Obudziwszy się około godziny 7 rano, przetarłam zaspane oczy i popatrzyłam na zwiniętą w kłębek Brukselkę. Dzisiejszy dzień miał zapoczątkować zupełnie nowy etap w moim życiu. Opuszczam normalny świat i udaję się do Hogwartu, szkoły dla osób obdarzonych niezwykłą mocą taką jak moja. Była to dla mnie wielka szansa nie tylko, aby odkryć skrywane od lat tajemnice mojego pochodzenia, ale również, aby po raz pierwszy zaznać prawdziwej przyjaźni.Wstałam z łóżka i od razu skierowałam się do łazienki w celu wyszczotkowania zębów i doprowadzenia moich wiecznie roztrzepanych, rudych włosów do ładu. Niestety była to walka z wiatrakami, moje kudły nie chciały mnie słuchać i nawet magiczna szczotka nie dałaby sobie z nimi rady. Nie można mieć wszystkiego.
Wyciągnęłam z kufra szaty, które pośpiesznie założyłam na siebie. Przyglądnęłam się sobie w lustrze. Biała koszula, grafitowa spódnica i podkolanówki idealnie dopełniała czarna długa peleryna zarzucona na wierzch. Dalej nie mogłam uwierzyć, że dostałam od życia taką szansę. Jeszcze wczoraj mieszkałam w sierocińcu, a dziś idę do szkoły magii i czarodziejstwa. Ciekawe czy moi rodzice byliby ze mnie dumni. Czy pomogliby mi wybrać różdżkę i razem ze mną z niecierpliwością oczekiwali listu informującego o przyjęciu mnie do szkoły. Oboje poznali się w Hogwarcie, jednak ich historia nie była dokładnie mi znana, wiedziałam jedynie jak zginęli. Chciałabym ich zobaczyć, chociaż raz, dowiedzieć się czy przypominałam bardziej mamę, a może byłam idealną kopią ojca. Myślenie o nich dalej sprawiało mi ogromny ból. Mimo, że niedane było mi ich poznać to tęsknota była ogromna, nie miałam nikogo, zawsze byłam zdana na siebie. Poczucie bezpieczeństwa i rodzicielskiej miłości było czymś, czego pragnęłam najbardziej. Ciekawe czy jacykolwiek członkowie mojej rodziny jeszcze żyją, a jeśli tak, to, czemu nie zostałam oddana pod ich opiekę. Tak wiele pytań, a odpowiedzi brak. Wiedziałam jednak, że teraz miałam szansę, aby dowiedzieć się wszystkiego.
Pozostawała sprawa mojej blizny. Odgarnęłam grzywkę i przez chwilę wpatrywałam się w błyskawicę na moim czole. Profesor Dumbledore wyjaśnił mi wczoraj jej pochodzenie. Jestem tą, która przeżyła, dzięki poświęceniu mojej matki zaklęcie śmierci odbiło się od mnie jak od tarczy i rozgromiło najpotężniejszego czarownika tamtych lat. Pamiątka po dniu, który zniszczył moje życie, ale uratował wielu niewinnych ludzi z rąk Voldemorta i jego ludzi. Moi rodzice musieli być niezwykłymi czarodziejami skoro temu, którego imienia nie wolno wymawiać sam postanowił złożyć im wizytę. Ich odwaga i poświęcenie ukazały jak potężna jest miłość, nawet w obliczu najgorszego, bo to właśnie ona sprawia, że jesteśmy silniejsi i potrafimy przezwyciężyć każde zło, a nawet śmierć.
Spojrzałam na zegarek wiszący na ścianie, który wybijał godzinę 8;15. Pośpiesznie zaczęłam wrzucać wszystkie swoje rzeczy do kufra. Nie było ich zbyt wiele, dlatego nie zajęło mi to dużo czasu i pięć minut później byłam już gotowa do wyjścia. Usiadłam na łóżku, a Brukselka wskoczyła mi na kolana.
– Stresuje się – powiedziałam do kotki – boję się, co będzie. Nie mam praktycznie pojęcia o tamtym świecie, wiem jedynie to, co udało mi się wczoraj wyczytać. A, co jeśli nie uda mi się wpasować i po raz kolejny zostanę wyrzutkiem?
– Nie zostaniesz – w tym momencie szybko odwróciłam głowę i zobaczyłam profesora Dumbledora, który właśnie przekroczył próg drzwi – Zapewniam cię, że krew, która płynie w twoich żyłach sprawi, że odnajdziesz się nie tylko w Hogwarcie, ale także poza jego murami i dokonasz w przyszłości wielkich rzeczy.
– Wierzy pan we mnie bardziej niż ja sama –powiedziałam do staruszka, a on usiadł obok mnie na łóżku.
– Znałem twoich rodziców, więc nie mógłbym inaczej. Byli oni niezwykłymi czarodziejami, o wielkiej odwadze, którzy kierowali się w życiu miłością. Wiem, że miałaś ciężko, ale pamiętaj im bardziej ma się pod górkę, tym piękniejsze będą później widoki. – Uśmiechnęłam się na te słowa. – A teraz musimy się zbierać, bo chyba nie chcesz się spóźnić na pociąg? – Zapytał, na co ja odpowiedziałam pokręceniem głowy. Pośpiesznie wsadziłam Brukselkę do transportera, wzięłam bagaż i wymaszerowałam z pokoju.
CZYTASZ
The Storm | Drastoria |
Fanfiction"Tylko ona znała go naprawdę. Jako jedyna poznała jego prawdziwe oblicze, na codzień kryjącą się pod maską aroganckiego śmierciożercy. Dzięki niej otworzył oczy i zrozumiał wszystko. Wszystko, co do tej pory było dla niego zamknięte" × astoriapotter...