~Prolog~

133 10 11
                                    

-  ZAPAL TO ŚWIATŁO KUTASIE ALBO WSADZĘ CI CHOCHLĘ W DUPĘ. - krzyknął głos zza drzwi męskiej ubikacji na drugim piętrze.

- Czekaj, czekaj! - krzyknęła dziewczyna z kręconymi rudymi włosami, wyciągając z kieszeni plecaka swój popękany telefon i włączając nagrywanie. - Dobra! Teraz możesz krzyczeć!

- Culver, przysięgam na moje fajki, że jak tylko się stąd wydostanę to cię nawet siostra nie rozpozna. -głos wyraźnie się uspokoił.

Przed tymi drzwiami za to stał widocznie z siebie zadowolony chłopak, wspomagany przez nieco od siebie niższą brunetkę.

- Logan, po pierwsze, ja też tu jestem, a po drugie,nie będziesz bił mojego brata. - powiedziała ruda dziewczyna zza swojego telefonu. - A przynajmniej nie beze mnie.- dodała widząc wyszczerzoną twarz Culvera.

- Tak, tak, też cię kocham, Sophia. Podziękuję za to bicie, nie skorzystam. Ale jestem ciekaw tej chochli. Duża jest? -

- Kurwa przeogromna. - odpowiedział stłumiony głos zza drzwi, po czym te widocznie się zatrzęsły.

- Hm.. Kinky...-  zaśmiał się chłopak, napierając plecami, by utrzymać drzwi.

- Ty mały, jebany- -

- John, wystarczy. Wypuść go. -Powiedziała rudowłosa chowając telefon do kieszeni swoich ogrodniczek.

- Aw no weź, siostra jeszcze chwilkę.- błagał, jednak przy drzwiach został sam, a Logan cały czas próbował się uwolnić.

- Wypuść go - powtórzyła. - albo ogolę cię w nocy na łyso. -

Chłopak przerażony groźbą złapał się za swoje brązowe loki i odskoczył od drzwi. Ledwo zdążył, dwie sekundy później (a może i trzy, kto by tam liczył) te zostały popchnięte od środka z ogromną siłą i odbiły się o ścianę.

- Okej, mała pluskwo, chochla czeka. -Logan rozejrzał się szybko po korytarzu i, namierzając Johna, ruszył w jego stronę.

John natomiast od razu podbiegł do swojej siostry, za którą (pomimo, że była od niego niższa)próbował się schować. Dziewczyna tylko założyła ręce na piersi i spojrzała na młodszego brata z politowaniem.

- Logan, ty wiesz, że jesteś dla mnie jak brat, prawda? Nigdy, nigdy bym cię nie skrzywdził... Tak jak ty mnie prawda?- mówił John, patrząc przez ramię Sophie na zbliżającego się latynosa.- Poza tym, swojego własnego, prywatnego, przyszłego szwagra będziesz bił? Jak już masz kogoś bić to bij Allysę. - wskazał na brunetkę, która wcześniej mu pomogła, stojącą teraz pod ścianą. - To był jej pomysł.

Brunetka wytrzeszczyła swoje piwne oczy i przyłożyła prawą dłoń do serca, jakby właśnie mocno ją ono zabolało.

- Zdrada! - wysyczała przez zaciśnięte ,,z bólu" zęby i opadła dramatycznie na stojącego obok niej czarnowłosego nastolatka, który ledwo zdążył ją złapać. - Wierzysz w to,David? Przez własnego przyjaciela... A tak poza tym to był twój pomysł, ja chciałam ciebie zamknąć w tej łazience.

- A zatem uznajmy, że był to pomysł wspólny, koniec kłótni, dzieci. - zwrócił się David do nastolatków, widząc jak John już otwiera usta, by odpowiedzieć i upuścił Allysę na szkolną podłogę.

- Ała? - zwróciła się do niego z pretensją w głosie.

- Też cię kocham, słońce. - posłał jej szeroki uśmiech, po czym zwrócił się do Logana - Proszę,wstrzymaj się z.. tą chochlą czy co wy tam planujecie. Lil zaraz tu będzie, a jej młode oczy nie są gotowe na wasze zabawy. - podkreślił ostatnie słowo, przekręcając zielonymi oczami.

-- -.-. Morse Code .-.- --Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz