KilluGon

733 27 13
                                    

Od rana czułem się dziwnie, znacie to uczucie napięcia które niczym jadowity pająk zmierza od kostek ku głowie?, tak mniej więcej się czułem a to tylko dla tego że Gon od trzech dni nie pojawił się w szkole. Na początku myśleliśmy że jest chory ale wilkołaki nie chorują zbyt często ,potem myśleliśmy że może zaczął pierwszą ruję ale jako beta nie powinna być ona tak długa (tu ruja -u bet, trwa koło jednego dnia)... Ale jednak była opcja że po prostu znalazł sobie przeznaczoną i to ta właśnie myśl nie dawała mi spokoju, po nocach wyobrażałem sobie jak świetnie musi się teraz czuć, jak cudownie mu z jego dziewczyną... Że zapomniał o mnie. Mój wilk odradzał myślenia tak ale i on zaczynał podejrzewać że coś faktycznie jest na rzeczy ,on tak samo jak ja, tęsknił za Gonem i jego malutkim wilczkiem który potrafił pocieszyć każdego, tym wiecznie uśmiechniętym szesnastolatku który jak nikt inny rozumiał co czuje i jak mi pomóc...

- Killua!- z zamyślenia wyrwał mnie głos Kurty, on jako pierwszy znalazł sobie połówkę (z Hisoką) i prowadząc tym samym nieco zwariowany i pokraczny tryb życia
- Tak Kurapika?- ten tylko spojrzał na mnie zmartwiony
- Dobrze się czujesz? Przed chwilą przechodził koło nas twój brat a ty nawet nie spojrzałeś na niego! A nawet nie zauważyłeś że minęło lekcja! Co się z tobą dzieje..? Aż tak martwi cię sprawa z Gonem..? - nieco zawstydzony, spojrzałem ukradkiem w oczy Kurty, myśląc że zobaczę złość. Znalazłem w nich tylko głęboki smutek i współczucie.

- Aż...-lekko zawiesił się mi głos- Aż tak mocno to widać..?
- Killua, bądźmy szczerzy, Gon podoba ci się od kiedy tu doszedł, patrzysz się na niego jak na malowany obrazek przy okazji ślinisz się na jego figurę co tylko masz okazję..!
- Nie... Dobra przyznaje..!, masz mnie panie detektywie, co zrobisz z tą wiedzą..?
- Pójde do Gona i przyprowadze go do ciebie, oczywiście - nagle w oczy rzuciła mi się szczególna część jego wypowiedzi "pójde" oraz "przyprowadze". Chwyciłem szybko Kurte za ramiona i przycisnąłem do ściany
- Jak to pójdziesz? Gdzie on teraz się znajduje?! - wysyczałem na swojego, jak dotąd sądziłem, dobrego " Przyjaciela"
- Killua na początek puść mnie na podłogę a po drugie tak, idioto..! Mówiłem ci to chyba z dwadzieścia minut temu że Gon odpisał i kazał ci do niego przyjść..!

Odstwiłem go powoli
- Przepraszam Kurapika, poniosło mnie, gdzie w takim razie on jest?
- W starym domku na drzewie nad jeziorkiem, w tym lasku z około trzy kilometry stąd tylko... - nie słyszałem co powiedział ale jedyne co teraz zaprzątało mi głowę to myśl że Gon żyje, jest cały i na prawie 100% nie ma partnerki! Szybko wyjeżdzając z parkingu przed szkołą pognałem skrótem do ustalonego miesca. Podróż zdjeła mi tak z... Piętnaście minut? Coś koło tego. Nie interesowało mnie to jak już mówiłem. Jak tylko zbliżyłem się lasku czuć było lekki zapach brzoskwini, imbiru i kwitnącej wiśni przez co w głowie zaczynało się kręcić a w brzuchu czułem leciutkie mrowienie. Spojrzałem na szklaną, spokojną tafle wody i poczułem kolejną fale pięknego zapachu.

Dotarło do mnie też wycie mojego wilka i jego przytłaczające, i przede wszystkim głośne myśli, o tym że to nasza połówka oraz że mam się pośpieszyć bo on już nie może się doczekać by ją zobaczyć. Nawet nie wiem czemu ale jak pomyślałem o drugiej połówce nie byłem w stanie dopasować tam kobiety ba, nie byłem w stanie dopasować nikogo innego niż... Gon'a, mojego małego rozrabiaki, tego uśmiechniętego, pełnego życia chłopca który zawsze sprawiał uśmiech na mej twarzy a w sercu przyjemne ciepło, mojego małego szczeniaczka... A teraz mam z tego zrezygnować na rzecz jakiejś omegi? Jak będe mógł spojrzeć mu potem w oczy? Jak będe mógł go przytulić czy pocałować? Czy to oznacza koniec?

Witajcie moje ancymonki-samy!
Długo mnie nie było na tym wattpadzie (kryzys wieku przed pogrzebowego-)
Wracam z Zamówieniami oraz Skruchą jak i książkami z Bnha! ^^

Hxh; One shots;🌹niekontynuowaneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz