Od tamtej pory Junhui był wsparciem dla bordowowłosego, który wreszcie czuł się ważny. Dziwne, prawda? Podobnież jedynacy są oczkiem w oczach rodziców, podczas gdy Minghao jedynie mógłby się zaśmiać na takie słowa. Nigdy nie czuł się kochany, a już na pewno nie przez matkę i ojca. Po pewnym czasie nawet z nimi nie mieszkał, bowiem oddali go pod opiekę babci. Gdy ta umarła, on akurat stał się pełnoletni i mógł wyjechać z Chin, by na zawsze uciec od rodziny. Teraz, gdy znalazł kogoś, kto mógł dać mu miłość, całkowicie stracił czujność.
Na początku było wspaniale. Młodszy wynajął mieszkanie w tym samym bloku co Wen, bowiem akurat ktoś się wyprowadził, przez co przebywali bardzo blisko siebie. Chociaż tak naprawdę po pewnym czasie Xu spędzał całe dnie, a z czasem i noce, u swojego c h ł o p a k a.
Junhui zaproponował rodakowi bycie razem podczas robienia herbaty. Tak, jego specjalnością było sporządzanie tego napoju - zawsze w tych samych kubkach. Był uzależniony od tego napoju, co szybko podłapał od niego niższy.
- Wiesz co - zaczął, przy wsypywaniu łyżeczki cukru do naczynia z kotkiem. - Tak właściwie, to co byś powiedział na to, żebyśmy byli razem? - zapytał, zalewając saszetkę wrzątkiem. Mówił o tym, jak gdyby proponował zakup nowego miśka czy coś w tym stylu.
- Mówisz serio? - Xu zrobił oczy jak pięciozłotówki, czując, mu serce pędzi niczym konie cwałem biegnące na wyścigu.
- No tak - Jun położył przed nim kubek, po czym objął go i pocałował w policzek. Jak tu go nie kochać? - Znamy się już tak długo, praktycznie spędzamy ze sobą całe dnie. Dlaczego mielibyśmy nie spróbować?
I takim właśnie sposobem mężczyźni zostali parą. Oczywiście, nadal nie oficjalnie, bowiem młodszy zbyt mocno bał się opinii publicznej. A co, jeśli wszyscy się od niego odwrócą? Jeśli wyrzucą go ze studiów? Będzie wyrzutkiem społeczeństwa? Kochał Junhuia, jednak podświadomie twierdził, że ta miłość nie jest tego wszystkiego warta.
Początkowo Wen zgadzał się na te warunki. Wierzył, że kiedyś jego partner zmieni zdanie. Naprawdę pragnął móc go normalnie złapać za rękę w towarzystwie kolegów z uczelni. Chciał go cmoknąć w policzek i oznajmić, że ma najwspanialszego chłopaka na świecie. Ale nie mógł, nie uzyskał pozwolenia, co z czasem zaczęło go irytować. Czy Minghao się wstydzi przyznać do tego, że jest z kimś takim jak on? A może ma kogoś na boku?
Z tej zazdrości pewnego dnia wdał się w bójkę z przyjacielem Hao - Mingyu, ponieważ uznał, że ci są zbyt blisko. Czarę goryczy przelał widok ich przytulonych, przez co nie wytrzymał i z rozpędu uderzył młodszego w twarz. Ten aż zatoczył się do tyłu. Wen jednak nie przewidział tego, że Kim jest od niego wyższy i zapewne silniejszy. Ich potyczka skończyła się pękniętą brwią i wargą oraz mnóstwem siniaków u szarowłosego.
Minghao początkowo miał zamiar nie odzywać się do niego przez co najmniej tydzień - jak tak można, bić ludzi w biały dzień i to w dodatku za nic. Mimo to szybko uległ partnerowi, który przepraszał go na kolanach i obiecywał, że to już nigdy się nie powtórzy. Jak miał mu nie wybaczyć?
- Błagam, nie zostawiaj mnie samego - wyszeptał bordowowłosy, niepewnie chwytając starszego za nadgarstek. - Potrzebuję cię.
- Nie chcę tego robić - w Junie wszystko pękało. - Nawet, jeśli nie będę w stanie się z tego wyplątać, ty ciągle będziesz mnie chciał. I to jest złe - ostatnie zdanie wypowiedział spoglądając w zaszklone oczy Xu.
- Myślałem, że mnie kochasz - rzucił z pretensją w głosie niższy.
- To jest miłość, pochłania całą moją osobę - powiedział Jun, którego naprawdę zabolały słowa studenta. - Każde moje fobie, moje wewnętrzne blizny. Ale krzywdzę cię każdego dnia, w sposób, w który kocham.
W sposób, w który kocha.
______________________________________
Przychodzę dzisiaj z już przedostatnim rozdziałem tego fanfiction. Czas naprawdę szybko leci. Jeszcze niedawno był 12 grudnia, podczas, gdy teraz jesteśmy już na jego końcu.
Do Sylwestra!
CZYTASZ
ғᴇᴀʀ − junhao
Fanfiction❛Gdzie Junhui chce mieć kogoś, kto byłby tylko jego, a Minghao pragnie być po prostu czyjś.❜ początek: 12.12.2019 koniec: 31.12.2019 •angst || toksyczna miłość || seventeen nie istnieje || przeszłość przeplatana z teraźniejszością, łatwo się pogubić...