i lewo, każdemu jak popadnie, ale największe kłamstwa mówił samemu sobie.

   — Panie. — Usłyszał za sobą głos Michaela.

    Odwrócił się w jego stronę i spojrzał na niego spod byka. Wyższy naprawdę nie wiedział, kiedy odpuścić. To cecha, którą jednocześnie w nim podziwiał i której nienawidził, zależnie od sytuacji.

    — Wolałbym być teraz sam — wysyczał. Jego dłonie znów zacisnęły się w pięści, ostrzegając jakby towarzysza, że powinien się wycofać.

    — Domyślam się, ale jest coś, co czuję się winny ci powiedzieć. — Zrobił kolejne dwa kroki w jego stronę. — Ale to pewnie sprawi, że będziemy mieć obaj problemy z prawem.

    — To może poczekać — nalegał Victor.

    — Wydaje mi się, że możemy pomóc Maureen — stwierdził Michael, wiedząc, że innymi słowami do niego nie dotrze.

    Wzrok Victora złagodniał chwilowo. Ta możliwość zmieniła całkiem jego nastawienie, ale stało się tak tylko na ułamek sekundy. Gniew powrócił dwukrotnie, gdy zdał sobie sprawę z faktu, że Michael najpewniej go okłamuje, próbując wykorzystać ten wrażliwy stan, w którym się znalazł.

    — Co masz na myśli? — wycedził, mówiąc głosem niemal tak gardłowym i zachrypniętym jak jego wilcza postać.

    — Wiesz, że od zawsze fascynowała mnie psychologia — rozpoczął swoją opowieść naukowiec. — Oczywiście, całe ciało osoby jest równie ciekawe, ale mózg to coś, z czym nic nie może się równać — kontynuował, ale widząc zniecierpliwione wywrócenie oczami Victora, postanowił znacznie przyspieszyć. — Wy, Rada, zdecydowanie za szybko spisaliście wampiry półkrwi na straty. Nie potrafiłem się pogodzić z faktem, że nie znamy sposobu na zapobiegnięcie utraty zmysłów po przemianie, więc zacząłem przeprowadzać własne, nieco nielegalne — uśmiechnął się niewinnie — eksperymenty, tworząc wampiry próbne i karmiąc je na kilka innych sposobów.

    — Takie eksperymenty robione były już lata temu, Michaelu — przypomniał mu Victor. Był bardzo bliski rzucenia się na mężczyznę z pięściami za marnowanie jego czasu. — Ty przecież powinieneś o tym wiedzieć najlepiej, bo brałeś w nich udział.

    — Wiem, ale zakazaliście ich, nim miałem szansę spróbować wszystkich możliwości.

    — Przejdź do rzeczy — pospieszył go Victor.

Predator and PreyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz